Jeśli czegokolwiek brakowało w raju, to właśnie ich. Truskawka, grejpfrut i pomarańczowa marchewka smakują, jak wyglądają. Bosko. Ale stworzył je człowiek. Człowiek zaczął poprawiać Matkę Naturę i krzyżować rośliny kilka wieków przed tym, nim wymyślił genetykę.
W ubiegłym roku izraelscy rolnicy zwołali specjalną konferencję prasową. Przedstawili na niej odmiany bananów, jakich dotąd nikt nie widział. Premier Beniamin Netanjahu we własnej osobie z dumą prezentował więc dziennikarzom banany różowe, niebieskie i takie, które smakowały jak… jabłka.
To jeszcze nic, bo na polach izraelskiej firmy Hazera Genetics roi się od „owoców Frankensteina”: truskawki mają kształt marchewki, a marchewki – kartofla. Zresztą nie tylko tam, bo zeszłej wiosny do brytyjskich sklepów trafił inny frukt nie z tej ziemi. Pineberry wygląda jak negatyw truskawki i smakuje jak ananas.
Jego cena też była „kosmiczna” – za 125 gramów tego cuda trzeba było zapłacić 2,99 funta, czyli około 10 złotych. Nie wszystkie owocowe krzyżówki są jednak równie dziwaczne (i kosztowne). Wiele z nich wygląda tak normalnie, że za żadne skarby świata nie podejrzewalibyśmy ich o bycie mutantami. Człowiek zaczął bowiem poprawiać Matkę Naturę na długo przed tym, zanim w początkach XX wieku wymyślił genetykę.
Pomarańczowa alternatywa
Weźmy taką marchewkę. Kiedy dwa tysiące lat temu Daucus carota wyruszała na podbój stołów starożytnego świata z gór Afganistanu, była mała, łykowata, gorzka i biała (może nie jak śnieg, ale jak pasternak). Rozmiarów, słodyczy i kolorów nabrała dopiero z czasem, bo na przestrzeni dziejów marchew dzięki rozmaitym krzyżówkom i przeszczepom zachowywała się jak kameleon. Najpierw koło 500 roku z bieli przeszła w żółć, około 900 roku stała się fioletowa, a około 1500 roku osiągnęła barwę soczystej pomarańczy.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.