Strona 1 z 2
Co decyduje o tym, że jesteśmy sexy – zgrabna sylwetka, piękne oczy, a może uśmiech? Nikomu nie udało się tego jednoznacznie ustalić. Jedno natomiast wiadomo na pewno: będziemy podobać się innym, jeśli będziemy podobać się sobie.
Gdy uczyłam się w liceum, w każdej z nas – dorastających dziewczyn, zaczynała budzić się kobiecość. W jednych nieśmiało, niemal niepostrzeżenie, w innych z całą swoją pierwotną siłą. Pamiętam zwłaszcza dwie koleżanki, które w zasadzie nie robiąc nic, wręcz zniewalająco wpływały na otoczenie. Zachwyt wzbudzały nie tylko w chłopcach, ale także w nas, dziewczynach. Ten magnetyczny urok widoczny był również dla nauczycieli. Gosi nieraz wmawiano, że ma makijaż i musiała wychodzić do łazienki, by go zmyć (tak naprawdę malowała się dopiero po zajęciach), Ania karcona była za swój beztroski śmiech i lekko rozchylone usta. Gosi zawsze opadało ramionko bluzki, Ania przechylała głowę na lewą stronę, co chwila zgarniając swe długie włosy. Widziałam te chłopięce nieśmiałe spojrzenia kierowane w ich stronę, a one jakby zupełnie nie zdawały sobie z tego sprawy.
Po co nam seksapil?
Seksapil jest ważny, bo wpływa na nasze relacje z innymi. Postrzegane jako osoby atrakcyjne, łatwiej dobieramy partnera, zdobywamy pracę, pomoc od innych, życzliwość urzędników itd. Co ciekawe, seksapil nie zależy od wieku ani nawet płci – podobają nam się osoby nawet tej samej płci, jeśli mają to „nieuchwytne coś”. Z piosenki wiemy, że to „czar, styl, wdzięk, szyk”, ale spór wciąż jest nierozstrzygnięty – czym jest seksapil? Badaniem go zajmują się naukowcy, psychologowie, ezoterycy.
reklama
„Sex appeal” – z angielskiego – oznacza tyle, co atrakcyjność fizyczna („appeal” – przyciągać, przemawiać, podobać się). Gdyby ktoś odkrył w końcu wzór na to, jak podobać się innym, zostałby miliarderem. Wszyscy chcemy wzbudzać podziw lub – co najmniej – akceptację. Osobom ładnym przypisujemy więcej pozytywnych i pożądanych społecznie cech niż tym nieładnym. Ludziom ocenianym jako brzydcy chętniej dodajemy także łatkę – źli. Wykazał to nawet eksperyment przeprowadzony w środowisku prawniczym. Badacze sprawdzali, czy uroda przestępcy ma wpływ na wysokość wydawanych wyroków. Ci przystojni otrzymują dwukrotnie niższe kary! Nawet jeśli nie chcemy podobać się wszystkim, to na pewno chociaż wybranym. Jak to zrobić, skoro istnieje tyle sprzecznych teorii?
– Psychologia ewolucyjna zajmuje się doborem płciowym. Ale jak to u ewolucjonistów, wszystko sprowadza się do pierwotnych mechanizmów – uśmiecha się psycholog Joanna Boj. – Dużo się tam mówi o tym, co pociąga mężczyzn w kobietach i na odwrót, z tym że wyjaśnienia są bardzo praktyczne i mało romantyczne. Na przykład mężczyznom podoba się wcięcie w biodrach i odpowiednie proporcje, a także krągłe piersi, bo podświadomie czują, że taka kobieta będzie dobrą matką. No dobrze, ale wygląd to nie wszystko. Odpowiedni zapach, tembr głosu i sposób poruszania się podnosi nasze „notowania”. Naukowcy odkryli, że gdy w grę wchodzą hormony, wygląd kobiety już nie jest dla mężczyzny decydujący.
Piotr, jak sam o sobie mówi – miłośnik kobiet, uważa, że prawdziwą sztuką jest seksapil z kobiety wydobyć: – Każda to ma, niektóre w nadmiarze, że aż nam dech zapiera, ale prawdziwym wyzwaniem jest wyzwolić w kobiecie zmysłowość. Jeśli czuję, że kobieta działa na mnie zniewalająco, to wiem, że działa tak prawdopodobnie też na innych, a ja jestem indywidualistą i nie chadzam stadnie. Uwielbiam dostrzec w kobiecie coś nieuchwytnego dla innych, co jest pociągające tylko dla mnie. To może być wręcz jakaś słabość, lekka skaza, szczegół, jak na przykład drobna szrama na policzku, intrygujący pieprzyk na karku, pulsująca żyłka na przegubie dłoni. Coś, co mnie poruszy i pozwoli rozwinąć wyobraźnię. Uwielbiam, gdy kobieta pięknie pachnie. Nie musi też być piękna, jeśli na przykład porusza się w szczególny sposób. To zapowiada prawdziwy taniec zmysłów.
To ładne, co się... podoba Beata, szukająca miłości swego życia w portalach randkowych, twierdzi, że wzoru na seksapil być nie może. Spotkała się z wieloma chłopakami, mężczyznami – czasem kończyło się na jednej herbacie, innym razem na kilku randkach. Wie, że kanonów atrakcyjności jest tyle, ile osób ich poszukujących. – Pamiętam faceta, który uparcie chciał mnie przebrać za kogoś innego niż jestem. Wymyślił sobie, że jego dziewczyna musi być typem intelektualistki, koniecznie w okularach i jesionce w jodełkę. Dla jednych ważyłam za mało, a dla innych za dużo. Większości podobały się moje oczy i dłonie, ale gdybym naprawdę zaczęła się przejmować tym, jaka jestem albo jeszcze gorzej – jaka nie jestem, popadłabym chyba w depresję. Nie mogę podobać się wszystkim i mnie też nie każdy się przecież podoba.
Seksapil w liczbach? Numerologia stawia sprawę jasno – o wszystkim decyduje stan kanałów mentalnych. A nasze cechy mentalne możemy wyliczyć – i wtedy już będzie jasne, czy mamy seksapil, czy nie. Ale jeśli nie, to czy możemy się go nauczyć?
– Nie możemy – twierdzi numerolog Małgorzata Stawarz, przygotowująca właśnie do druku książkę na ten temat – ale… da się świadomie wyćwiczyć panowanie nad słabymi lub zbyt silnymi kanałami mentalnymi. Seksapil, jako energia mentalna, sam w sobie nie jest do wyuczenia, ale można nauczyć się wywołania go w sobie. Obraz tej podstawowej energii wskazują imiona i nazwiska – przekonuje. Czy więc jeśli zmienię nazwisko, zmieni się też mój seksapil? Numerolodzy powiedzą, że tak.
W zgodzie z sobą Żarty żartami, ale czy mamy na nasz seksapil wpływ czy nie? Psycholog Joanna Boj mówi, że tak: – Myślę, że kluczem w seksapilu jest akceptacja samej siebie. Jeśli ja siebie nie doceniam, nie podobam się sobie, niestety takie nastawienie bije na zewnątrz. Nie akceptując siebie, nie potrafię też przyjmować komplementów, a przecież nie ma nic gorszego, niż na „pięknie wyglądasz” odpowiedzieć „no co ty, wcale nie”.
Gdy kobieta czuje się dobrze sama ze sobą, akceptuje swoją kobiecość, choćby była niedoskonała i daleka od przyjętych kanonów (a te, jak wiadomo, są zmienne), to siłą rzeczy przyciąga innych. Całą sobą sprawia, że ludzie czują się w jej towarzystwie dobrze. A gdy przejrzy się w oczach zachwyconego nią mężczyzny, rozkwitnie jeszcze bardziej. Piękniejemy, jaśniejemy i czujemy moc, kiedy wiemy, że się podobamy, a podobamy się, gdy… jaśniejemy i piękniejemy.
– Instynktownie czujemy, że seksapil wcale nie musi iść w parze z pięknem społecznych kanonów – potwierdza psycholog. – Seksapil to taka iskra, która potrafi zaczarować drugą osobę. Myślę, że wchodząc w dobry kontakt ze sobą, można tę iskrę rozdmuchać. Nie zawsze jest łatwo zrobić to samemu, czasem przydaje się życzliwe i kochające oko drugiej osoby, ale z drugiej strony samo docenienie z zewnątrz nie wystarczy. To raczej jest na odwrót – im bardziej kochamy siebie, tym bardziej inni będą to odczuwać.
Jest wzór czy nie? Zgodności nie ma. Jedni mierzą, liczą, ważą, inni twierdzą, że wzoru na seksapil nie da się ustalić. Od lat zastanawiamy się: czy każdy ma seksapil, czy mają go tylko niektórzy? Czy umiemy go kontrolować? Dlaczego zakochujemy się w głosie albo wzrusza nas kształt paznokcia? Czemu w okresie owulacji jesteśmy zainteresowane mężczyznami o zdecydowanych, ostrych rysach twarzy bardziej niż tymi o łagodnym spojrzeniu? Dlaczego wytwarzane przez kobiety hormony podnoszą poziom testosteronu u mężczyzn, tak, że stają się w ich oczach bardziej seksowne niż zwykle, choć nie poszły akurat do fryzjera ani nie włożyły seksownej sukienki? Hmmmm… Nie wiadomo. Szyk, urok, czar, powab, seksapil – jest wiele określeń na to nieuchwytne „magiczne coś”.
Zgoda panuje co do jednego – człowiek pięknieje, gdy dba o swój rozwój duchowy, szanuje i lubi swoje ciało, akceptuje siebie. Jest to ważne zwłaszcza dla kobiet, które samoocenę utożsamiają często z tym, czy podobają się innym. Byłoby dobrze, gdyby najpierw podobały się sobie. Mężczyźni rzadziej zwracają uwagę na swoje walory zewnętrzne, ważniejsza bowiem jest dla nich realizacja zadań, sprawność seksualna i intelektualna. My, kobiety, pragniemy przeglądać się w oczach innych, zyskać ich aprobatę, by uznać, że jesteśmy atrakcyjne. Przejrzyjmy się najpierw w sobie! Znajdźmy radość w tym, jakie jesteśmy, bo każda z nas jest wyjątkowa i niepowtarzalna. I nie próbujmy podobać się wszystkim, bo to niemożliwe.
Psycholog Joanna Boj mówi: – Im jesteśmy radośniejsze i im bardziej żyjemy w zgodzie ze sobą, tym bardziej atrakcyjne stajemy się dla innych. Przecież piękno tkwi w każdym z nas, tylko musimy chcieć je w sobie dojrzeć i poczuć.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.