Przedwiośnie kobiecości

Olga (z prawej) uważa, że dzięki warsztatom uczestniczki na nowo odkrywają swoją kobiecość. Seksualność podejrzana

Dla takich kobiet jak Barbara, Katarzyna i Dominika, dla wielu innych, Olga Haller de Hallenburg prowadzi w Krakowie warsztaty „Odkrywanie własnej biografii seksualnej”. – Większość z nas jest, niestety, naznaczona zdarzeniami, które tłumiły naszą kobiecość od momentu narodzin – uważa. – Ten przekaz istnieje od wieków, chcąc nie chcąc, nasze babki i matki przekazują nam, że sek-sualność jest czymś podejrzanym. Brakuje nam pozwolenia, by poznawać swoje ciało i cieszyć się nim.

Zdaniem Olgi to sztuczne odcięcie kobiet od ich seksualności często rodzi frustrację, osłabia energię życiową, stając się podłożem migren, nerwic, depresji. Celem warsztatów jest odkrywanie u kobiet potencjału seksualności pod warstwą złych emocji, zdarzeń i przekazów. Zajęcia zaczynają się zawsze od kobiecych opowieści o tym, jak powitał je świat. I także, nieco później, od powrotu do dziecięcych zabaw, szczególnie tych określanych przez dorosłych jako „brzydkie”. Zabaw nieskrępowanych jeszcze wstydem czy poczuciem winy. Takie zabawy, zazwyczaj przedszkolne, były udziałem wielu dziewczynek. Do czasu, gdy przerwali je dorośli.

– Kiedy w atmosferze wsparcia ze strony innych kobiet odrzucimy wstyd, z „grzecznych” dziewczynek przemieniamy się w istoty, które nie boją się seksualności i czerpią z niej radość – zapewnia Olga.

reklama

Przedwiośnie kobiecościPrzytul mnie i pogłaszcz

Ale podróż do źródeł zmysłów nie zawsze jest łatwa. Dla Dominiki trudnym doświadczeniem okazała się „zabawa” w dawanie i branie. W parze z inną, obcą jej kobietą. Zasady były proste: jedna z nich otwiera się na swoje potrzeby. Gdy chce, by ją przytulić, pogłaskać, zwyczajnie o to prosi. Zadaniem drugiej jest na to odpowiedzieć. Ale Dominice takie życzenia sprawiły trudność.

– Może właśnie dlatego, że w dzieciństwie na takie zwyczajne przytulanie nie mogłam liczyć? – zastanawia się. – A teraz dowiedziałam się, że brak otwarcia na branie nie jest wyłącznie moją przypadłością, że kobiety tak zostały ukształtowane przez otoczenie, iż łatwiej im dawać, niż brać dla siebie.

Dla Katarzyny silne okazało się inne doświadczenie. Musiała zamknąć oczy i dzięki innej kobiecie, jej inwencji, otworzyć się na dotyk, smak, zapach. Pomocny okazał się koszyczek pełen tajemniczych przedmiotów. – Całą sobą poczułam nagle zapach fiołków, dotyk pomarańczy na skórze, smak czekolady w ustach – wspomina. – Odkryłam, że tli się we mnie wulkan zmysłów, nie miałam pojęcia, że jestem tak otwarta na nieoczekiwane doznania…

Dla Barbary wyczerpujący okazał się pierwszy dzień będący powrotem do krainy dzieciństwa. Gdy była dzieckiem, nie miała prawa do wyrażania uczuć i emocji. – A ja przecież nie byłam uśmiechającą się na rozkaz lalką, lecz żywą istotą, której rosły piersi, za którą zaczęli oglądać się mężczyźni. I która zupełnie nie czuła, że jej kobiecość stanowi dla otoczenia wartość, że jest czymś, nad czym warto się pochylić – wyjaśnia Barbara. Poczuła to dopiero na warsztatach, w gronie zupełnie obcych jej kobiet.

Księżniczka strzela z procy

Wśród wielu ważnych chwil, jakich doświadczyła Dominika podczas zajęć z Olgą, najistotniejszy był moment, gdy grupa kobiet podniosła ją na swoich opiekuńczych rękach ku górze, ku radości. Poczuła, że jest ważna, że nie musi się już niczego bać, że jest częścią wielkiej kobiecej społeczności. Że wreszcie nie jest osamotniona w swojej podróży.

Przez chwilę Dominika czuła się jak księżniczka. Pomyślała, że jeśli będzie miała córkę, opowie jej o doświadczeniu, jakie kiedyś w Krakowie stało się jej udziałem. Że obce kobiety zaakceptowały ją taką, jaka jest, że ich intencje – w przeciwieństwie do intencji mężczyzn, w których chciała kiedyś widzieć ojca – były szczere i czyste.

Katarzyna jest pewna, że warsztaty, podczas których jak nigdy dotąd poczuła zapach fiołków i dotyk pomarańczy, dla niej są jeśli nie wiosną, to przynajmniej przedwiośniem. W każdym razie ma zamiar już wkrótce, jak tylko zakwitną jabłonie, wspiąć się na jedną z nich w czerwonej sukience. Ubrudzić ją. A potem pokrzyczeć w niebogłosy. Kto wie, może nawet postrzelać sobie z procy.


Sonia Jelska
fot. Paweł Rucki
Więcej na stronie www.gestalt.haller.krakow.pl

Źródło: Wróżka nr 3/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka