Dziękuj, dziękuj, dziękuj

Co mamy, a co chcemy mieć

Joanna Boj, psycholog, autorka serwisu pozaschematy.pl, uważa, że powinniśmy dziękować i za to, co mamy i za to, co chcielibyśmy mieć: – Masz za co być wdzięczny. Dziękuj. Dziękuj za każdy dzień, za wszystkie dobre drobiazgi, które ci się przydarzają, za ludzi, którzy cię otaczają. Dziękuj też za to wszystko, czego pragniesz, a co jeszcze nie zaistniało w twoim życiu. To bardzo ważny element przyciągania energii, która pomoże urzeczywistnić twoje pragnienia i marzenia. Dziękuj tak, jakby to, czego chcesz, już się wydarzyło. Poczuj się tak, jakbyś już to miał i wyraź swoją wdzięczność.

– To działa – potwierdza Magda, trzydziestokilkulatka, która w ten sposób, wyrażając codziennie wdzięczność za wartościowego, kochającego ją partnera, wkrótce go spotkała. Aby dziękowanie było codzienną praktyką, wybrała czas, gdy jechała do pracy i z niej wracała. Codziennie, przynajmniej dwa razy dziennie, dziękowała podczas jazdy tramwajem za to, że ten cudowny mężczyzna już przy niej jest, choć w rzeczywistości dopiero miała nadzieję go spotkać.

– Wspaniałym „skutkiem ubocznym” takiej praktyki, jak wykazuje badanie profesora Selingmana, twórcy nurtu psychologii pozytywnej, jest trwałe podniesienie nastroju i działanie antydepresyjne – mówi psycholog Joanna Boj. „Ja dziękuję za smaczne śniadanie w dobrym towarzystwie, za muzykę o poranku i psa, który wskakuje mi do łóżka zamiast budzika – pisze na internetowym forum Lunia. – Piękne jest to, że gdy tylko wyostrzymy nasz umysł na widzenie dobra w życiu, ono natychmiast się pojawia. A właściwie ono cały czas w nim jest i tylko od nas zależy, czy będziemy je dostrzegać. Ach, chcę widzieć!”.

Pozytywne wzmacnia pozytywne. Czy zawsze?

Wdzięczność wynika z akceptacji, ze zgody na to, co mamy. Skupiając uwagę na pozytywach w naszym życiu, będziemy dostrzegać ich wokół coraz więcej. Co jednak, gdy – realnie patrząc – nasze życie akurat się rozpada, chorujemy, odszedł ktoś bliski? Co może być w tym pozytywnego?

– Gdy czuję się źle, mogę sobie wmówić, że czuję się dobrze, ale sedno sprawy nie ulegnie zmianie – uważa psycholog Joanna Boj. – By osiągnąć „prawdziwe” i stabilne poczucie szczęścia, trzeba często dokonać głębokich wewnętrznych zmian, a to nie zawsze jest takie przyjemne i kolorowe. Złe samopoczucie, problemy, brak sukcesu z czegoś wynikają – najczęściej z głębokich, często nieuświadamianych przekonań dotyczących siebie, zasad kierujących życiem, tego, na co zasługujemy itp. Wyciągnięcie tych przekonań na powierzchnię i praca z nimi prowadzą do prawdziwych zmian.

reklama

Nasze przekonania muszą wypływać z naszego wnętrza, a nie być odtwarzaniem narzuconych wzorców. Samo pozytywne myślenie, jeśli w nie nie wierzymy, niczego nie zmieni. Wmawianie sobie, że jest dobrze, gdy tak nie jest, to bezmyślna próba przetrwania. Żeby znaleźć pozytywne strony trudnych doświadczeń, musimy się nad nimi świadomie pochylić. Zastanowić, jaką lekcję ze sobą niosą, dlaczego nas spotykają, przed czym w przyszłości chronią.

– Gdy rozstałam się z mężem, przeżyłam coś na kształt żałoby – mówi Iza, czterdziestokilkulatka. – Rozpaczałam dniami i nocami, przeszłam wszystkie fazy opisywane w podręcznikach psychologii, których doświadcza człowiek po stracie kogoś bliskiego. Nie rozumiałam, dlaczego mnie to spotyka. Jednak wiele lat potem, gdy odszedł ktoś bliski, nieodwracalnie i na zawsze, wiedziałam, co mnie czeka, ale wiedziałam też, że cierpienie kiedyś minie i że sobie z tym poradzę.

– Powtarzam to często i będę powtarzać do znudzenia: zmiana powinna wychodzić z akceptacji stanu niepożądanego, a nie z buntu przeciwko niemu czy udawaniu, że go nie ma – mówi Joanna Boj. – Zbyt wiele energii tracimy na miotanie się, blokowanie i wierzganie, gdy brak nam akceptacji. Niewiele energii pozostaje na dokonanie zmian. I nie chodzi tu o poddawanie się. Chodzi raczej o powiedzenie: „tak, jest źle, widzę to”, a następnie – jeśli jest taka potrzeba – „chcę i mogę to zmienić”. Zarówno wrogość, jak i pozorna pozytywność są przejawem braku akceptacji stanu obecnego. Skonfrontowanie się wymaga siły, ale paradoksalnie daje też siłę dzięki poczuciu, że coś można zrobić. I nie oszukujmy się, to raczej nie dzieje się w weekend ani nawet w dwa tygodnie.

Co możesz zrobić już dziś?

Joe Vitale, jeszcze 20 lat temu bezdomny i bezrobotny, dziś autor wielu książek o marketingu, sukcesie i dobrobycie, specjalista nauk ścisłych, ale także dyplomowany hipnoterapeuta, przekonuje:

– Sporządź listę rzeczy, za które jesteś wdzięczny. To ukierunkuje twoją energię i jednocześnie ukierunkuje myślenie. Nauczysz się być wdzięczny za wszystko, co rodzi w tobie pozytywne uczucia. Gdy tylko poczujesz się inaczej w związku z tym, co już masz, zaczniesz też przyciągać więcej dobrych rzeczy. Takich, za które będziesz wdzięczny.

Mógłbyś rozejrzeć się wokół i powiedzieć: „No cóż, nie mam samochodu, jaki chciałbym mieć. Nie mam wymarzonego domu. Nie mam wymarzonego współmałżonka. Nie cieszę się zdrowiem, jakim chciałbym się cieszyć”. Zaraz, zaraz! Wcale tego nie chcesz. Skoncentruj się na tym, co już masz, za co jesteś wdzięczny. Być może są to oczy, którymi możesz czytać poniższe słowa. Być może jest to ubranie, które nosisz. Tak, może wolisz coś innego i może dostaniesz to niedługo, jeśli zaczniesz odczuwać wdzięczność za to, co już posiadasz. A Ty? Za co możesz dziś podziękować?

Motto:

Bądźmy wdzięczni za ten dzień, nauczyliśmy się bowiem wiele; jeśli nie nauczyliśmy się wiele, to przynajmniej nauczyliśmy się trochę; jeśli nie nauczyliśmy się trochę, to przynajmniej nie zachorowaliśmy; jeśli zachorowaliśmy, to przynajmniej nie umarliśmy. Bądźmy więc wdzięczni.


Budda Gautanama

Jeżeli nigdy nie zaznałeś wojny, więzienia, tortur, nie byłeś bliski śmierci głodowej, masz lepiej niż 500 milionów ludzi.


Renata Mazurowska

Źródło: Wróżka nr 9/2009
Tagi:
Komentarzy: 1
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka