Nie daj się noworocznej depresji

Jeśli chcesz, żeby spełniły się twoje noworoczne postanowienia, zrób jedno – nie obiecuj sobie za wiele.

Nie daj się noworocznej depresji Bawiłaś się świetnie, w niebo poleciały fajerwerki i bąbelki, muzyka grała, a wskazówki doszły do punktu zero! I co się stało? To samo, co każdego roku o tej porze: w sylwestrowym szale złożyłaś sobie i światu kilka obietnic. A ich konsekwencje zatrują ci połowę nowego roku (albo i cały!).

Nie bądź drugą Bridget Jones. Oczywiście, tak jak ona możesz postanowić mniej pić, palić i bałaganić, nie marnować pieniędzy na fikuśną bieliznę (skoro i tak nie masz faceta), nie wydawać więcej, niż zarabiasz, nie lecieć na: alkoholików, pracoholików, związkofobów, żonatych i innych emocjonalnych popaprańców. I w ogóle nie tracić głowy dla facetów. Oczywiście, że możesz! Tylko… po co zaczynać kolejny rok od goryczy porażki? Bo tak jak nic z tego nie wyszło Bridget, tak samo nie wyjdzie tobie. To nigdy nie wychodzi!

Pamiętasz, jak w dzieciństwie zakładałaś nowy zeszyt? Na pierwszej stronie ślicznie kaligrafowałaś, ale na kolejne nie starczało ci już entuzjazmu i bazgrałaś na nich jak kura pazurem. Z sylwestrowymi pomysłami na nowe życie jest tak samo. Pierwszego dnia nawet udaje się wytrwać w ich realizacji, drugiego – trochę sobie odpuszczasz, trzeciego jeszcze trochę (a co tam!), po tygodniu zaś jedynym śladem tego, że w ogóle coś postanowiłaś, jest moralny kac. A ten jest najskuteczniejszym „obniżaczem” nastroju na świecie.

Blue monday, czyli koniec złudzeń 

Czytasz i myślisz, że skądś to znasz? No cóż, nie jesteś oryginalna. Na kaca po postanowieniach noworocznych choruje każdy, kto je czyni. Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku, wyznaczony według matematycznego wzoru przez brytyjskiego psychologa Cliffa Arnalla, przypada pod koniec stycznia (między 19 a 25 stycznia). Między innymi dlatego, że trzy tygodnie w zupełności wystarczą, aby z nadziei na to, że uda się coś zmienić, nie pozostało absolutnie nic. Zwłaszcza że w tym dołowaniu dzielnie wspiera nas krótki dzień, paskudna pogoda i zbliżające się terminy spłaty bożonarodzeniowych kredytów.

Jakie są te nasze postanowienia, że ich niedotrzymanie tak skutecznie psuje nastrój?

Kobiety najczęściej obiecują sobie, że w nowym roku będą piękniejsze (czytaj szczuplejsze) – wiadomo, takim to i lepiej, i łatwiej na tym świecie! Mężczyźni składają sobie przyrzeczenia, że będą sprawniejsi fizycznie (tężyzna i muskulatura Brada Pitta) i umysłowo (intelekt i poczucie humoru Janusza Gajosa) lub staną się po prostu lepszymi ludźmi (wrażliwość i hojność Jurka Owsiaka)!

reklama


Te piękne sny o potędze szybko się kończą. U pań – na przefarbowaniu włosów (to łatwiejsze niż drakońska dieta i gimnastyka), u panów na zakupie jednej mądrej książki (zostaje nadzieja, że kiedyś ją przeczytają, ale może wystarczy tylko zacytować tytuł…) albo karnecie do osiedlowej siłowni, która „w praniu” okaże się i tak zbyt odległa (bo – jak to w styczniu – będzie za zimno, za mokro albo za smutno). No i ponoworoczna depresja gotowa! A czy można jej jakoś uniknąć? Albo przynajmniej ograniczyć skutki? Można! Oto trzy ważne zasady:

1. Postanowienia możesz mieć, jakie chcesz, tylko nie mów o nich publicznie! 
To pierwsza i nienaruszalna zasada tej noworocznej zabawy. Po co ci świadkowie pewnej porażki? Czyli ktoś, kto zacznie ci to potem bezczelnie wytyka porażkę...

2. Dobrze się zastanów, co postanawiasz, i nie decyduj pochopnie.
Jeśli jesteś notoryczną bałaganiarą, na pewno z dnia na dzień nie zmienisz się w pedantkę. Zacznij od obietnicy, że raz na miesiąc posprzątasz w szafie. Wystarczy. I myśl realistycznie – najprawdopodobniej nie nauczysz się mówić perfekcyjnie po chińsku w ciągu jednego roku – nawet jeśli rzucisz pracę i poświęcisz na to 16 godzin dziennie.

3. Nie przesadzaj z liczbą postanowień.
Wybierz 2-3 – tyle (być może) zdołasz unieść, z całą litanią raczej nie masz szans. 

A jak w postanowieniu wytrwać? 

Czasem działa podzielenie realizacji na etapy. Chcesz przez rok schudnąć 20 kilogramów? Umów się ze sobą na 1-2 kilo w miesiącu – żeby nie kusiło cię całkowite odpuszczenie i abyś w listopadzie nie wpadła w panikę, że masz na schudnięcie za mało czasu (o ile w listopadzie w ogóle będziesz jeszcze pamiętać, że zrobiłaś jakieś postanowienie). 

Na większość ludzi działa dobra motywacja, czyli nagroda. Jeśli wiemy, że zostaniemy za coś nagrodzeni, bardziej się staramy. Obiecaj więc sobie, że jeśli uda ci się zrobić to, co zamierzałaś (schudnąć, rzucić palenie, zdać egzamin na prawo jazdy), kupisz sobie coś, o czym od dawna marzyłaś. Te sposoby oczywiście nie gwarantują sukcesu, ale (przynajmniej niektórym) mogą pomóc osiągnąć cel.

Jednak jeśli chcesz mieć zupełnie spokojną głowę i całkiem czyste, nieszarpane wyrzutami sumienie, po prostu nie rób żadnych postanowień. ;) 

Sposób na pewną porażkę

Nigdy nie robiłaś noworocznych postanowień? Nic straconego! Nawet jeśli 99 osobom na 100 nie udaje się w nich wytrwać, ty możesz być przecież wyjątkiem, który potwierdzi regułę (uwaga: na początku każdy w to wierzy). Nie masz na takie postanowienie pomysłu? Nie ma sprawy, podrzucimy ci kilka nadających się do wielokrotnego użycia. Ponieważ niemal nigdy nie udaje się ich zrealizować, zabawę można powtórzyć za rok. Z tym samym skutkiem.

• Zrzucić 10 kilo (ograniczyć się głównie do jedzenia zielonej sałaty, bez sosu).
• Rzucić palenie/kawę/słodycze (a w zamian zajadać się jakże zdrowymi kiełkami).
• Nie spóźniać się.
• Być miłą dla teściowej.
• Nie wydawać pieniędzy na bzdury.
• Nie wysiadywać godzinami przed komputerem albo telewizorem.
• Zrobić wreszcie porządek z tą ogromną stertą papierzysk.
• Wysyłać kartki świąteczne do całej rodziny – w przyszłym roku tydzień przed świętami.


Róża Turnau
fot. shutterstock 

Źródło: Wróżka nr 1/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl