Strona 1 z 3
Powtarzasz: Mam pecha do facetów? A może ciągle czekasz na księcia z bajki? Mówisz: Miłość? Mnie to na pewno nie spotka. Nieprawda. Spotka. Naucz się, jak się zakochać na zawołanie. To jest możliwe!
Dlaczego jeden mężczyzna roznieca w tobie miłość, a inny – choć znacznie bardziej nadaje się na towarzysza życia – nie robi właściwie żadnego wrażenia? Poeci odpowiedzą: bo miłość jest ślepa.
Czy to rzeczywiście prawda? Nie – stanowczo odpowiadają psychologowie. Wbrew poczuciu, że zakochanie spada na nas niespodziewanie, badania psychologiczne dowodzą, że partnerów wybieramy wyjątkowo starannie. Nasz wybór odbywa się zarówno na poziomie nieświadomym, jak i świadomym. I w tym jest szansa na odwrócenie złej passy i skończenie z zakochiwaniem się w tych, którzy nie nadają się do życia! Okazuje się, że gorące uczucie można w sobie wywołać.
Co daje początek miłości? W naszej kulturze wciąż żyjemy pod wpływem romantycznych wyobrażeń o uczuciu, która spada jak grom i trwa do końca życia. Nic bardziej błędnego! – twierdzi Ayali Malach Pines, psycholożka z Uniwersytetu Ben Guriona. Z jej badań wynika, że tylko w przypadku 11 procent związków początkiem było zakochanie od pierwszego wrażenia. Reszta zaczynała się od przyjaźni, sympatii i częstych spotkań. Oto eksperymenty naukowe i psychologiczne teorie miłości, dzięki którym nauczysz się, jak pokierować swoim wyborem i swoimi uczuciami.
reklama
Pamiętaj: im częściej kogoś spotykasz, tym większa szansa, by się zakochać.
Najlepszą swatką jest bliskość!Do takiego wniosku doprowadziło badanie Thomasa H. Thelena, który zajmował się powodami, dla których ludzie łączą się w pary. Kobiety i mężczyźni mieli wybrać fotografie partnera, którego mogliby poślubić. Potem niektóre zdjęcia wyświetlano na ekranie siedem razy. Gdy badani mieli wybrać ponownie kandydata do małżeństwa, większość zmieniła pierwszą decyzję i wskazywała tych, których zdjęcia widziała kilkakrotnie. Z tego wynika praktyczny wniosek: im częściej widujemy sympatycznego kolegę z pracy lub sąsiada, tym większa szansa, że się w nim zakochamy.
– Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Marka we wrześniu ubiegłego roku, nie zwróciłam na niego uwagi – mówi Justyna. – Ale pracowaliśmy razem. Któregoś dnia zaczęliśmy rozmawiać w kuchni i tak nas to wciągnęło, że poszliśmy na obiad. Nie w głowie mi była miłość. Nie było między nami żadnej chemii.
Do czasu, gdy razem poszli na Sylwestra. Kiedy Justyna zobaczyła Marka w garniturze, była zdumiona, że wcześniej nie dostrzegała, jaki jest przystojny. On od początku widział urodę Justyny, ale nie przywiązywał do tego wagi, bo była tylko koleżanką z pracy. Podczas sylwestrowej nocy połączenie wzajemnej sympatii z nastrojową muzyką i tańcem zadziałało jak magiczny napój. – Odwiózł mnie do domu i został do rana – wspomina Justyna. – Dwa miesiące później wprowadziłam się do niego.
Jakie wnioski można wyciągnąć z historii Justyny? Kobieta, która szuka miłości, powinna postawić na częste spotkania z mężczyzną, z którym czuje się dobrze. Nawet jeśli nie ma do niego pociągu fizycznego. Z badań psychologicznych wynika jasno: im częściej kogoś widujemy, tym większe prawdopodobieństwo pojawienia się w nas miłosnego ognia. Atrakcyjność tego, co znajome, może mieć większy wpływ na uczucia niż atrakcyjność fizyczna.
Pamiętaj: w obecności osoby, w której chcesz się zakochać,
zawsze wprawiaj się w dobry nastrój.To nie czary, tylko prawo psychologiczne, które nosi nazwę: warunkowanie. Nieświadomie kojarzymy pozytywne uczucia i nastrój z tym, kto jest w pobliżu. W głowie powstaje skojarzenie między zmysłową przyjemnością (jedzenie czekolady, przyjemne pobudzenie przy śmiechu na komedii) z tą osobą. W efekcie nasze nastawienie do niej staje się bardziej pozytywne i… zmysłowe. Nie od razu, bo do tego, żeby utrwalić w mózgu takie skojarzenie, potrzeba powtórzeń i czasu.
Dowodem, że ta metoda działa, są badania opisane w książce Ayali Malach Pines „Zakochać się. Jak wybieramy tych, których kochamy”. Kobiety miały ocenić atrakcyjność mężczyzn na zdjęciach. Tym, które w trakcie oglądania słuchały przyjemnej muzyki, mężczyźni na fotografiach wydawali się ciekawsi i przystojniejsi w porównaniu z tymi, których zdjęcia oglądały bez muzyki w tle.
– Gdy znajoma psycholożka opowiedziała mi o metodzie zakotwiczania uczuć, pukałam się w głowę – opowiada Halina. – Miałam pecha do mężczyzn, bo odkąd pamiętam, wybieram takich, z którymi nie da się wytrzymać.
Koleżanka zachwalała jej swojego kuzyna Andrzeja: „Porządny facet. Może na pierwszy rzut oka nudny, ale zaręczam ci, że gdy kogoś polubi, potrafi być zabawny i interesujący. No i hoduje storczyki”. Halina jest miłośniczką tych kwiatów, więc mieli wspólne tematy. Polubiła go. Wiedziała, że on czuje coś więcej. W końcu postanowiła zastosować metodę zwaną zakotwiczeniem uczuć.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.