Grzać się w cieple przyjaźni
Telefon dzwoni cały czas. Dominika najbardziej lubi rozmowy z tymi, którzy chcą pomóc fundacji.
– Zgłasza się wielu ludzi dobrej woli – mówi. – Pamiętam małżeństwo z Warszawy. Starsi ludzie. Oni zresztą na co dzień ratują ptaki. Kawki. Mają w mieszkaniu cały pokój wydzielony specjalnie dla nich. Postanowili pomóc także jednemu z naszych koni. Odwiedziłam ich. Ciepli i spokojni ludzie. Miałam wrażenie, że mogę tak siedzieć z nimi w nieskończoność i chłonąć dobro... – uśmiecha się.
To dobro centaurusowe konie oddają potem innym potrzebującym. Wiele z nich trafia bezpłatnie do ośrodków hipoterapii, gdzie pomagają chorym dzieciom odzyskać sprawność. Jednak ośrodek, który chce takiego „pracownika” przyjąć, musi zapewnić mu odpowiedni socjal.
– Nasze konie pozostają własnością fundacji, opiekun może je tylko użytkować. Nasi „hipoterapeuci” muszą mieć zapewnioną czterogodzinną dniówkę z obowiązkową przerwą, jeden dzień wolny w tygodniu i miesięczny urlop co roku – mówi Dominika. – Te konie pracują, więc urlop im się należy! Konia adoptowanego z fundacji nie wolno używać do sportu. Zbyt duże obciążenie dla delikatnych końskich ścięgien i delikatnej psychiki.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.