Strona 1 z 2
Ewelina jest przekonana, że Kuchnia Pięciu Przemian jest pełna energii i miłości. A gotowanie to rodzaj twórczości.
Zaczęło się od zmiany pracy. Potem doszła nowa dieta. A ona sprawiła, że wszystko stanęło na głowie. Ewelina nie narzeka. I czeka na kolejne przemiany.
Pomysł pojawił się podczas… gotowania obiadu. Miał na imię Manipura. Według tradycji hinduskiej Manipura to umiejscowiona w splocie słonecznym czakra wewnętrznej siły, pewności siebie, motywacji i działania. Pod takim właśnie szyldem Ewelina uruchomiła portal internetowy o zdrowym stylu życia i zajęła się organizacją warsztatów dla tych, którzy chcą pracować z własnym ciałem i z emocjami, nauczyć się gotować zgodnie z zasadami Kuchni Pięciu Przemian i dietetyki chińskiej czy namalować pełną dobrej energii mandalę. Niedawno ruszyły także zajęcia z qi gong, treningi asertywności, warsztaty choreoterapii czy spotkania z nauczycielem syberyjskiego szamanizmu.
Koniec początkiem nowego
Jeszcze kilka lat temu nic nie wskazywało na to, że ciężką pracę w dużej firmie związaną z poligrafią Ewelina odważy się zamienić na zajęcie, które pozwala jej każdego ranka zrywać się z łóżka z radością. Iskrą, która pozwoliła jej spojrzeć na świat z innej perspektywy, stała się… Jagoda – córka siostry Eweliny, Agnieszki i jej męża Tomka. Jagódka wyzwoliła artystyczne emocje i spust migawki aparatu.
Zainspirowała na tyle mocno, że Ewelina porzuciła pracę na etacie i postanowiła zawodowo zająć się fotografią. Realizowała zlecenia na zdjęcia do rodzinnych albumów, robiła sesje dziewczynom w ciąży, uwieczniała pary na ślubnym kobiercu. I cały czas biegała z aparatem za Jagódką. Po krótkim czasie zdjęć małej fotomodelki było tyle, że pojawił się pomysł na jej fotograficzną wystawę.
reklama
Znaleziono galerię w rodzinnej miejscowości – Złotoryi, rozesłano zaproszenia, na wernisaż niecierpliwie czekała mama. A kilka dni przed „godziną zero” Ewelina odebrała telefon ze szpitala: mama miała zawał.
– I dalej wszystko było jak zły sen, mama odeszła, a ja nie zdążyłam jej pożegnać… – wspomina z żalem. – Pogrzeb odbył się 26 czerwca o 14.00. Tuż po pogrzebie znalazłam gdzieś karteczkę z notatką, że dokładnie tego dnia właśnie o godzinie 14.00 mama miała zarezerwowaną wizytę u kardiologa…
Wernisaż wystawy fotograficznej ze zdjęciami Jagody stał się wielkim spotkaniem rodzinnym. Przyjechali nawet dalecy krewni, którzy wcześniej zarzekali się, że na pewno nie znajdą czasu.
– Chociaż mamy nie było, czułam jej obecność i to, że jest szczęśliwa. To dało impuls, bym i ja spróbowała poczuć się szczęśliwą, nie rezygnując z marzeń. Wtedy zdałam sobie sprawę, że oprócz fotografii chcę robić coś jeszcze, co pozwoli innym odkryć siłę Kuchni Pięciu Przemian. Bo gotowanie zgodnie z jej zasadami może nie tylko zlikwidować nasze dolegliwości, odmienić samopoczucie, ale i… całe życie. Koniec życia mamy okazał się dla Eweliny początkiem nowego. Ruszyła praca nad portalem www.manipura.pl.
Kuchnioterapia – Wyobraźmy sobie, że nasza kuchnia to laboratorium, a produkty – to składniki magicznych mikstur. Znając właściwości produktów, których używamy do gotowania, możemy wyczarować przepyszne i zdrowe potrawy! – grupka kobiet stoi wokół stołu z zaczynem razowego chleba, zapatrzona w prowadzącą warsztaty gotowania według Pięciu Przemian Ewelinę.
– To od was zależy, czy jedzenie stanie się czynnością mechaniczną, czy będzie źródłem problemów…
Ewelina wie, co mówi, bo kiedyś to jedzenie było dla niej punktem zapalnym. Długo chorowała, odchudzała się.
– Byłam nieśmiała, pełna kompleksów, świat jawił mi się w czarnych kolorach – przywołuje wspomnienia. – Dziś koleżanki i rodzeństwo zupełnie mnie nie poznają, sama czuję, że nie jestem już tą samą osobą…
Zdaniem Eweliny Kuchnia Pięciu Przemian to kuchnia pełna energii, miłości, uważności na potrzeby swoje i tych, dla których gotujemy. A gotowanie – to rodzaj twórczości. W dodatku przynoszący konkretne korzyści, bo wpływ jedzenia na zdrowie, samopoczucie i energię życiową jest niezaprzeczalny.
– Pamiętam pierwszy kontakt z Kuchnią Pięciu Przemian – wspomina. – Był sam środek zimy, a ja poczułam powiew lata, ciepło, energię. Zaczęłam inaczej patrzeć na jedzenie, które w jednej chwili stało się moim źródłem wewnętrznej siły.
Czułam się zdrowsza, zgrabniejsza, poprawiły się moje kontakty z innymi… No i rzuciłam palenie! A kiedy zaczęła ćwiczyć jogę i qi gong, otworzył się przed nią inny, lepszy świat. – To był początek zmian, które trwają do dziś. Najpierw z jej kuchni zniknęły mrożonki, gotowe dania, a półki i szafki wypełniły się kaszami, pełnoziarnistym ryżem i makaronem, oliwą i olejami tłoczonymi na zimno, dodatkami, takimi jak sezam, siemię lniane, pestki słonecznika i dyni, algi czy kiełki.
– Zapomnijmy o produktach konserwowanych na rzecz sezonowych warzyw i owoców, ograniczmy mięso i tłuszcze zwierzęce. Wybierajmy to, co pochodzi z pewnego źródła i ma ekologiczne atesty, ale gdy nie ma takiej możliwości – nie katujmy się wizją, że nam zaszkodzą. Zrezygnujmy z mikrofali i czajnika elektrycznego, ponieważ jedzenie powinno mieć styczność z ogniem. Każdego dnia zjadajmy trzy ciepłe posiłki – ciepłe pokarmy usprawniają przepływ naszej wewnętrznej energii chi… – jednym tchem wymienia Ewelina.I podpowiada, że rozwiązaniem jest wychodzenie z domu z termosem z gorącą wodą, którą warto popijać w ciągu dnia.
– W naszym klimacie to znacznie lepsze niż cola z lodem czy wychładzające soki, bo ciepła woda popijana między posiłkami utrzymuje „ogień trawienny”, oczyszcza z toksyn, usprawnia wszystkie procesy, jakie zachodzą w naszym organizmie…
Wśród uczestniczek warsztatów z Pięciu Przemian, prowadzonych przez Ewelinę, trafiają się wprawione w sztuce kulinarnej gospodynie, które szukają urozmaicenia, miłośniczki zdrowej kuchni, ekolożki. Są i takie, którym obcy jest smak kasz, nie próbowały nigdy kiełków i samodzielnie potrafią przyrządzić jedynie jajecznicę. Przychodzą też mamy, których dzieci mają alergie.
– Niedawno organizowałam gotowanie dla mam z dziećmi. Wszyscy za smakiem wcinali kaszę jaglaną na słodko i dziwili się, że to takie pyszne.
Dla wielu kobiet udział w warsztatach gotowania to rodzaj terapii – wpadają, by wspólnie coś upichcić, ale też by wygadać się, poradzić. Znad garnka z sycącą zupą i gorącej patelni unoszą się zwierzenia. A potem Ewelina odbiera sms: „upichciłam znakomity obiad i atmosfera w domu od razu się poprawiła”. Albo czyta e-mail, że dzieciakom rówieśnicy ze szkoły zaczęli zazdrościć kanapek z pysznymi pastami z fasolki mung i soczewicy i że przestały je nękać nawracające przeziębienia…
dla zalogowanych użytkowników serwisu.