Aktorka ma sposób na problemy, które wydają się nie do rozwiązania. Przestaje o nich myśleć.
Tak. To Dolina Pańszczyca w Tatrach. To nie jest przytulne miejsce, a jednak kojarzy mi się z bezpieczeństwem. Zobaczyłam ją po raz pierwszy wiele lat temu, podczas moich wędrówek po górach, z tatą. Surowa przestrzeń, usiana kamieniami. Jako dziecko wyobrażałam sobie, że stłukł się wielki, podniebny klosz i wszystkie kamienie spadły z hukiem. Wspomnienie o tym miejscu daje mi siłę.
Było kilka takich sytuacji, kiedy miałam gęsią skórkę. I choć najpierw staram się znaleźć racjonalne rozwiązanie, są historie, których do końca nie umiem tak wyjaśnić. Pewnego wieczoru, kiedy nasza córka, Tosia, miała niecałe dwa lata i spała jeszcze w naszej sypialni, podeszłam do niej do łóżeczka, bo chciałam jej dać butelkę z piciem. Ale okazało się, że ona butelkę już ma.
Pamiętaliśmy z mężem dobrze: żadne z nas jej nie podawało. Zaskoczona, spytałam: „Kto ci dał butelkę?”. A wtedy ona powiedziała: „Pani”. Na kolejne pytanie: „Gdzie jest ta pani?”, Tosia odpowiedziała: „Tam”. I wskazała kąt pokoju. Nie muszę mówić, że dreszcz przebiegł mi po plecach i pozapalałam światła w całym mieszkaniu. Potem było jeszcze kilka incydentów z jakimś panem lub panią, których widziała i którzy rzekomo byli tuż obok.
Wracałyśmy z przyjaciółką z Prowansji. Obie nie lubimy latać, ale nie wpadamy w panikę. Wtedy jednak czułyśmy w powietrzu coś dziwnego, niepokojącego. Wsiadłyśmy do samolotu na miękkich nogach. Od razu, po wejściu na pokład, zamówiłyśmy wino, a potem, blade ze strachu, doleciałyśmy do Warszawy. Szczęśliwie. Ale dzień później, na tym samym lotnisku rozbił się Concorde.
W pewnych okolicznościach tak może być. Można to nazwać darem, albo intuicją. Z pewnością istnieją ludzie, którzy umieją z takiego daru właściwie korzystać.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.