Strona 1 z 2
Od tysiącleci religie dostarczają nam obrazów tego, co nas czeka po śmierci. Do wyboru – do koloru.
„Gdyby człowiek trafił do Raju we śnie i otrzymał tam kwiat na znak, że jego dusza już tam była, potem zaś obudził się z tym kwiatem w dłoni – co wtedy?” – zastanawiał się angielski poeta romantyczny Samuel Coleridge. Pytanie to świetnie oddaje problem istnienia życia po śmierci. Bo faktycznie: co wtedy? Gdyby istniała pewność, że nasza egzystencja nie kończy się tu i teraz, że jest jeszcze inne miejsce czy miejsca, gdzie będziemy trwać dalej, świat i ludzkie życie wyglądałyby z pewnością inaczej. Pewności jednak nie ma, Coleridge nigdy nie obudził się z kwiatem w dłoni, choć jako miłośnik opium z pewnością nie raz miewał rajskie wizje. A jednak o tym, że „coś tam musi być”, ludzie są przekonani od prawieków.
Najlepszy dowód, że w miejscach pochówków archeolodzy odnajdują proste narzędzia, broń, naczynia czy żywność. Bo tylko dobrze wyekwipowany zmarły mógł trafić w zaświaty, które – jak się wydaje – musiały być podobne do ziemskiego łez padołu. „Wydaje się”, bo o tych wierzeniach wiemy niewiele. Pierwsze konkrety pojawiły się dopiero wraz z rozwojem systemów religijnych starożytnych Egiptu i Grecji. Na jasny podział na nagrodę i karę za czyny dokonane na tym świecie trzeba było poczekać do sformowania się pięciu wielkich (współczesnych) religii.
Starotestamentowy Eden i cysterna dusz
Najstarszą z nich jest judaizm i to w nim odnajdujemy pierwsze opisy rajskich rozkoszy i piekielnych mąk. Jednak i tu jest wiele rozbieżnych opinii na temat tego, co dzieje się po śmierci. W Starym Testamencie Eden jest krainą pierwotnej szczęśliwości Adama i Ewy. Rosła tu nie tylko bujna roślinność, ale też drzewa: życia oraz poznania dobrego i złego.
Poza tym kruk tam nie krakał, lew nie zabijał, wilk nie porywał jagnięcia, a dziki nie niszczyły zbóż. Ponieważ Eden jest jednak rajem utraconym, w judaizmie zmarli trafiają do leżącego głęboko pod ziemią Szeolu. W tekstach biblijnych nie znajdziemy jego opisu i można go zrekonstruować dopiero, zestawiając ze sobą różne poetyckie metafory. Bywa więc określany zarówno jako „mroczna studnia”, „jama”, „cysterna pełna mułu”, z którego nie sposób się wyrwać, jak i „bestia o nienasyconej paszczy”.
reklama
„Cienie bezsilnych istot ludzkich” spoczywają tam w prochu, niezdolne do działania, a zwłaszcza do doznawania żadnych przyjemności. I nie wiedząc, co się dzieje na ziemi, czekają na boską interwencję. Szeol jest więc rodzajem masowego grobu, a w jego wizji można dopatrzyć się pierwocin judaistycznego Łona Abrahama i chrześcijańskiego czyśćca. Jego lokatorów wyzwolić miałoby dopiero przyjście Mesjasza i nastanie olam haba, czyli „świata przyszłego”. Wtedy to właśnie powstaną z martwych ci, którzy żyli uczciwie i bogobojnie, zaś grzesznicy zostaną zniszczeni. Ci pierwsi udadzą się do „królestwa pokoju i szczęścia”. Ale i w tej kwestii pełnej zgody nie ma, bowiem już dawno temu część żydowskich kapłanów uznała, że w Torze nie ma mowy o zmartwychwstaniu.
Islamskie hurysy i skorpiony Podobnie swoją wizję życia po życiu zbudowali muzułmanie. W islamie więc również występuje podział na niebo i piekło. Decyzję o karze i nagrodzie podejmują dwaj aniołowie: Munker i Nakiir. Praworządni zostają skropieni perfumami i odprowadzeni do bram raju, znajdującego się po prawej stronie tronu Allaha. Grzesznicy zaś przywdziewają specjalną szatę i spadają wprost do Piekła, które zlokalizowane jest na lewo od tronu.
Bram raju, zwanego Dżannah, strzeże anioł Ridwan, a odległość między nimi jest równa odległości z Mekki do Basry. Islamskie niebo podobnie jak w tradycji judaistycznej to kraina mlekiem i miodem płynąca, wiecznie zielona oaza, pełna drzew rodzących pyszne owoce i kolorowych ptaków. Znajduje się tam osiem ogrodów: Dom Majestatu (zbudowany z białej perły), Dom Pokoju (z rubinu), Ogród Schronienia (z zielonego chryzolitu), Ogród Wieczności (z żółtego koralu).
Ogród Rozkoszy (ze srebra), Ogród Firdaws (z czerwonego złota), Ogród Spoczynku oraz Eden (oba z piżma). Ci, którzy dostaną się do nich, będą żyć w znakomitym zdrowiu i mieć zawsze po 30 lat. Odziani w pachnące szaty, zmieniające kolor 70 razy na godzinę, będą oddawać się wiecznej radości i szczęściu. Jedną z nagród czekających na wiernych w Dżannah są słodkie sorbety roznoszone przez piękne hurysy o migdałowych oczach. Wedle Koranu są one dziewicami i cokolwiek by się działo, dziewicami pozostają, a najpiękniejsze z nich mają być ofiarowane męczennikom za wiarę.
Zgoła inaczej wygląda czas, jaki spędza się w strzeżonym przez anioła Malika islamskim piekle. W każdym z siedmiu wyspecjalizowanych kręgów piekielnych (Gehenna – dla muzułmanów, którzy dopuścili się grzechów ciężkich, Laza – dla politeistów, Huta-mat – dla niewiernych, Saiir – dla wyznawców szatana, Sakar – dla tych, którzy nie znają modlitwy i skąpią jałmużny, Dżahin – dla wyznawców judaizmu i chrześcijan oraz Hawija – dla hipokrytów) jest 70 rodzajów tortur, m. in.: węże, skorpiony, palący ogień, wrzątek i wiatr, łańcuch, kajdany, kolce i maczugi oraz ogień. Tradycja głosi, że ogień piekielny rozpalał się przez 3000 lat, po każdym tysiącleciu zmieniając barwę od czerwonej, poprzez biel do czarnej jak smoła i noc.
Po chrześcijańsku: z Bogiem lub szatanem Piekielne męki zadawane islamskim grzesznikom są nad wyraz podobne do tych, o których uczy tradycja chrześcijańska. Wystarczy spojrzeć na obrazy Hieronima Boscha czy „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga. W chrześcijańskim piekle potępione dusze są dręczone nie tylko dosłownie przez legiony diabłów i demonów wszelkiego autoramentu mocno przemawiającymi do wyobraźni wiernych karami cielesnymi (palenie żywcem, łamanie kołem, ćwiartowanie itd.), ale przede wszystkim niemożnością obcowania z Bogiem. Zazwyczaj piekło było dzielone na cztery części: pierwsza była więzieniem dla potępionych na wieki, druga tarasem czyśćcowym, trzecia przeznaczona dla dzieci bez chrztu, a czwarta dla tych, którzy umarli przed narodzeniem Chrystusa.
Co do nieba – ograniczano się do stwierdzenia niemożliwości ścisłego opisania szczęścia sprawiedliwych i wiadomo o nim praktycznie tylko to, że jest przeciwieństwem piekła (ciemność zastępuje jasność, a fetor – cudowne wonie). Zazwyczaj jest ono wyobrażane jako rajska oaza spokoju, ogród pełen cudownych zwierząt i roślin, gdzie w obecności Boga radują się sprawiedliwi. We wszystkich odłamach chrześcijaństwa wspólnym elementem jest wiara w ponowne nadejście Chrystusa, zmartwychwstanie i Sąd Ostateczny, który oddzieli prawych od grzeszników.
Wedle jednych nieprawi poddani zostaną wiecznym mękom piekielnym, wedle innych (świadkowie Jehowy czy Adwentyści Dnia Siódmego) będą oni po prostu unicestwieni. Istotną kwestią jest też katolicka wiara w czyściec albo prawosławne mytarstwa powietrzne, które w zależności od grzechów dzielą się na 20 rodzajów. To właśnie tam trafiają dusze zmarłych w łasce, ale ciągle obarczone grzechem, więc muszą przygotować się na wejście do nieba. Dziś Kościół mówi o czyśćcu jako o stanie ducha, a nie konkretnym miejscu. Św. Faustyna Kowalska w jednej ze swych wizji zobaczyła dusze czyśćcowe palone ogniem, które twierdziły, że największym ich bólem jest tęsknota za bliskością Boga.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.