Wystarczy, że spojrzy na twarz, a potem jej dotknie, już wie: chora tarczyca, problem z nerką. Głęboki masaż, który wykonuje, nie tylko leczy, ale i odmładza. Efekt? Pacjenci zdrowsi i… piękniejsi.
Maja Krauze zajmuje się refleksologią od pięciu lat. Uczyła i wciąż uczy się od najlepszych. Od samej Lone Sorensen, Dunki, która stworzyła refleksologię twarzy, łącząc w jedną całość różne techniki wywodzące się z medycyny i chińskiej, i współczesnej.
– Mąż Sorensen, neurolog, często rozmawiał z żoną na temat układu nerwowego, receptorów. Ona sama, pracując w sklepie z ziołami, przyjmowała pierwszych pacjentów. Dokształcała się w Danii, Niemczech, Hiszpanii, Francji, a także na Kubie i w Argentynie.
Studiowała chińskie mapy twarzy, refleksologię, medycynę orientalną, anatomię i neurologię – opowiada Maja – ale unikalną wiedzę zdobyła od Indianek w Andach Patagońskich. One masowały się przy ogniu w specjalny sposób. Nigdy nie chorowały. Po wielu spotkaniach w końcu dopuściły ją do swoich tajemnic. Tak powstała refleksologia twarzy. Dużo bardziej skuteczna od znanej już metody masowania stóp. Dlaczego? Bo twarz jest bliżej mózgu – wyjaśnia.
Zobacz chorobę, zanim zachorujesz
O Mai mówią: „anielskie ręce”. Sama chcę sprawdzić. I choć bonus w postaci urody kręci mnie nad wyraz, to jednak stawiam na zdrowie. A podobno doświadczony refleksolog potrafi wykryć chorobę na cztery lata przed jej pojawieniem się. Jak to możliwe?
– Możliwe, bo masując twarz, wyczuwamy pierwsze zmiany, nazywane fachowo złogami depozytami – tłumaczy Maja. – Meridiany, czyli 12 par kanałów energetycznych, biegnących przez nasze ciało i tym samym przez różne narządy, jest nośnikami informacji o stanie ich funkcjonowania. Na przykład, masując twarz, znajduję złóg w obszarze żołądka. Ale to niekoniecznie żołądek zacznie chorować. Bo kanał energetyczny zaczyna się w głowie i biegnie aż do palca u stopy, doenergetyzowując wszystkie narządy. Może być więc tak, że pacjent na początku będzie miał migreny, później dołączą bóle nerwicowe żołądka, nerwice wegetatywne, być może guzki w piersiach, a przy zaburzeniach energetycznych w meridianie wątroby, haluksy na stopach…
Refleksologia twarzy to nie jest zwykły kosmetyczny masaż. To zabieg oczyszczający organizm z wieloletnich złogów.
– Bo tu znajduje się linia życia, na której zapisały się wszystkie ważne, bolesne i traumatyczne przeżycia. Także te dobre, ale emocjonalne, na przykład naro- dziny dziecka – wyjaśnia Maja. – Często robię diagnozę twarzy, a później umawiam się z pacjentami na konsultacje stóp. Wyraźnie widzę, że na przykład w wieku pięciu lat przeżyli coś bolesnego, kolejna trauma w wieku 16 lat, coś się także wydarzyło, gdy pacjentka miała 25 lat…
Bez przerwy słyszę zdumione: „Skąd pani to wie?”. A masując te miejsca, przeważnie bardzo bolesne, uwalniam nagromadzone emocje. Często słyszę płacz, a nawet szloch. Tak długo tłumili żal, gniew, wstyd. Likwidując blokady, pomagam im iść dalej. Tak samo Maja pomaga dzieciom. Niemowlętom, które mają problemy z zasypianiem, starszym z diagnozą ADHD. Masaż uspokaja także te, które nie mogą wyjść rano z domu z powodu szkolnej nerwicy.
– Mój najmłodszy pacjent miał pół roku – opowiada Maja. – Kiedy wymęczeni niespaniem rodzice przynieśli go do mnie, po masażu po raz pierwszy, odkąd się urodził, spokojnie przespał noc. Efekty terapii u dzieci widać błyskawicznie. Lepiej śpią, lepiej jedzą, lepiej się uczą.
Złoto z Japonii
Maja też się uczy i prowadzi kursy jako licencjonowana przedstawicielka Sorensensistem na Polskę. Regularnie jeździ do Barcelony, gdzie wykłada Lone Sorensen. Kilka miesięcy temu poznawała najnowsze techniki masowania kobiet pod kątem niepłodności, problemów hormonalnych, menopauzy.
– Teraz, tydzień temu, przywiozłam zabieg z użyciem czystego 24-karatowego złota – mówi podekscytowana. – Twarz po takim zabiegu wygląda tak, jakby jej właścicielka właśnie dostała dyplom ukończenia studiów. A może nawet zdała maturę! Specjalny masaż, zwany kosmoliftingiem japońskim, sprawia, że złoto dostaje się przez limfę do krwiobiegu. Nie dość, że poprawia pracę naszych narządów, to jeszcze odejmuje lat. Kto by nie chciał?
Tekst: Sonia Ross
Fot.: Jerzy Gnatowski
~Gość
~Gość
Ryszarda