Strona 1 z 2
Ona ma do niego pretensje, że on jej nie słucha. On złości się, że ona mówi jedno, a robi drugie. Jak to się dzieje, że dwoje kochających się ludzi nie może się dogadać? To proste: kobiety i mężczyźni mówią różnymi językami. Nauczmy się ich nawzajem!
Magda, 30-letnia kosmetyczka, jest wciąż zdenerwowana po rodzinnym spotkaniu.
– Nie mogę patrzeć, jak moja siostra trzyma dzieci pod kloszem! A gdy zwracam jej uwagę, wzrusza ramionami i mówi, że będę mogła ją pouczać wtedy, gdy sama zostanę matką – opowiada Jarkowi, swojemu narzeczonemu.
– To nie spotykaj się z nią i nie denerwuj – radzi Jarek, nie odrywając się od komputera.
Ta odpowiedź działa na Magdę jak płachta na byka.
– Nie obchodzi cię, co czuję, ciebie wcale nie interesują moje problemy – wybucha.
On – zdziwiony – odrywa wzrok od monitora i patrzy na nią, jakby postradała rozum. Milczy. Za chwilę wraca do pracy.
Jego reakcja według Magdy świadczy o jednym: Jarek to egoista, którego nie obchodzą jej sprawy i na którego nie można liczyć w trudnych sytuacjach. Czuje się nieszczęśliwa, dzwoni do przyjaciółki, by wyżalić się i na narzeczonego, i na siostrę. „Ona jedna mnie rozumie”, myśli po godzinnej rozmowie.
Kto tego nie przerabiał? Potrzebujesz pocieszenia i wysłuchania, a dostajesz oschłą radę i kompletny brak zainteresowania. Czy rzeczywiście twój partner jest nieczułym egoistą? Czy przestało mu zależeć na waszym związku? Niekoniecznie. Często słowa, które dla kobiety oznaczają: „nie obchodzisz mnie”, w języku mężczyzny znaczą: „zależy mi na tobie i chcę dla ciebie jak najlepiej”. Skąd się biorą te różnice? Z tego, że do problemów każda płeć podchodzi inaczej. Kobiety żalą się na szefa, koleżanki i rodzinę w nadziei, że rozmówca będzie współczuł i zrozumie ich cierpienie lub złość. Natomiast mężczyzna, słysząc skargi żony na siostrę lub koleżankę z pracy, odbiera to jako zwrócenie się po konkretną radę i pomoc. Kobiety godzinami mogą rozważać: „dlaczego siostra mi to powiedziała?” czy „dlaczego koleżanka z biura mnie nie znosi?”. Mężczyźni wymienią się konkretnymi informacjami i uważają sprawę za zamkniętą. Nic dziwnego, że te odmienne podejścia prowadzą do nieporozumień.
reklama
Jak z tego wybrnąć? Po pierwsze, do reakcji partnera podchodzić z życzliwością, a nie z pretensjami. Jeśli założymy, że on chce dobrze, nie tylko unikniemy konfliktu, ale poczujemy się pewniej i lepiej. Po drugie, mówić mu jasno: „Kochanie, nie chodzi mi o to, żebyś wymyślił za mnie rozwiązanie. Ale o to, byś mnie wysłuchał i pocieszył, że dam sobie radę”.
Alicja i Jarek od kilku miesięcy planowali remont kuchni. Gdy przyszła pora na wybór szafek, kolorów ścian i kafelków, Alicja zarzuciła próbkami i projektami pół jadalni. Ile razy jednak pytała Jarka o zdanie, on ją zbywał, wydawał się poirytowany i niezainteresowany. Czas leciał, decyzji nie było, więc w końcu wzięła całą odpowiedzialność na siebie i nie pytając już męża o zdanie, zamówiła komplet szafek, które się jej najbardziej podobały. Jarek wpadł w furię. Alicja była rozżalona i urażona: – Co cię ugryzło? Przecież prosiłam cię tyle razy, żebyś przejrzał ze mną te cholerne próbki i projekty. A ty wciąż powtarzałeś, że wszystkie wyglądają tak samo! To teraz pretensje miej do siebie!
Czy rzeczywiście Alicja ma rację? To nie takie proste.
Nieprzypadkowo jest tyle tarć podczas remontu, bo wtedy często do głosu dochodzą różnice w postrzeganiu kolorów. Z badań psychologicznych wynika, że kobiety potrafią nazwać więcej kolorów niż mężczyźni. Odmienne widzenie barw dobrze pokazuje żart pt. „Męskie zasady dla kobiet”. Jedna z nich brzmi: „Mężczyzna jest jak Microsoft Windows – rozpoznaje tylko 16 kolorów. Brzoskwinia to dla niego owoc. Melon też. O fioletoworóżowym w ogóle nie ma pojęcia”. Gdy kobieta skupia się na subtelnościach typu: „lepszy jest odcień ciepły czy zimny pomarańczowego?”, mężczyzna irytuje się, bo nie rozumie, o co jej chodzi. Dla Jarka kolory, które pokazywała mu Alicja, były identyczne. Denerwowały go szczegóły, którymi zarzucała go żona. Ale to nie znaczy, że nie chciał mieć wpływu na wygląd ścian w jednym z najważniejszych pomieszczeń w domu.
Następnym razem, czyli przy okazji remontu salonu Alicja powinna zaproponować Jarkowi kilka zdecydowanie różnych możliwości: Płytki czy drewno? Kafelki pomarańczowe czy zielone? Roztrząsanie nieskończenie wielu możliwości to świetna zabawa w towarzystwie kobiet, ale mężczyźni lepiej analizują i podejmują decyzje, gdy mają do wyboru ograniczoną liczbę możliwości. Warto o tym pamiętać nie tylko przy okazji remontu, ale też wtedy, gdy wyjeżdżamy na urlop lub wybieramy się do kina.
Przecież ciebie nawet nie interesuje to, co dzieje się u mnie w pracy! – Adam, 40-letni informatyk, wyrzuca swojej żonie Kasi.
– Od godziny opowiadasz o nowych programach, nawet święty by się w tym pogubił – odparowuje Kasia. – Ty też nie słuchasz o tym, co dzieje się u mnie w biurze, bo nawet nie wiesz, jak ma na imię moja szefowa – dodaje ze złością.
Oboje mają rację co do faktów: nie słuchają uważnie swoich opowieści o pracy. Ona nudzi się, gdy Adam na okrągło gada o procesorach, programach i internecie. On przysypia, gdy ona w kółko plecie, co robiła w ciągu dnia i gdy opowiada coś o ludziach, których on nigdy nie widział na oczy. Czy to znaczy, że się lekceważą, a ich związek zmierza ku przepaści? Nie. Ich reakcje to raczej wynik odmiennych podejść do tego, co dla każdego z nich jest ciekawe i ważne. Kobietom wydaje się oczywiste, że opowiadają i słuchają o tym, co zdarzyło się w ciągu dnia: kto przyszedł do biura, jak wyglądał. co powiedział, kto zadzwonił, co było na obiad. Nie chodzi o to, że te szczegóły są dla nich ważne. Ważne jest opowiadanie o nich, bo to dowód na bliskość. Jeśli on słucha i przejmuje się tym, co jej się przydarzylo w ciągu dnia, potwierdza w ten sposób, że ona jest dla niego osobą wyjątkową i bliską. Tak to odbiera kobieta.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.