Strona 1 z 2
Świat wiele zawdzięcza Chińczykom. To oni stworzyli porcelanę, kompas i filozofię pięciu przemian. Kulinarny powrót do korzeni, czyli odżywianie się w zgodzie z naturą, może okazać się dla nas drogą do zdrowia.
Wszystko zaczęło się od chińskich taoistów, którzy kilka tysięcy lat temu zaczęli poszukiwać drogi do nieśmiertelności. Szybko stwierdzili, że taka droga nie istnieje, więc – aby było prościej – postanowili znaleźć receptę na długowieczność. Spostrzegli, że człowiek jest jak mikrokosmos, który funkcjonuje w makrokosmosie – przyrodzie. Nasz byt jest uzależniony od działań natury i jej podporządkowany. Zachowanie równowagi między mikro- a makrokosmosem jest sekretem, który pozwala cieszyć się długim i szczęśliwym życiem. Jak to się ma do naszej codzienności? Oto filozofia pięciu przemian krok po kroku.
Magiczna piątka
Bacznie przyglądając się – jak taoiści – przyrodzie i całemu naszemu życiu, łatwo dostrzeżemy pewne prawidłowości. Zacznijmy od pór roku. Zimą świat zamiera. To przemiana wody. Wszystko stopniowo odradza się wiosną. Czujemy to wyraźnie – znów nabieramy ochoty do życia. To przemiana drewna. Energetyczne maksimum przypada na lato.
Jest gorąco, wszystko kwitnie i owocuje – eksplozja energii w przyrodzie. To przemiana ognia. Następne jest babie lato – przemiana ziemi. Czas zbiorów i chwilowego zatrzymania energii przed jesienią – jest wciąż ciepło, choć wyraźnie już odczuwamy nadchodzącą zmianę klimatu. Po niej następuje przemiana metalu, czyli jesień. Świat zamyka się w sobie, przygotowuje się na zimę, kiedy znów na kilka miesięcy wszystko ucichnie i się uspokoi.
reklama
Pełen cykl przedstawia się następująco: drzewo ożywia ogień, ciepło ognia budzi ziemię do życia, z ziemi pozyskuje się metal, metal ożywia wodę, a woda karmi drzewo. Według tego samego rytmu przebiega nasze życie: narodziny to wiosna, okres dojrzewania – lato, czas, kiedy na świecie pojawiają się dzieci – babie lato, jesień życia – jesień, śmierć – zima.
– Każdy nasz dzień podlega tym samym przemianom. Od rana do wieczora przechodzi od przemiany wody do przemiany metalu. Świat toczy się w ten sposób nieprzerwanie od setek tysięcy lat. Zrozumienie tego cyklu jest podstawą do zrozumienia pięciu przemian – tłumaczy Anna Krasucka, specjalistka od gotowania według pięciu przemian, właścicielka Akademii Odżywianie dla Zdrowia Pięć Smaków.
W zgodzie z ekosystemem Twórcy filozofii pięciu przemian uznali, że skoro światem rządzi pięć przemian, skoro podporządkowane jest im nasze życie, nasz dzień, a nawet nasze ciało, to powinniśmy się poddać temu rytmowi. Także w kwestiach kulinarnych. Dlatego jedną z najważniejszych zasad pięciu przemian jest odżywianie się zgodnie z ekosystemem, w którym żyjemy. Co to znaczy? Że nasz jadłospis powinien być dostosowany do naszej szerokości geograficznej, w której żyjemy, i do aktualnej pory roku. Powinniśmy jeść to, co akurat jest dostępne i co wyrosło na naszej ziemi.
– Często próbujemy wykroczyć przeciwko naturze. Na przykład zimą nagle stwierdzamy, że mamy ochotę na sałatkę. Warto się wtedy zastanowić, czy ta sałata i pomidory, które chcemy do niej wrzucić, są naturalne – mówi nasza ekspertka Anna Krasucka.
Życie w zgodzie z rytmem natury nie jest obce naszej kulturze. Nie bez powodu Wielkanoc poprzedzał 40-dniowy okres postu. W tym czasie kończyły się zimowe zapasy, a jednocześnie był to doskonały moment na wiosenne oczyszczenie organizmu. Potem, wraz z rozwijającą się wiosną, na talerze trafiało coraz więcej nowalijek i innych pyszności. Nie było mowy o cytrusach, hodowanych w szklarniach pomidorach, genetycznie modyfikowanej marchewce ani zupkach z proszku.
Jedzenie? Naturalnie! Co oznacza dla naszej kuchni powrót do natury? Przede wszystkim zmiany w doborze produktów. Choć filozofia pięciu przemian niczego surowo nie zabrania, sugeruje jednak, że najlepiej pozbyć się z diety białego cukru, białej mąki i produktów od niej pochodnych, a także wszystkiego, co w jakikolwiek sposób zostało sztucznie przetworzone, rafinowane, oczyszczone.
Gotowe zupy, sosy i inne dania powinny raz na zawsze zniknąć z naszej kuchni. To, co jemy, niech będzie najwyższej jakości, co jest szczególnie ważne przy owocach i warzywach oraz zbożach, które przez pięć przemian są mile widziane w diecie i to w każdej postaci. Ideałem byłoby, gdybyśmy mogli jeść wyłącznie to, co świeżo zerwane. Niestety, osobom, które mieszkają w wielkim mieście, łatwiej znaleźć warzywniak niż prawdziwy ogród warzywny. Ale warto rozejrzeć się za sklepem z produktami z upraw ekologicznych, gdzie sprzedaje się jedzenie niewspomagane sztucznie w żaden sposób.
– To, co wrzucamy do garnka, jest ważniejsze niż to, jak te produkty przygotujemy – podkreśla Anna Krasucka. A co w takim razie jest naturalne zimą, zanim wiosna obudzi do życia świeże warzywa? Wtedy najlepiej jeść te produkty, które dobrze się przechowują, a jest ich mnóstwo! Wystarczy wymienić znakomite zboża, kasze, marchewkę, ziemniaki, seler, por, brukselkę, buraki, kapustę, czarną rzepę, rozmaite kiszonki i wiele, wiele innych produktów.
Przemiany w kuchni Zmiany, podobne do tych, które zachodzą w mikro- i makrokosmosie, możemy także obserwować podczas gotowania. To wyższa szkoła odżywiania według pięciu przemian. Zasadniczo wszystkie składniki, których używamy, są przyporządkowane poszczególnym przemianom. Kwalifikujemy je na podstawie ich smaków. Kwaśny to przemiana drewna, gorzki – ognia, słodki – ziemi, ostry – metalu, słony – wody. Przy czym trzeba pamiętać, że liczy się naturalny smak produktu!
Jeśli zadbamy o to, żeby w każdej potrawie, którą jemy, znalazło się przynajmniej po jednym składniku z każdej przemiany, to zachowana zostanie równowaga mikro- i makrokosmosu, która będzie miała przełożenie na nasze samopoczucie i zdrowie. Jak przyporządkować produkty poszczególnym przemianom? Próbując! Nasze kubki smakowe są mistrzami w kwalifikowaniu składników.
– Swoim uczniom zawsze powtarzam najważniejszą zasadę: próbujcie! Mamy znakomitą wrodzoną intuicję, choć często ograniczają ją różne nawyki i przyzwyczajenia. Próby samodzielnego przyporządkowania smaków przemianom świetnie ją wyostrzają! Oczywiście zdarzają się sytuacje niejednoznaczne, na przykład jeden mój uczeń twierdził, że pomidory są słodkie, choć ja powiedziałabym, że są kwaśne.
Oboje mogliśmy mieć rację, bo wszystkie produkty mają w sobie pięć smaków, ale zazwyczaj jeden wyraźnie przeważa – liczy się to, co sami czujemy na języku. Dlatego nie jestem zwolenniczką tabel grupujących produkty według pięciu przemian, zawierają bowiem wiele kontrowersji. Na przykład na niektórych z nich zioła suszone oznaczone są jako ostre, na innych – jako gorzkie. Intuicja jest lepsza od podręcznikowej wiedzy, przynajmniej w tym przypadku – radzi Anna Krasucka.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.