To jest jak przekleństwo albo kara za grzechy, tak, bardziej kara. Goniłam i gonię za niemożliwym.
Małgorzata przyniosła ze sobą kolorowe czasopismo. – Jest tu wspomnienie o Agnieszce Osieckiej – powiedziała.
– Ja też lubiłam jej piosenki. I wiersze – dodałam.
– Nie o to chodzi! Myślałam, że jestem beznadziejnym przypadkiem – rozłożyła magazyn. – Proszę posłuchać: „Miałam zawsze skłonność do kręcenia się wokół chłopców, którzy nie kręcili się koło mnie”. To słowa Osieckiej, a mogłyby być moje.
– Ma pani z tym problem?
– To jest jak przekleństwo albo kara za grzechy, tak, bardziej kara. Goniłam i gonię za niemożliwym. Poznałam kiedyś przystojnego profesora matematyki, zakochanego w swojej narzeczonej. Nie udało mi się go uwieść. Wkrótce się pobrali. Ona umarła przy porodzie. Wtedy on przyszedł do mnie! Byłam wstrząśnięta... Jak on mógł!
– Pani by tak szybko nie zapomniała o swojej miłości?
– Nigdy bym nie zapomniała.
– Wyszła pani za mąż – wtrąciłam.
– Bruno był taki podobny do… – wyrwało jej się.
– Do kogo był podobny? – zaciekawiłam się.
– Szybko się skończyło to nasze nieudane małżeństwo – wykręciła się. – Mąż odnalazł na portalu Nasza Klasa swoją pierwszą miłość. Wyszła, pozostawiając mnie z pytaniem: „Czy ja byłam czyjąś pierwszą miłością?”.
Po południu zjawił się Piotr. Lubiłam go, choć zupełnie nie rozumiałam. Miałam wrażenie, że wszystko robi zamiast… Poznałam go po jego pierwszym rozwodzie. Zapytał wtedy, czy za drugim razem będzie miał więcej szczęścia. Iza, przyszła żona, była jego koleżanką z pracy. – Będziecie razem – potwierdziłam tylko. Nie widziałam go ponad rok.
reklama
– Moja matka nie znosiła Izy – wytłumaczył swoją kolejną porażkę.
– Ożeni się pan po raz trzeci – powiedziałam, patrząc w karty.
– Anna jest wspaniała – ucieszył się.
– I podobna… do Niej?
– Nie – odpowiedział spokojnie, jakby czekał na to pytanie.
– Tamtego roku – zaczął opowieść – moja prababka ze strony mamy obchodziła 97. urodziny. Rodzice przyjęli zaproszenie, chociaż utrzymywali z krewnymi bardzo luźne kontakty. Do tego stopnia, że ja części kuzynów w ogóle nie znałem…
– Ja też nie znam swoich dalszych kuzynów – wtrąciłam.
– Wtedy pierwszy raz zobaczyłem Maję, piękną dziewczynę, córkę ciotecznej siostry mojej matki. Przez cały wieczór nie zamieniliśmy słowa. Maja tylko raz przelotnie na mnie spojrzała. Mam słabą głowę, po północy zacząłem się więc rozglądać, gdzie mógłbym się przespać. W jednym z pokoi stało małżeńskie łoże. Nie zapalając światła, położyłem się i natychmiast zasnąłem. Około czwartej nad ranem obudziły mnie ptaki. Otworzyłem oczy. Po chwili spostrzegłem, że nie jestem sam. Obok mnie spała Maja! Rozpięta biała koszula odsłaniała jej piersi. Starałem się nie poruszać, chociaż serce waliło mi jak szalone, żeby jej nie zbudzić. Oddałbym wtedy pół życia, by móc dotknąć jej piersi, poznać smak jej ust. Nigdy przedtem ani potem nie czułem takiego pożądania. I nagle ona przysunęła się. Sądziłem, że przypadkowo, ale za chwilę wtuliła się we mnie. To, co stało się później… Z biegiem lat coraz częściej myślę, że to mi się przyśniło.
– Nigdy się pan z Mają nie spotkał? – zapytałam ostrożnie.
– Nie. Ale jej nie zapomniałem.
– Może nie warto było uciekać przed tamtym uczuciem?
– Oboje chyba uznaliśmy, że to zakazana miłość.
Wkrótce Piotr ożenił się z Anną. A ja opowiedziałam jego rodzinną historię… Małgorzacie. Słuchała, ledwie kryjąc emocje. Zapomniała nawet zapytać o swoje sprawy. Znikła mi z oczu na kilka tygodni. Piotr nie zdążył jeszcze rozstać się z Anną.
– Mam na imię… Maja – powiedziała Małgorzata na powitanie.
– Dzień dobry, pani Maju – odpowiedziałam.
– Tamtego poranka u prababki Wery – zaczęła tak jak wcześniej Piotr, bez zbędnych wstępów – obudziłam się, jeszcze zanim zaczęły śpiewać ptaki. On spał obok mnie, prawie nagi, taki piękny. Zawstydziłam się tego, co poczułam do kuzyna, ale to było silniejsze, więc mocno zacisnęłam powieki, i... Potem szukałam Piotra w każdym poznanym mężczyźnie. Może mimo wszystko powinnam odnaleźć jego samego?
– On pierwszy odnajdzie panią – powiedziałam.
PS Okazało się, że prababka Piotra była rodzoną siostrą prababki Mai. Wspólną mieli więc dopiero praprababkę!
Anna Złotowska
fot. shutterstock
~dudek