Anioł musi swoje przejść

Ulep sobie, co zechceszUlep sobie, co zechcesz
Wszystko zaczęło się od tego, że zaprosiła ceramika Hieronima na obiad. Znała głód. Kiedy Zenon stracił pracę w tartaku, przez pół roku chodzili do lasu na grzyby. I jedli grzyby na śniadanie, obiad, kolację.
Kto raz był naprawdę głodny, pozna głodnego po ciemku. O Hieronimie wiedziała tyle, co wszyscy. Że zjechał tu z kolegami ceramikami z wrocławskiej uczelni, by założyć kolonię artystów. I że się im nie przelewa.
– Na jedzenie nie macie, co?
– Nie mamy – przyznał. – Trzeba było w piec zainwestować, glinę kupić…

No i dała mu obiad prawdziwy. Rosół, ziemniaki, kotleta. A w toboły dżemy, kompoty, konserwy, co tam było w spiżarni.
Przyszedł za pół godziny. Miał kawał gliny zawinięty w folię, żeby nie wyschła.
– Nie mam nic innego – powiedział.
– Ulep sobie, co zechcesz.

Ulepiła paterę. Zaniosła do wypalenia, ale to był zły moment. Hieronim pokłócił się z dziewczyną i ona w tę paterę wlazła. Chłopak pochylił się nad skorupami. Poskładał. Popatrzył.
– Rób, dziewczyno – powiada. – Masz talent. I dał jeszcze kawał gliny. Lepiła. Nauczyła się rzeźbić anioły.

reklama

Rudniccy to dziś w „folk arcie” uznana marka – ceramicy z Dobkowa. Nie tylko sami lepią misy i patery, ale też prowadzą warsztaty garncarskie.Rozmowy przy lepieniu aniołów
– Ja z aniołami rozmawiam, kiedy je lepię. Bo wie pan, jak to jest z aniołami. Czasem ucho zgubią, czasem palce. Pióra im się posypią. Wtedy je muszę objechać z góry do dołu. Bo jak to tak? Pióra gubić? Ja dbam o anioły. Mówię im, żeby były dumne i odważne. Nie chcę, żeby chowały się po kątach – opowiada Bogusia.

– Ja też mam teraz własną twarz. Wie pan od kiedy? – pyta Bogusia. – Odkąd mnie zabrali na wycieczkę do Sierakowa. Byłam już „artystką”.

Już o mnie pisały gazety. Ale prawda jest inna. Nie żadna artystka, tylko dom, dzieci, komora, wypały. A oni mnie wzięli na wycieczkę, żebym zobaczyła wioski tematyczne, do Sierakowa. Nie do pracy. Dla przyjemności. A potem mnie wzięli do Włoch. Wie pan? Mnie, zwykłą dziewczynę ze wsi, co całe życie nie widziała dalej niż po horyzont. Żeby się pochwalić artystką z Dobkowa. I wtedy pomyślałam: „O Boże, ktoś wreszcie zobaczył i mnie”.


Grzegorz Kapla

Źródło: Wróżka nr 6/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka