Strona 2 z 2
Dzikość serca
Swoją drogą ciekawe, jak wyznawcy Kartezjusza zinterpretowaliby historię pary bocianiej, której nie wymyśliliby chyba nawet hollywoodzcy scenarzyści. Kilka lat temu kamery telewizyjne relacjonowały dramat, który rozegrał się na rynku alzackiego miasteczka. Co roku zatrzymywała się tam ta sama para bocianów. Kiedy nadeszła pora odlotów, samica, chora lub ranna, okazała się niezdolna do tak długiej podróży. Jej partner stał w gnieździe i zaniepokojonym wzrokiem patrzył to na leżącą w gnieździe samicę, to na przelatujące nad nimi bociany. Pół Europy zastanawiało się, co zwycięży: instynkt czy miłość?
Nagle zdrowy ptak rzucił ostatnie spojrzenie bocianicy i postanowił odlecieć. Kiedy przez kilka minut szybował w przestworzach, wydawało się, że górę wziął zew podróży. Lecz nagle ptak, słysząc przejmujące wezwanie swej towarzyszki, zawrócił i wylądował w gnieździe. I przy aplauzie mieszkańców położył się koło niej. Tak oto miłość, altruizm, wolny wybór wzięły górę nad popędem. W tej scenie było wszystko, co czyni film kinowym hitem: wielka miłość, wielka rozpacz, happy end wyciskający łzy. I zero aktorstwa – wszystko do bólu szczere. Zwierzęta bowiem nie oszukują w kwestii przeżywanych przez siebie emocji. W ich sercach i mózgach nie ma mowy o żadnym teatrze i uczuciach na pokaz.
Media co jakiś czas donoszą zresztą o kolejnych przypadkach udowadniających, że zwierzęce uczucia to nie żaden wymysł. A to kocica adoptowała małego króliczka, a to suczka – wiewiórczątko. Na tym tle prawdziwym rarytasem jest wiadomość o wężu Aochanie i chomiku karłowatym Ghanie, które żyją w przyjaźni w tokijskim Mutusugoro Okoku Zoo. Albo historia dwóch lokatorek motelu w Hauteville, która w latach 60. obiegła francuską prasę. We wnętrzach tej placówki biała kotka i gładkowłosa foksterierka raz na zawsze zadały kłam teorii o genetycznej nienawiści gatunków.
reklama
Oba zwierzaki nie tylko zamieszkiwały jeden i ten sam stary kufer na sól, ale doczekawszy się w tym samym czasie potomstwa, opiekowały się wzajemnie swoimi dziećmi. I choć cuda te są przejawami instynktu macierzyńskiego, wrażenie robi czułość, z jaką spotykają się w nich dwa kompletnie różne światy. Szczególnie, jeśli jeden z nich jest światem ludzkim. Tak jak zdarzyło się dwa lata temu w slumsach Buenos Aires. Porzucony przez nastoletnią matkę noworodek został tam przygarnięty przez ośmioletnią suczkę La Chinę, która zrobiła mu miejsce wśród swoich sześciu szczeniąt. Tak oto prawie zrealizował się mit o wilczycy, która wykarmić miała Romulusa i Remusa, legendarnych założycieli Rzymu.
Empatyczni altruiści A co na to wszystko nauka? Klasyczny eksperyment dowiódł, że głodny rezus nie weźmie jedzenia, jeśli czyniąc to, narazi inną małpę na elektryczny bodziec. Zwierzęta z natury są altruistami. Przy czym – jak twierdzi Frans de Waal, etolog z Uniwersytetu Emory w Atlancie – nie ma różnicy między altruizmem zwierząt i ludzi. Jego zespół badawczy przeprowadził eksperyment, podczas którego połączono małpy w pary i dano im do wyboru dwa sposoby na zdobycie jedzenia. Wybór, nazwany przez samych badaczy „samolubnym”, nagradzał jabłkiem tylko jedno zwierzę, przy wyborze „prospołecznym” przysmak dostawał także kompan wybierającego. W większości wypadków zwierzęta decydowały się na tę drugą opcję. Najwyraźniej czuły się lepiej, dając coś drugiej małpie.
Jeszcze większą empatię wykazują słonie. Okazują sobie delikatność, czułość, pomagają chorym i umierającym zwierzętom, grzebią martwych członków stada i ronią nad nimi łzy o rozmiarach stosownych do swoich gabarytów. Karen McComb, etolog z uniwersytetu w Sussex, w ramach eksperymentu pokazała słoniom zwierzęce czaszki i kły. Okazało się, że te wielkie ssaki nie tylko bezbłędnie odróżniały kości przedstawicieli swojego gatunku od gnatów bawołów i nosorożców, ale też poświęcały dwukrotnie więcej czasu na ich kontemplację i czułe obmacywanie trąbami.
Również orki karłowate przeżywają żałobę po utraconym dziecku i trwają przy boku cierpiącego towarzysza, dopóki nie umrze. Potrafią przez wiele dni pozostawać nawet na bardzo płytkiej wodzie, gdzie grozi im poparzenie słoneczne lub wyrzucenie na brzeg. W mózgu waleni znaleziono komórki wrzecionowate, o których przez długi czas sądzono, że istnieją tylko w mózgu ludzkim i mózgu małp człekokształtnych. Komórki te są podejrzewane przez neurologów o udział w powstawaniu empatii i uczucia miłości. Sęk w tym, że – jak w swojej książce „O zakochanych psach i zazdrosnych małpach” pisze Marc Bekoff – walenie mają ich więcej niż ludzie.
Odwieczni wrogowie? Nic podobnego.
Jak widać na załączonym obrazku (a nie jest to wypadek odosobniony),
psa i kota może łączyć nie tylko przyjaźń, ale i czułość.
Hubert Musiał
Shutterstock.com, East News, Forum, Flash Press Media
dla zalogowanych użytkowników serwisu.