To pytanie szczególnie nabrzmiewa w maju. Czyli miesiącu nieuczciwej konkurencji, który niektórym kobietom daje szczególne fory, a pozostałym łamie serca. Oczywiście jest wiele odpowiedzi, ale ja poważam tylko jedną.
Każdy facet, z powodu braku drugiego chromosomu X, jest istotą duchowo niedorozwiniętą. Tam w środku, bez względu na metrykę, pozostaje więc małym chłopcem. Tym, który dostawał w prezencie wyłącznie pistolety, samochodziki oraz komputery pełne gier strategicznych, chociaż zawsze marzył o własnej lalce. Ślicznej, uśmiechniętej, bezwolnej, zamykającej co jakiś czas oczy..., z którą można się zaszyć w krzakach. Aby ją w cichości sobie ubierać – a zwłaszcza rozbierać.
W naszym klimacie niedobór Barbie w dzieciństwie wypacza chłopców na całe życie. Lalki są im potrzebne do prawidłowego rozwoju wewnętrznego kręgosłupa: to odpowiednik witaminy D w ramach zapobiegania krzywicy. Bo niedobór własnej lalki wiedzie do demonizowania obiektu cichego, a niespełnionego w porę pożądania. I rozpala wolę posiadania takich zabawek przez chłopca w jak największej liczbie...
Czy sytuację można by uzdrowić, produkując lalki grube, stare i brzydkie, ale inteligentne, które mówią swoim właścicielom prawdę w oczy i domagają się alimentów? Wątpię. Gdyż niewątpliwie rozbieranie chudej lalki, nawet w wyobraźni, trwa krócej niż grubej. A do tego nie wymaga gaszenia świateł lub zapalenia świec – bo ona niczego się nie wstydzi. Mężczyźni zaś są leniwi do bólu. I unikają zbędnego zachodu nawet w sprawach striptizu. Jak widać – przegrana sprawa.
reklama
Także, niestety, żadna normalna dziewczynka nie zechce lalki po pięćdziesiątce, z obwisłym biustem i rozstępami. Młode panienki nie rozumieją, iż leży to w ich najlepiej pojętym interesie... Nie mają świadomości, że latka lecą. Nie martwią się o grudzień, tylko żyją majem. I doskonale wiedzą od przedszkola, że stare i brzydkie – nie mają przyszłości! Bo wiek, figura oraz twarz to trzy wyznaczniki kobiecej urody i powodzenia na rynku.
Do tej teorii o lalkach – i o kobietach, które są swoimi największymi wrogami – mam wiele zaufania, gdyż wyrosłam w jej blasku. Głosił ją mój śp. ukochany Tata, facet bezkompromisowy i radykalnie uczciwy oraz praktyczny do szpiku kości. Który zresztą umarł w maju, bo zgodnie z własną filozofią wtedy się na śmierć wyszykował: „to dobry miesiąc na pogrzeb, ziemia jest miękka, a kwiatki – tanie”...
Mój ojciec kupował mi szpady oraz pistolety, uczył zasad wolnej amerykanki, żebym mogła skutecznie obronić młodszego i chorowitego brata na podwórku. I twierdził, że muszę być przygotowana między innymi na to, iż termin przydatności kobiet do spożycia upływa w okolicach ich 47. urodzin. Sam zresztą postulował, żeby je potem systemowo eksterminować bez pardonu: „Rozstrzelać i już. Kończy 50 lat – a potem pod mur! Bo do niczego już się toto nie nadaje – dzieci nie urodzi, przyjemności estetycznej nie sprawia, za to męczy otoczenie i smędzi!”.
Pluł sobie w brodę, że jestem dziewczynką – i że sprowadził mnie na świat, nieuczciwy i niedobry dla kobiet. Chciał, żebym była przygotowana na niesprawiedliwość: umiała ją dostrzec i stawić jej czoła. Uprzedzał też, że mało kto będzie stawiał sprawy tak jasno: „Własny mąż ci w oczy nie powie, że już jesteś do niczego. Odwrotnie – będzie łgać, że wszystko jest okej. Ale i on – i inni faceci – zacznie cię bezwzględnie rugować. Zewsząd, z każdego pola działalności. Bo to jest świat mężczyzn, którym rządzą męskie prawa. Dlatego zapamiętaj: krowa niezdolna do rodzenia cieląt idzie pod nóż”. Stukałam się w czoło, gdy to słyszałam... Albo stroiłam zuchowate miny... A teraz widzę, że miał rację.
Wierzę w teorię lalek, ponieważ także sama odkryłam, że kobiety ze wszystkich sił, wszędzie gdzie się da, działają na swoją własną szkodę. No, a inne poglądy mego ojca potwierdziły już badania naukowców: przyczynę powodzenia u facetów kobiet ładnych i młodych ustalili antropolodzy i socjobiolodzy. Nie tylko potwierdzili jego wnioski, lecz także postawili kropkę nad „i”. Gdyż charakteryzując męski ideał, wryty w geny i instynkty, dodali, że idealna kandydatka jest w dodatku biedna jak mysz kościelna. Oraz durna!
Ich zdaniem, panie starsze nie są chodliwe, bo pani młodsza może dać piękne i zdrowe cielę – a one już nie. Choćby zaś facet nie zamierzał się rozmnażać, to rozpłodu domaga się ten jaskiniowiec, który rządzi mężczyzną. Jaskiniowiec utajniony, który mieszka (i wyje po nocach) w najgłębszych, mózgowych otchłaniach jego rozporka. Ten sam zresztą jaskiniowiec, im jest starszy i brzydszy, tym bardziej rozgląda się za biedną...
Za taką znikąd i w jednej koszuli, niewykształconą, nieobytą, lekko niedorozwiniętą – ale świeżutką, jak dopiero co rozwinięty kwiatuszek. Bo taka będzie najmniej kłopotliwa, najbardziej zależna. Będzie się trzymać bogatego faceta ze wszystkich sił. Bo tyle to wie, że będzie bezradna, gdy on ją zostawi. I tak majowe kółeczko się zamyka: bo jaskiniowiec płci żeńskiej nie widzi czubka własnego nosa, a jaskiniowiec płci męskiej umie zawczasu wykalkulować potrzebę posiadania oddanej pielęgniarki.
Czy jest optymistyczne zakończenie dla tego felietonu? I owszem. Gwoździem numeru nie jest przecież wcale ta kwestia, dlaczego faceci wolą młode. chude itp. – ale ta, że mało który je w końcu dostaje do rąk. To, że większość z nich wciąż marzy o własnej żywej Barbie, jest pewne, ale – niestety. To gatunek na wymarciu.
Na szerokim rynku ona jest mało dostępna, za to roi się od lalek, które są już nieco przechodzone, wadliwe, zbyt aktywne lub zamiast milczeć, gadają bez przerwy albo urządzają regularne awantury swoim właścicielom. Nic dziwnego, że marzą, marzą i marzą o tym, że im się śnią po nocach majowych i nie tylko...
Iwona L. Konieczna
dla zalogowanych użytkowników serwisu.