Strona 1 z 2
Jak opisać podróże etnografa? Powiedzieć, że sięgają poza krajobrazy i zabytki, daleko w głąb obcej kultury – to jeszcze nie wszystko. To jest krok do innego świata. W tym świecie obowiązuje inna logika, myśli się tam inaczej i inaczej wierzy.
Chłopak Agaty jest etnografem. Któregoś roku wybrali się razem na Syberię – on miał tam prowadzić badania. Już na miejscu Agatę zaczęły dręczyć dziwne sny. Walczyła w nich o życie! Bój staczała w dziwnej scenerii, z nieznaną kobietą. Te sny ją tak wykańczały, że bała się zasypiać. Nie wiedziała, co tym myśleć. Gdy dotarli w końcu do pewnej wioski, wszystko stało się jasne: kobietą z jej snów była miejscowa szamanka. Uznała ją za konkurentkę. „To ona z tobą walczy, chce się ciebie pozbyć” – powiedzieli jej mieszkańcy wioski. Agata nie dowierzała. Bo czy to możliwe, by ktoś przenikał do naszych snów? Gdyby została w Warszawie, nie uwierzyłaby. Tam, na Syberii, stało się to oczywiste, naturalne.
Bo kiedy wyrusza się w taką podróż, trzeba dopuścić, że są sprawy niezbadane. Jak choćby ta, która wydarzyła się na Białorusi. Mróz, śnieg po pachy. Razem z moimi studentami brniemy od wioski do wioski, od domu do domu. Większość z nas przeziębiona, z gorączką. Bolą nas żołądki – pewnie z powodu innej diety, tak to sobie w każdym razie tłumaczymy.
Ale nie w mrozie i jedzeniu upatrujemy kłopotów, tylko w pewnym wydarzeniu. Wydarzeniu magicznym. Otóż parę dni wcześniej wybraliśmy się do starszej pani. Powiedziano nam, że zajmuje się magią. Nie chciała nas wpuścić do domu, choć wiedzieliśmy, że jest w środku. Gdy odeszliśmy, wyszła na drogę i patrzyła za nami. Tak jakoś dziwnie patrzyła – co do tego byliśmy zgodni. Przypomniało nam się to potem, w chorobie. Ona rzuciła na nas zły urok! Czy wszyscy w to uwierzyliśmy? Gdyby każdemu z nas zadać wprost takie pytanie, pewnie powiedziałby, że nie. W końcu jesteśmy poważnymi ludźmi, prowadzimy badania naukowe! Ale prawda jest taka, że ciągle o tym mówiliśmy...
reklama
Później miałam wiele podobnych doświadczeń. Gdy wychodziłam w ciemność, bałam się duchów. Sądziłam, że kot chce wyssać mi oddech. A gdy pewna szeptucha dzieliła się ze mną wiedzą z zaklęć, byłam pewna, że przeżywam wtajemniczenie. Nie chciałam też rozmawiać z kobietą uznaną za czarownicę. To był dziwny lęk. I wcale nie jestem nieodporna na klimat niesamowitości. Nie ulegam też łatwo sugestii. To doświadczenie wielu etnografów.
Zetknięcie z Tajemnicą Opowieści o podróży, która przemienia i pozwala zetknąć się z Tajemnicą, można znaleźć w pismach światowej sławy naukowców. Etnograficzny skandalista Carlos Castaneda nie stronił od peytolu. To właśnie ta substancja pozwoliła mu doświadczyć kontaktu z istotami wyższymi, bohaterami indiańskiego panteonu, a później wszystko to dokładnie opisać. Niektórzy zarzucali mu nieuczciwość naukową, ale dyskusja wokół jego dzieł wpłynęła na zmianę stosunku do osobistych doświadczeń badacza.
Duńska etnografka Kirsten Hastrup widziała ducha! Podczas badań, wędrując po Skandynawii. Dusza naukowca kazała jej się zdystansować od tego wydarzenia. Dlatego kiedy je opisywała, użyła osoby trzeciej, „ona”. Wtedy była pewna, że to, co widzi, jest realne. Po powrocie do domu już tej pewności nie miała. A haitańskie kulty opętania? Badająca je Maya Deren zamiast naukowej rozprawy o tym, czym jest opętanie czy trans, opisała w swojej książce osobiste przeżycia. Jak mogła tego nie zrobić, gdy podczas jednej z ceremonii duchy wstąpiły w nią samą?!
Ale jest jeszcze druga strona medalu: badani postrzegają etnografów, którzy są wiecznymi wędrowcami, jako postacie szczególne. Dlaczego? Bo w kulturach tradycyjnych podróżnik, przybysz z daleka, ma specyficzny status. Ponieważ granice poznanego, oswojonego świata, stają się tam granicami świata w ogóle, to ktoś, kto przychodzi spoza nich, jest niejako wysłannikiem zaświatów. Niektóre ludy witały tradycyjnie takich wędrowców pozdrowieniem zarezerwowanym dla duchów i istot nadnaturalnych.
Afrykańczycy wierzyli, że badacze, którzy do nich przyjeżdżali, pod białą skórą mieli prawdziwą, czarną. A ta z wierzchu świadczyła o wysłannictwie ze świata duchów. W Europie nie jest to tak wyraźne, ale i tutaj proszono nas o przekazywanie listów, pieniędzy lub podarków prezydentowi, prymasowi czy nawet papieżowi. Również na Słowiańszczyźnie wędrowcy byli osobami szczególnymi. Dotyczyło to zwłaszcza wędrownych dziadów, mających nierzadko dar proroczy, jak Wernyhora. Dawano im też jałmużnę z prośbą o modlitwę za zmarłych, widząc w nich osoby mające bliski kontakt z krainą śmierci.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.