Słowo jak lekarstwo

Czy słowami można leczyć? Czy da się je zażywać jak pigułki, które usuwają depresję, łagodzą ból lub likwidują wrzody żołądka?

Słowo jak lekarstwo Ewangelie opisują wiele uzdrowień, których Jezus dokonał kilkoma zaledwie słowami – chromi zaczynali chodzić („Wstań i idź”), niemi mówili, opętanych opuszczały ich demony, a głusi ponownie słyszeli.

Jedno z takich uzdrowień opisane jest w trzech Ewangeliach (na przykład Mar. 10, 46-52). Ślepy żebrak, Bartymeusz, siedząc przy drodze, usłyszał, że obok, na czele tłumu, przechodzi Jezus. Zaczął wołać: „Jezusie, synu Dawida, zmiłuj się nade mną”. Ludzie próbowali go uciszyć, ale on krzyczał jeszcze głośniej. Gdy Jezus usłyszał głos, wezwał do siebie ślepego. „Idź, woła cię”, mówili ludzie. Bartymeusz ruszył po omacku, a gdy stanął przed Jezusem, ten zapytał: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Ślepy odpowiedział: „Mistrzu, aby otworzyły się oczy moje”. Wtedy Jezus rzekł: „Przejrzyj! Wiara twoja uzdrowiła cię”. Ślepy zaraz odzyskał wzrok.

Niektórzy uważają, że ta historia jest dowodem boskiego cudu, inni nie chcą wierzyć w prawdziwość opisanych wydarzeń. Nie wdając się w dyskusję nad sprawami wiary, możemy zastanowić się, czy uzdrowienie chorego tylko słowami jest w ogóle prawdopodobne. A jeśli takie zdarzenia mają miejsce bez ingerencji wyższych mocy, to co sprawia, że są możliwe?

Współczesne uzdrowienie

Przyczyną wielu dolegliwości fizycznych są silne emocje, myśli i konflikty wewnętrzne. Na przykład: gdy ktoś przeżywa stres w pracy albo bank żąda, aby natychmiast spłacił kredyt, może zacząć cierpieć na ból głowy lub skoki ciśnienia.

Silne konflikty wewnętrzne przybierają często postać symptomów nerwicowych, takich jak na przykład „gwóźdź histeryczny” (chory doświadcza bólu w określonym miejscu czaszki, tak jakby wbity był tam gwóźdź), „ręka skrzypka” (paraliż dłoni i ramienia, które wyglądają, jakby trzymały skrzypce), „ślepota nerwicowa” itp. Ciało jest zdrowe, ale człowiek nie może ruszyć ręką, pozbyć się bólu lub cierpi na inną dolegliwość. Okazuje się, że jeśli lekarz umie zrozumieć psychologiczny mechanizm powstawania takich objawów, może wykorzystać tę wiedzę, aby uleczyć pacjenta.

reklama

Oto współczesny przykład uzdrowienia ślepca, któremu pomógł znany amerykański psychoterapeuta, Milton Erickson. Mężczyzna przed wyjściem do pracy żartował i śmiał się z żoną, gdy nagle z równowagi wyprowadził go jeden z jej nieprzyzwoitych dowcipów. Wyszedł z domu bardzo zdenerwowany i gdy doszedł do skrzyżowania, nagle oślepł – przed oczami pojawiła mu się fala intensywnej, rdzaworudej czerwieni.

Został niemal natychmiast zabrany do szpitala i zbadany przez okulistę. Okazało się, że stan jego oczu jest dobry, mimo to pacjent nie widział nic prócz rudoczerwonej barwy. W dodatku nie potrafił przypomnieć sobie miejsca, gdzie utracił wzrok, choć drogę z domu do pracy znał na pamięć. Był też do tego stopnia wzburzony pytaniami („Jak do tego doszło?”), że musiano mu podać leki uspokajające.

W trakcie terapii Erickson postanowił doprowadzić pacjenta do stanu zupełnego rozluźnienia, po to, aby przypomniał sobie sytuację utraty wzroku. Najlepiej nadawał się ku temu trans hipnotyczny. Mężczyzna jednak niezwykle silnie opierał się leczeniu, twierdząc, że boi się tego, co może stać się w trakcie hipnozy. Dopiero gdy Erickson zapewnił go solennie, że nie będzie pamiętał niczego, co pomyśli i zrobi w trakcie transu, zgodził się poddać leczeniu.

W stanie głębokiego relaksu mężczyzna przypomniał sobie skrzyżowanie, na którym utracił wzrok. Okazało się, że jest tam stacja benzynowa i pracuje na niej człowiek o rdzaworudych włosach. Pacjent podejrzewał, że ma on romans z jego żoną, rudzielec bowiem czynił nazbyt intymne uwagi na jej temat. Mąż starał się jednak stłumić te podejrzenia i bał się o nich myśleć, tym bardziej że sam miał nieczyste sumienie – był żywo zainteresowany erotycznie, również rudowłosą, koleżanką z pracy. Dopiero po tym wyznaniu zgodził się otworzyć oczy i odkrył, że odzyskał wzrok.

Wypowiedzieć ukryte

Chory nie dostał żadnych lekarstw, zastrzyków ani nie był poddany operacji, która miałaby mu przywrócić widzenie. Wyleczyły go jedynie słowa. Te słowa najpierw ukoiły lęk, potem wzbudziły nadzieję na wyleczenie i wiarę w umiejętności terapeuty. W uzdrowieniu opisanym przez Ewangelie wszystkie te czynniki także występują.

Dlaczego mężczyzna oślepł? Pacjent przypuszczał, że żona ma romans, wszelkimi siłami tłumił jednak te myśli, być może dlatego, że miał poczucie winy z powodu własnej niewierności. Pod wpływem żartów żony oraz widoku stacji benzynowej tłumione podejrzenia stały się jednak tak silne, że jeszcze moment, a pacjent doznałby olśnienia i uświadomił sobie, co naprawdę dzieje się w jego małżeństwie.

Lęk wywołał uruchomienie mechanizmu nerwicowego – napięcie psychiczne zostało zamienione na objaw cielesny, tu: ślepotę. Erickson musiał doprowadzić pacjenta do wypowiedzenia ukrytych myśli, aby ten mógł znowu widzieć.

Mowa i umysł

Uleczenie ślepoty samym tylko słowem wymaga olbrzymiej intuicji i umiejętności stosowania zabiegów leczniczych. W nauce wykonano badania, dzięki którym udało się po części zrozumieć mechanizmy odpowiedzialne za poprawę stanu zdrowia w trakcie takiego leczenia słowami. W eksperymencie przeprowadzonym przez Dawida Swinneya w latach 70. ubiegłego wieku (a potem wielokrotnie powtarzanym) udowodniono, że gdy człowiek słyszy jakieś słowo, początkowo w jego umyśle uaktywniają się wszystkie jego znaczenia. Na przykład gdy ktoś słyszy „zamek”, to umysł jednocześnie uruchamia skojarzenia z budowlą, ale także z zapięciem kurtki czy kłódką.

Dopiero potem, na poziomie świadomym, umysł wybiera jedno ze znaczeń, najlepiej pasujące do określonej sytuacji i kontekstu zdania. Mistrzowie używania języka (na przykład doskonali terapeuci albo pisarze) wykorzystują to zjawisko, aby kierować myślami i uczuciami ludzi.

Weźmy dla przykładu słowo „temperament”. Ma ono wiele znaczeń: pobudliwość, emocja, charakter, seksualność. Gdy do terapeuty przychodzi pacjentka, która ma wyraźne zahamowania seksualne, może on celowo używać słowa „temperament”, po to, aby wzbudzić u niej fantazje erotyczne. Na przykład może powiedzieć: „Tak pani tu energicznie usiadła – widać, że jest pani osobą z temperamentem” lub: „Ludzie z pani temperamentem lubią czasem oddawać się przyjemnościom”.

Na pierwszy rzut oka te zdania nie mają związku z seksualnością, ale wzbudzą u pacjentki skojarzenia erotyczne. Pacjentka nie będzie jednak wiedzieć, dlaczego te myśli przychodzą jej do głowy. Terapeuta może chwycić się takiego zabiegu, jeśli uważa, że to może być jeden z kroczków do zniesienia jej zahamowań seksualnych.

Słowa posiadają magię niezwykłą, a tajemnic związanych z ich używaniem jest wiele. Jeśli stosujemy słowa świadomie, poddajemy refleksji sposób, w jaki ich używamy, możemy odkryć wiele z ich magii i wpływać na umysł oraz samopoczucie. Mistrzowie posługiwania się językiem potrafią wykorzystywać tę umiejętność, by kierować myślami i uczuciami ludzi.


Marcin Florkowski

Źródło: Wróżka nr 11/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl