Biblijna przemiana

Amerykański dziennikarz przez rok żył, kierując się nakazami Pisma Świętego. Kamienował cudzołożników, karmił głodnych, mył nogi strudzonym i unikał pożądliwego spoglądania na piękne kobiety.

Biblijna przemiana Do września 2005 roku A.J. Jacobs był zwykłym, niewyróżniającym się z tłumu mężczyzną. Codziennie dojeżdżał metrem do pracy w magazynie „Esquire”, gdzie jest dziennikarzem, lubił eleganckie stroje: marynarki, koszule, spodnie dobrych firm. Popołudnia spędzał z żoną Julie i rocznym synem Jasperem, wieczorami pisał artykuły, odpowiadał na maile. Kilka miesięcy później ze schludnego mężczyzny przemienił się w podpierającego się kijem długowłosego i brodatego dziwaka odzianego w białą szatę i sandały.

700 nakazów i 10 przykazań dziennie
– Gdybym ze wszystkich słów miał wybrać jedno, które najlepiej mnie opisuje, nazwałbym siebie eksperymentatorem – mówi A.J. Jacobs. – Zawsze muszę doświadczyć wszystkiego na sobie. Wychowałem się w rodzinie żydowskiej, ale wiara nie miała dla moich rodziców większego znaczenia.

Jako dorosły człowiek spotykałem ludzi, którzy reprezentowali różne systemy religijne, przekonani byli, że właśnie oni znaleźli drogę do zbawienia. Problem w tym, że każdy głosił coś innego. Pytanie, jak być blisko Boga, poznać Go, Jego prawa i wymagania względem nas, ludzi, nie dawało mi spokoju. Pewnej nocy przyszło mi do głowy, że jest tylko jeden sposób. Postanowiłem przez rok żyć „biblijnym życiem”, czyli stosować się do prawd zawartych bezpośrednio w Biblii.

A.J. Jacobs zaczął od konsultacji z duchownymi różnych wyznań: księżmi, pastorami, rabinami – większość z nich stwierdziła, że eksperyment, którego chce się podjąć, jest wyzwaniem dla współczesnego człowieka i nie wiadomo, dokąd go zaprowadzi. A.J. ustalił najpierw, że w Starym i Nowym Testamencie jest ponad 700 nakazów i 10 przykazań obowiązujących człowieka. Postanowił stosować się do wszystkich. Nie przypuszczał, że zadanie, którego się podjął, okaże się tak trudne i całkowicie zmieni jego światopogląd i sposób patrzenia na świat.

reklama

– Zacząłem pierwszego września... Moja żona ze zdumieniem zobaczyła, jak segreguję ciuchy. W Księdze Kapłańskiej napisano, że należy unikać noszenia ubrań z włókien mieszanych, dlatego szukam odzieży „naturalnej”, najlepiej w polecanym dla mężczyzn kolorze białym, z „frędzlami na krajach szat” (Lb 15, 38). Zdecydowałem zapuścić brodę i zastosować się do zalecenia, aby nie golić włosów po bokach. Zdawałem sobie sprawę, że będę wyglądał jak dziwak, minęły miesiące, zanim przyzwyczaiłem się do zdziwionych spojrzeń.

Wraz z przebraniem się w strój biblijnego patriarchy dziennikarz zdecydował, że będzie oddawał na cele charytatywne „dziesięcinę” i... natychmiast pojawiła się w nim niechęć do pozbywania się pokaźnej kwoty z pensji. Stwierdził też, że pracuje w towarzystwie pięknych kobiet i chętnie przygląda się dziewczynom w krótkich sukienkach z podkreślonym biustem. I jak tu odpędzić „pożądliwe” spojrzenia, przecież same myśli o cudzołóstwie są grzechem? Albo jak „święcić święty dzień” i nie podejmować w nim żadnej pracy, czyli nawet nie odpisywać na maile czy nie odbierać telefonów? Okazało się, że wymaga to od niego sporego wysiłku.

Mówię prawdę – mam wrogów
– Nigdy nie miałem wątpliwości, że kłamstwo jest grzechem. Nie zdawałem sobie jednak sprawy, że „mijałem się z prawdą” wiele razy dziennie. Mówiłem koleżance, że ładnie wygląda, mimo że myślałem inaczej. Szefa zapewniałem, że napisałem artykuł, do którego nie zacząłem nawet zbierać materiałów.

Znajomych klepałem po ramieniu i mówiłem, że się „kiedyś” spotkamy, mimo że nie miałem na to najmniejszej ochoty. Najdziwniejsze jest to, że życie w kłamstwie było łatwe i bezkonfliktowe. Gdy zacząłem mówić prawdę, narobiłem sobie wrogów i wielu ludzi przestało mnie lubić. Podobnie było z plotkowaniem – gdy rozprawiałem z kolegami o wadach szefów, byłem „swoim człowiekiem”, lecz gdy nie chciałem słuchać złośliwych informacji o innych, zaczęto mnie omijać szerokim łukiem.

Jacobs doskonale wiedział, że duchowni różnych wyznań zgodni są właściwie tylko co do jednego – Biblii nie należy traktować dosłownie. W rozmowie z nim podkreślali, że w wielu wypadkach przekaz w niej zawarty jest metaforyczny i jako taki należy go traktować. Podawali jako przykład słowa Jezusa: „Jeżeli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je...”.

– Pewnie, że rozumiałem, iż Jezus nie nawoływał do autoagresji! Przywódcy chrześcijańscy interpretują to tak, że należy pozbyć się rzeczy, które prowadzą nas do grzechu, albo w obliczu wyboru pomiędzy Bogiem a rodziną wybierać Boga... Ja jednak zauważyłem, że czasami traktujemy przykazania, jak jest nam wygodnie.

Na przykład, mamy „czcić” rodziców, tymczasem wielu moich znajomych wyeliminowało ich ze swojego życia, nie odwiedza, nie dzwoni, a gdy zniedołężnieją, oddaje do domów opieki. Ludzie ci chodzą do kościoła, przystępują do sakramentów... Czy nie należałoby więcej rzeczy z Biblii potraktować dosłownie?

„Zapytuję cię, czy pójdziesz na pizzę”
Znajomi i koledzy z pracy nie chcieli jednak słuchać przemyśleń Jacobsa, pokpiwali sobie z dziennikarza, zwracając się do niego w biblijnym języku. E-maile, które otrzymywał, zaczynały się od słów: „Nakłoń ucha na słowa moje, o, Jacobsie”, zaczynali rozmowę: „Zaiste, zapytuję cię, czy pójdziesz ze mną na pizzę”. Jacobs zdawał sobie sprawę, że jego eksperyment będzie budził kontrowersje i czasami może przybierać formę happeningu. Pewnego dnia wybrał się, aby „kamienować cudzołożników”. Przygotował niewielkie kamienie, które nie mogły wyrządzić nikomu najmniejszej krzywdy.

– Siedziałem na ławce w parku i rozważałem, jak symbolicznie ukamienować grzesznika... Przysiadł się do mnie starszy pan. Zaczął mnie wypytywać, czemu się tak dziwacznie ubrałem. Powiedziałem prawdę. Wtedy on wrzasnął, że trafiłem pod dobry adres, bo on sobie nie żałuje cielesnych rozkoszy z różnymi paniami. Pokazałem mu malutkie kamienie i wtedy on wpadł w ogromną złość, rzucił nimi we mnie. Pomyślałem sobie, że Bóg musi rzeczywiście mieć poczucie humoru.

Julie, podobnie jak znajomi, potraktowała „nowe życie męża” z przymrużeniem oka, kolejny pomysł zwariowanego dziennikarza, który wsławił się tym, że przeczytał 32 tomy encyklopedii „Britanniki” od A do Z i napisał książkę o tym, jak stać się „najmądrzejszym na świecie”. Śmiała się, gdy zgodnie z prawem gościnności zmuszał jej koleżanki do posiłku i chciał umyć im nogi. Z czasem jednak zauważyła, że jej mąż się zmienia...

Gdzie jest „DNA Boga”?
– A.J. zaczął się w niekłamany sposób troszczyć o ludzi, zauważać ich potrzeby. Pewnego dnia zaprosił do nas do domu sąsiadkę z bloku. Porozmawiał z nią na schodach i zwierzyła się, że jest bardzo samotna. Wizyty tej pani stały się regularne i bardzo ją polubiliśmy. Gdy A.J. zapuścił brodę i zaczął chodzić w todze, przestał być próżny. Kiedyś dużo czasu spędzał przed lustrem, obsesyjnie bał się wyłysienia! Mąż był pracoholikiem, nie pamiętam, żeby odpoczywał, ciągle był zajęty. Wymigiwał się, gdy ktoś go o coś prosił. Dzisiaj jest uczynny i chętny do pomocy innym...

Podczas „biblijnego roku” w życiu Julie i A.J. pojawiły się ogromne zmiany. Marzeniem młodego małżeństwa było drugie dziecko, Julie jednak miała trudności z zajściem w ciążę. Zdecydowali się na zabieg sztucznego zapłodnienia, mimo że budzi on wiele kontrowersji ze strony teologów, część duchownych chrześcijańskich jest na „tak”, część na „nie”. Julie zaszła w ciążę i okazało się, że Jacobsowie zostaną rodzicami dwóch synów.

– Bliźniaki urodziły się pod koniec „biblijnego roku”. Gdy wziąłem chłopców na ręce, przypomniały mi się słowa, które słyszałam kiedyś od pewnej zakonnicy, że w oczach dzieci jest „DNA Boga”... Zrozumiałem, że miała rację.
Narodziny synów zbiegły się z końcem „biblijnego roku”, którego symbolicznym końcem było zgolenie przez Jacobsa brody. Julie nie ukrywała radości – wreszcie znów miała ochotę całować swego męża...

– Żyłem życiem, które do mnie nie pasowało, do tego stopnia, że stworzyłem sobie alter ego, nazwałem je Jakubem – mężczyzną odzianym w białe szaty. Myślałem sobie: dzisiaj Jakub poczyta rozdział Biblii, będzie się trzy razy modlił, pójdzie do przytułku pracować jako wolontariusz. Jednak gdy zgoliłem brodę, Jakub nie chciał odejść, coś z niego we mnie zostało. Nadal nie wiem, czy istnieje i jaką formę ma Bóg. Zrozumiałem jednak, że jest coś ponad życie doczesne. I że właśnie dlatego bardzo ważne jest, w jaki sposób to życie doczesne przeżyjemy. Mamy wybór pomiędzy dobrem i złem, prawdą a kłamstwem, jasnością i ciemnością.

Jak rozpocząć własny „biblijny eksperyment”?

• Zacznij od pogłębienia znajomości Biblii, wynotuj prawa i nakazy, którymi będziesz się kierować. Możesz skoncentrować się wyłącznie na Dekalogu.
• Określ, jak długo będzie trwał twój eksperyment.
• Codziennie rób notatki, zapisuj swoje myśli, odczucia. Bądź wobec siebie szczery, notuj sukcesy i porażki.
• Nie oceniaj siebie zbyt surowo, każdy ma prawo do błędów.
• Nie zapominaj o modlitwie, staraj się koncentrować na wypowiedzianych słowach.
• Rób coś dla innych, nawet bardzo drobne rzeczy.
• Podziel się z kimś tym, czego doświadczyłeś.
• Zastanów się, czy coś się w tobie zmieniło.


Więcej w książce: A.J. Jacobs: „Rok biblijnego życia”, Wydawnictwo Literackie.


Anna Forecka

Źródło: Wróżka nr 4/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl