Nie zasłania twarzy, chętnie pozuje do zdjęć, nosi dżinsy, serfuje po internecie – czy tak może zachowywać się pobożna muzułmanka? Oczywiście – odpowiada Rania Al-Abdullah, najbardziej niezwykła współczesna królowa.
Jako żona oświeconego, wykształconego na Zachodzie monarchy może sobie pozwolić na więcej niż jej rodaczki tłamszone przez mężów i ojców. Dużo więcej. Rania Al-Abdullah zdaje sobie z tego sprawę, dlatego nikomu nie narzuca swego stylu i nie wzywa do rewolucji. Chce zmian stopniowych, które polepszą sytuację muzułmanek i poprawią wizerunek islamu w świecie. Bo przecież nie jest tak, że miliard wyznawców tej religii to sami fanatycy myślący jedynie o tym, by zabijać niewiernych i gnębić kobiety.
Naśladujcie swojego władcę
– Wielu ludzi boi się Arabów, wielu oskarża nas o skłonność do stosowania przemocy. Powinniśmy wyjaśniać, kim jesteśmy naprawdę i w co wierzymy – mówiła niedawno w wywiadzie dla tygodnika „Time”. – Większość ofiar zamachów terrorystycznych ostatnich lat to nie chrześcijanie, a muzułmanie. Dlatego ciągle powtarzam, że dziś nie toczy się wojna między wyznawcami islamu i innych religii, ale między ekstremistami i ludźmi umiaru po obu stronach.
Podobne słowa wypowiedział, witając niedawno papieża Benedykta XVI, król Jordanii Abdullah II. Na terenach będących pod jego panowaniem znajduje się wiele miejsc ważnych dla chrześcijan. Z góry Nebo Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną, w rzece Jordan, która dała nazwę całemu krajowi, został ochrzczony Jezus. Monarcha zapewnił papieża, że zatroszczy się, by pielgrzymi mogli bezpiecznie odwiedzać te miejsca. Mimo różnic chrześcijan i muzułmanów łączy bowiem wystarczająco dużo, by mogli żyć w pokoju.
Stojąca u boku męża Rania zgodnie z zasadami etykiety milczała, jednak bez wątpienia myślała tak samo.
– Działamy jak zgrany duet – wyznał kiedyś jej królewski małżonek. A zaprzyjaźniony z Abdullahem książę Ra’ad bin Zeid zdradził dziennikarzom, że król uważa żonę za swego najważniejszego partnera. Słucha jej rad, powierza trudne zadania.
Król uważa ją za swego najważniejszego doradcę.
– Wiedziałam oczywiście, że jest synem króla i właśnie tego trochę się bałam – wyzna już po ślubie. Te obawy nie były bezpodstawne. Starszy o osiem lat i niższy od niej o kilka centymetrów książę nie grzeszył urodą, a jednocześnie cieszył się opinią kobieciarza i hulaki. W Jordanii gazety są cenzurowane, nie ma plotkarskich magazynów i paparazzich, więc o miłosnych podbojach Abdullaha nie mówiono publicznie.
Rozprawiano jednak o nich prywatnie i nie stanowiły żadnej tajemnicy. Nie był też tak doskonałą partią, jak się dziś wydaje. Panujący król na następcę wyznaczył bowiem nie syna, lecz młodszego brata.
Mimo obaw i zastrzeżeń przyjęła oświadczyny. Intuicja jej nie zawiodła, gdyż książę faktycznie poza nią nie widział świata. Przestał gonić za spódniczkami, ustatkował się, spoważniał. Przemiana była tak gruntowna, że umierający na raka król Husajn tuż przed śmiercią zmienił zdanie i przekazał koronę synowi.
Będziesz królową
– Układałam rodzinne zdjęcia, gdy mój mąż wszedł do pokoju i powiedział: „Rania, będę królem” – wspominała tę chwilę w rozmowie z reporterem „Harpers Magazine”.
Nie podskoczyła z radości, nie rzuciła mu się na szyję. Zdając sobie sprawę, jak trudne wyzwanie ich czeka, odpowiedziała krótkim: „To dobrze”.
W lutym 1999 roku odbyła się uroczysta koronacja Abdullaha II, miesiąc później jego żony. 29-letnia Rania została najmłodszą królową na świecie. I w zgodnej ocenie fotoreporterów – najpiękniejszą.
Nie wszyscy patrzyli jednak na nową władczynię z zachwytem. Jej styl życia i bycia drażnił przywiązanych do patriarchatu islamskich konserwatystów. W meczetach można było usłyszeć ostrzeżenia o zgubnym wpływie nazbyt wyzwolonej kobiety na tradycję, religię i obyczaje.
Rania nie dała się jednak ani zastraszyć, ani zamknąć w pałacu, w którym nie brakowałoby jej niczego. Mogła, jak żony wielu arabskich królów czy szejków, zająć się trwonieniem pieniędzy na stroje, klejnoty i inne przyjemności. Mogła, ale wybrała inną drogę.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.