Któż z nas nie chciałby zrobić wielkiej kariery? Stać się bogatym, wpływowym, zyskać władzę i posłuch wśród podwładnych? Święty Leonard miał to wszystko w kieszeni, a jednak zdecydował się na skromne życie z dala od dworskich wygód i pokus władzy. Można powiedzieć, że od urodzenia był skazany na sukces...
Jako potomek potężnego rodu, zaprzyjaźnionego z koronowanymi głowami ówczesnej Europy, otrzymał staranne wychowanie. Oddano go na nauki do samego świętego Remigiusza, biskupa Reims (co ciekawe, ani Leonard, ani jego rodzina nie byli wtedy jeszcze ochrzczeni), a gdy chłopak dorósł, skierowano go na dwór króla Franków Chlodwiga, gdzie został pasowany na rycerza. Leonard szybko zyskał sympatię władcy i mimo młodego wieku stał się jego nieodłącznym towarzyszem.
Nic więc dziwnego, że gdy Chlodwig zdecydował się przyjąć chrzest, Leonard zrobił to samo. Myliłby się jednak ten, kto posądziłby młodego rycerza o wyrachowanie albo co gorsza pospolite lizusostwo. Leonard bowiem oddał się nowej wierze całym sercem. Na nic zdały się liczne przywileje oferowane przez Chlodwiga – Leonard złożył śluby zakonne i porzucił dwór na rzecz skromnej pustelni w puszczy pod Limoges. Żył tam, dosłownie, modlitwą i tym, co uzbierał w lesie.
W czasie wolnym wygłaszał kazania, uzdrawiał oraz apelował do możnowładców o uwolnienie niesprawiedliwie uwięzionych. Czasami, gdy nie mógł się doczekać odzewu, uwalniał ich sam, krusząc kajdany za pomocą specjalnej modlitwy. Kiedy (jak mówi legenda) dzięki jego wstawiennictwu królowa i jej dziecko przetrwały bez szwanku wyjątkowo trudny poród, król podarował świętemu las, w którym stała pustelnia. Leonard zbudował tam kościół, a jakiś czas potem także klasztor, w którym mieszkał aż do swojej śmierci w wieku lat 93.
reklama
Synowie dawnych Germanów mieli być przede wszystkim silni. Czasy były ciężkie, a świat bezlitosny dla słabeuszy. Dlatego powstałe wówczas imiona odzwierciedlają „pobożne życzenia” rodziców zatroskanych o los swoich potomków:
Eberhard (dzielny/silny jak dzik), Bernard (silny jak niedźwiedź) czy właśnie
Leonard (silny jak lew).
Na szczęście okoliczności uległy zmianie i współcześni Leonardowie nie muszą już prężyć muskułów. Choć wciąż
rozpiera ich energia, zamiast w walce, wolą zużywać ją podczas spotkań towarzyskich i pasjonujących dyskusji.
Są bezkonfliktowi, więc rywalizacja im nie leży – zarówno w pracy, jak i w sporcie. W większości przypadków konflikty, nagłe zrywy i komplikacje męczą ich i irytują.
Najchętniej wiedliby życie łatwe i przyjemne, pełne miłych obiadków w rodzinnym gronie, spacerów na świeżym powietrzu i najzwyklejszego w świecie leniuchowania. Bo choć każdy Leonard marzy o dokonaniu czegoś wyjątkowego, to wrodzone lenistwo najczęściej nie pozwala mu tego zrealizować.
Nikt zresztą nie ma mu tego za złe – bo
jak tu się gniewać na takiego pogodnego, uroczego łakomczucha, serdecznego wobec przyjaciół i czułego wobec rodziny?
Na dodatek dzięki DZIEWIĄTCE Leonardom obcy jest egoizm.
Chętnie dzielą się, pomagają innym. Są towarzyscy, mili i bezinteresowni. Dzięki temu wybacza im się nawet nadmierną słabość do pięknych pań, to, że nie lubią się przemęczać i potrafią „zagadać na śmierć”.
To imię najlepiej pasuje do Bliźniąt. Zaraz potem czekają Wodniki, Byki oraz Koziorożce. Także Strzelcom, Lwom i Rakom będzie z nim do twarzy. Za to Panny i Barany najmniej nadają się na Leonardów.
Znany Leonard: Leonard Cohen (Panna), kanadyjski poeta, pisarz i piosenkarz folkowy. Znany z licznych przebojów (m.in. „Dance me to the end of love”, „Hallelujah”).WR
dla zalogowanych użytkowników serwisu.