Strona 1 z 2
W tę drogę powinnyśmy wyruszyć z dziecięcą ciekawością, czasem z zamkniętymi oczami. Wtedy odkryjemy, że seksualność nie jest naszą słabością, lecz siłą.
Barbara miała być czwartym synem w niezbyt zamożnej rodzinie. Tak byłoby prościej: rodzice nie musieliby przygotowywać pokoju dla córki, mogłaby zdzierać ciuchy po starszych braciach. Braciom też nie było na rękę, że w domu pojawiła się dziewczynka.
– Traktowali mnie trochę jak przybysza z obcej planety i często dawali mi to odczuć, także kuksańcami – przyznaje Barbara, obsługująca w Bielsku-Białej klientów poważnej firmy. Próbowała protestować, że jest inna, że wcale nie chce się ani kłócić, ani tym bardziej bić. Zwłaszcza że z założenia była na przegranej pozycji. A potem przestała się bronić, coraz bardziej stawała się przezroczysta, niewidoczna. Może dlatego na każdej rodzinnej imprezie ciocie podnosiły zgodnie, że Basia nie dość, że taka śliczna, to jeszcze bardzo jest grzeczna.
Była grzeczna. Do tego stopnia, że pewnego dnia, już w dorosłym życiu, zdała sobie sprawę, że choć już jest żoną, matką i dobrze sobie radzi w pracy, to w gruncie rzeczy jest sumą oczekiwań otoczenia. Co oznacza, że nie czuje się kobietą w pełni świadomą swojej urody i siły. Że wreszcie jej kobiecość to zmysłowość zablokowana, stłumiona, pełna lęków i ograniczeń. Czasem nazwanych, czasem nie. Zazwyczaj jednak nieoswojonych.
Zachowuj się jak należy
Katarzyna zawsze czuła, że jej płeć jest trochę nie na miejscu. Nie to, że rodzice dali jej to odczuć wprost. Kochali ją przecież, obsypywali prezentami, ubierali w ładne czerwone sukienki, których nie wypadało jednak brudzić. A tym bardziej wdrapywać się w nich na drzewa. Katarzyna, bizneswoman z Warszawy, nigdy nie zapomni bury, jaką dostała, gdy na wakacjach z grupą chłopców wskoczyła na jabłoń, by pokrzyczeć w niebogłosy, a potem postrzelać sobie z procy. – Przecież jesteś dziewczynką – usłyszała. – Dziewczynki muszą być grzeczne!
reklama
Nie zapomni też chwili, gdy kiedyś, nieopatrznie, włożyła ręce między uda. Zapamiętała, że tamten dotyk sprawił jej nieznaną dotąd przyjemność. Gwałtownie przerwaną. – Natychmiast wyjmij ręce – przekaz mamy był ostry, podszyty gniewem i lękiem. – I na przyszłość zachowuj się jak należy. Wtedy Katarzyna po raz pierwszy dowiedziała się, że jej dłonie powędrowały w strefę zakazaną dla dziewczynek. Choć wciąż jeszcze nie nie miała pojęcia, co tak naprawdę oznacza zachowanie się „jak należy”.
– Najczęściej, niestety, oznacza ograniczanie naturalnej ciekawości, spontaniczności i przyjemności w poznawaniu ciała, odkrywania różnic płci i własnych potrzeb. Oznacza, że lepiej jest spełniać oczekiwania innych, niż być sobą w pełnym wymiarze – wyjaśnia Olga Haller de Hallenburg, psycholożka, terapeutka Gestalt, zajmująca się problematyką kobiecej seksualności. – Oznacza również, że nasza kobiecość już od dzieciństwa jest redukowana do kilku ról, jakie narzuca tradycja i kultura.
Nie baw się brzydko Na najwcześniejszym etapie naszego życia oznacza to najczęściej spełnianie nakazów i zakazów innych: bądź dobrą córką, bądź grzeczną dziewczynką… Nie brudź się, nie baw się brzydko. Bądź miła, grzeczna, uległa, skromna, dobra, czyli nie złość się, nie walcz, nie krzycz, nie interesuj się ciałem ani płcią. A potem grzeczna dziewczynka odkrywa, że jej kobiecość stała się balastem, że nie ma wzorców ani przykładów na to, jak może ją kształtować, by była powodem do dumy i radości. Dlatego wiele „dużych dziewczynek” wyrusza na poszukiwania…
Katarzyna z dorastania zapamiętała najlepiej pierwszą, bolesną menstruację. Z bólu i strachu wcale nie zwierzyła się mamie, jedyną jej powiernicą była koleżanka z klasy. Zapamiętała też przypadkowy wakacyjny seks na plaży. O nim tym bardziej mamie nie powiedziała. I przez wiele lat żyła z tym jak z grzechem śmiertelnym. Bo przecież miała świadomość, że nie zachowała się jak należy.
– W kobiecym dorastaniu jesteśmy często bardzo samotne – przyznaje ze smutkiem Dominika, studentka germanistyki i kulturoznawstwa w Łodzi, która w przyszłości zamierza zostać śpiewaczką operową. Jej samotność potęgował brak ojca, który zostawił rodzinę, gdy Dominika miała dziesięć lat. – Z naturalnej potrzeby miłości latami poszukiwałam kogoś, kto zastąpi mi tatę, da mi wsparcie i akceptację w czasie, gdy z dziecka zamieniam się w kobietę – wspomina. – Tymczasem intencje mężczyzn, których obdarzałam zaufaniem, nie zawsze były czyste. Ostatecznie zamknęłam się na swoją kobiecość, uznając, że nie jest źródłem siły, ale sprowadza na mnie kolejne kłopoty.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.