Strona 2 z 2
Syzyfowa sejsmografia
Do tej pory żadna z technik przewidywania trzęsień ziemi nie okazała się skuteczna. I to nie tylko w stu procentach, ale w ogóle. Kontrolowano już poziom wód gruntowych i radioaktywny radon (którego emisja poprzedza wstrząsy) – wszystko na nic. Równie bezskuteczne okazały się pomiar naprężeń we wnętrzu Ziemi (pomysł amerykański) i rejestrowanie z kosmosu ruchu cząsteczek o wysokiej energii (koncepcja rosyjska).
Oficjalnie w dziedzinie przepowiadania trzęsień ziemi doświadczenia ludzkości są bardzo skromne i mało efektywne – do tej pory tylko raz udało się zrobić to skutecznie i na czas ewakuować ludność z terenów zagrożonych kataklizmem w Chinach. Ale nawet ten jeden jedyny raz nie był tak naprawdę naszą zasługą, tylko zwierząt.
Żyjąc na powierzchni, trudno nam zauważyć dyskretny związek między Księżycem a głębokimi warstwami Ziemi – mówi amerykański astronom Geoff Chester. – Ale on istnieje!
Astrolog czy astronom?
Ken Ring na podstawie ruchów Księżyca przewidział trzy kolejne trzęsienia ziemi, które nawiedziły Nową Zelandię. Początkowo mało kto dawał wiarę jego słowom. Ken Ring jest autorem książki „Chiromancja dla kotów”, co podważyło jego wiarygodność. Kiedy jednak we wrześniu i w lutym udało mu się przewidzieć trzęsienia ziemi, które nawiedziły Oceanię, Nowozelandczycy i Australijczycy zaczęli traktować go jak proroka. I nadali mu miano Moonman.
reklama
Nic dziwnego, że jego zapowiedź kolejnego katalizmu, jaki miał nawiedzić Christchurch, wywołała panikę. Aby uspokoić opinię publiczną, dziennikarze ośmieszali Ringa, tłumacząc, że na podstawie cykli Księżyca można prognozować rybackie połowy (co Ring od lat robi z sukcesem). Sejsmolodzy tłumaczyli, że prawdopodobieństwo wystąpienia w tym samym rejonie trzeciego w ciągu ośmiu miesiecy trzęsienia ziemi jest mniejsze niż 1 procent.

Niestety, naukowcy raz jeszcze pomylili się. 20 marca o 21.47 miasto nawiedziły wstrząsy o sile 5,1 stopnia Richtera… Zapytany, jak udało mu się to przewidzieć, Ring wyjaśnił, że brał pod uwagę nie fazy Księżyca, ale jego wpływ na jądro Ziemi i zmiany sił grawitacyjnych spowodowane perygeum. Na razie żaden badacz nie odważył się zanegować tej metody…
Zwierzęta wczesnego ostrzegania Kiedy w 2004 roku tsunami niszczyło doszczętnie wybrzeża Indii i Sri Lanki, nie zginęło żadne zwierzę. Naoczni świadkowie twierdzą, że kilka dni wcześniej flamingi opuściły nisko położone tereny lęgowe, a słonie z rykiem uciekły w góry. O tym, że zwierzęta potrafią przeczuwać trzęsienia ziemi, wiemy już od 373 roku p.n.e. Historycy dokładnie opisali ucieczkę szczurów, węży i łasic na kilka dni przed tym, zanim kataklizm pochłonął miasto Helice nad Zatoką Koryncką.
Z czasem zauważono, że niektóre zwierzęta lepiej wyczuwają nadejście trzęsień ziemi niż inne. Największym „wyczuciem” wykazywały się: psy, koty, kury, pszczoły, konie i… ropuchy. Badacze z University of Colorado twierdzą, że jest to możliwe dzięki odbiorowi sygnałów elektromagnetycznych niskiej częstotliwości, które generują pękające skały. Mimo niejednoznaczności zwierzęcych i wielu fałszywych alarmów ta metoda przewidywania trzęsień ziemi okazała się najbardziej skuteczna. Do tej pory dzięki niej przepowiedziano kataklizm tylko raz – w 1975 roku w mieście Haicheng. Choć władze chińskie twierdzą, że udało się to też w 1999 roku.
Ewa Kadysfot. Biosphoto/ Mak Media Agency, Shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.