Kołderka

Przecież nie będę pisała o wyższości kołdry puchowej nad holofilową! Mam uczulenie na gęsie pierze, więc... ale nie o tym!

KołderkaJestem w Korei od niedawna i obserwuję kraj, który szalenie dynamicznie się rozwija, buduje. Funkcjonuje sprawnie i bez większych zgrzytów. Korea jawi mi się jako państwo przyjazne i ciekawe. Obserwuję, jak stare plecie się tu z nowym. O, na przykład kołderka.

Kołderka ma szerokie troki i razem z nimi – siedem metrów. Koreanki od stuleci noszą w niej na plecach swoje dzieciaki. Od urodzenia takie maleństwo prowadzi jakby życie postprenatalne – na mamy albo babci plecach, w bezpiecznym zawoju. Światowa Organizacja Zdrowia wzięła się ostatnio za chusty i kołderki i okazało się, że dziecku właściwie niczego lepszego nie potrzeba, żeby się najprawidłowiej na świecie rozwijało. Nam, mateczkom, wydaje się, że maluchowi po wyjściu z naszego ciasnego wnętrza marzy się przestrzeń i luzik. Nic bardziej mylnego. Dziecko podczas życia prenatalnego to… precelek.

Jego kręgosłup zwinięty jest w fizjologicznej kefozie (wygięciu), która na razie jest dla niego normą. Rączki i nóżki ma ciasno przyciśnięte do ciała i ta pozycja jest dla niego najbezpieczniejsza. Do tego bliskość mamy, bicie jej serca, które dziecko ciągle słyszy.Po urodzeniu wydaje się nam błędnie, że potomstwo z radością powita przestrzeń, więc kładziemy je pod luźną kołderkę, wozimy w wózku na pleckach, żeby odpoczęło od tego zgięcia w łonie mamy. A ono wcale tego nie chce.

Wolałoby powolutku się rozprostować, powoli nauczyć, czym jest przestrzeń. Powolutku też dać czas kręgosłupowi na rozprostowanie swojej kefozy. Czasem gdy nasze maleństwa płaczą, leżąc suche i najedzone – przyczyną mogą być nie tylko gazy, ale zwykły ból kręgosłupa. Wtedy wystarczy położyć je na boczku – zwiną się od razu w precelek i przestaną płakać. Sprawdźcie!

reklama

Korea to kraj nowoczesnych technologii. Sklepy są bardzo dobrze zaopatrzone, a jednak na ulicach nie widuję gondol. Dzieciaczki śpią na matkach, babkach i ojcach zawinięte w ową kołderkę. Bardzo to wygodne, bo mama czy babcia idzie wszędzie z dzieckiem. I żadne schody jej niestraszne. A mały stworek sobie śpi. Lekarze pediatrzy stwierdzili, że tak noszone dzieci są o wiele spokojniejsze, mniej płaczą, nie marudzą, przyklejone do pleców osoby najbliższej, drzemią albo oglądają świat.

Rzeczywiście, nie widziałam tu, żeby taki maluch krzyczał, płakał, marudził – nie widuję koreańskich dzieci „zatkanych” smoczkiem. Za to widzę tatków w natarciu! Koreańscy młodzi ojcowie są wielce przejęci ojcostwem i również noszą dziecko, ale raczej z przodu, w nosidełkach. Zimą na ten tłumoczek nakładane są jeszcze ciepłe narzutki. Wesołe, kolorowe, ładne i ciepłe. Nikt się tu nie wstydzi, że nosi tłumoczek okryty kocykiem w krówki albo owieczki. Ojcowie też!

Dla mnie jest sprawą bezdyskusyjną, że w gondoli dziecko czuje oddalenie. Dlatego gapię się na te mamusie i babcie, na tatusiów obwiązanych koreańską kołderką, myśląc sobie, jak to ładnie się splata – stare i nowoczesne.

W Polsce propagowana jest chusta – trudno powiedzieć: hinduska, afrykańska czy indiańska, bo wszystkie narody jej używały. Dziecko w chuście ma taki sam komfort jak w kołderce – a mamę blisko. I nie bójmy się – nie wyhodujemy w ten sposób maminsynka, misia koala siedzącego na nas już wiecznie. Dziecko naturalnie „zejdzie” z matki w czasie rozwoju – zacznie zwiedzać świat i już! Silniejsze o tę więź, jaka się nawiązała w czasie kołderkowania.

Moje dzieci już myślą o małym Maćku juniorze, więc dostałam maila: „Mamo, znajdź fajną kołderkę. Będziemy jej używać na pewno!”. Zatem zaczynam penetrować sklepy i przejdę mały kurs wiązania!

Źródło: Wróżka nr 3/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl