Strona 2 z 2
Kiedy odżywa dusza
– Już w dzieciństwie lepiłam ludziki z plasteliny, nazywałam je Karolki i Karolcie. A potem zdałam do liceum plastycznego – marzyła o studiach, ale zaszła w ciążę, urodziła dziecko i poszła do pracy. Skończyła kurs animatorów w wytwórni filmów „SeMaFor”, pracowała przy bajkach dla dzieci.
– Czułam się zagubiona. Wprzężona w schemat: praca-dom, praca-dom. Żyłam, ale nie żyłam. A potem, kiedy „SeMaFor” zlikwidowano, imałam się różnych zajęć, pracowałam na przykład na portierni w gabinecie kosmetycznym. Dałam się zapędzać życiu w kozi róg. Kiedyś powiedziałam mojej córce na spacerze: „Ja chyba umrę, bo mi dusza umiera”. I właśnie wtedy – niespodziewanie – dostała zajęcie przy filmie animowanym „Eden” Andrzeja Czeczota.
– Ta praca popchnęła mnie z powrotem ku życiu. Tam spotkałam wielu ludzi, którzy, podobnie jak ja, wierzą w anioły. Dzięki nim odkryłam siebie na nowo. I zaakceptowałam. Patrzyłam na tych twórczych ludzi i w końcu pomyślałam: „Ja też mam w sobie potencjał. Muszę przestać dostosowywać się do innych. Każdego dnia tyle cudów wydarza się w naszym życiu, nie wolno tego marnować”. I to było moje przebudzenie. Dwa pierwsze anioły Bogisha zrobiła po czterech latach pracy przy „Edenie”, na Wigilię. Były przaśne, okrągłe, ludowe. Ale spodobały się i od razu miała zamówienia na następne. Ludzie z „Edenu” powiedzieli: „Zrób wystawę, pokaż te anioły innym”. Te słowa dały jej siłę.
– Poczułam, że dusza mi odżywa – mówi Bogisha. – Złożyłam nawet papiery do Ministerstwa Kultury. Wkrótce otrzymała dyplom plastyka.
reklama
Dla Kamili na szczęście Ma piękne, wysoko uniesione pierzaste skrzydła i niebieską suknię w kwiaty. Nazywa się Kropeczka.
– Zrobiłam tę anielicę, kiedy Kamila zdawała do liceum – mówi Bogisha.
– Ja nie skończyłam szkoły i miałam z tego powodu wiele kompleksów, dlatego chciałam, żeby jej wszystko się udało. Więc zrobiłam jej anioła. Zdała maturę i dostała się na studia z największą liczbą punktów.
Kamila: – Anioły mamy są niezwykłe. Moi znajomi odwołali swój ślub na miesiąc przed terminem. Ale dostali ode mnie dwa anioły i one stanęły na straży ich miłości. Dziś są szczęśliwi, właśnie zostali rodzicami! A te, które mój znajomy dał swoim rodzicom na 26. rocznicę ślubu? Zanosiło się, że to będzie ich ostatnie wspólne święto, pisali już pozew rozwodowy. Ale od kiedy anioły zawisły nad ich małżeńskim łóżkiem, coraz rzadziej mówili o rozwodzie, aż całkiem o nim zapomnieli.
– Powiedz mi, jaka jest osoba, dla której mam zrobić anioła? – pyta Bogisha. – Muszę coś o niej wiedzieć, Anioł powinien być podobny. O, to jest zdjęcie Aguni, anielicy, co ma chude nóżki. Nazwałam ją Agunia joginka, bo znajoma, dla której ją zrobiłam, ma nie tylko bardzo szczupłe nogi, ale też ćwiczyła jogę. Wtedy właśnie rozstała się z facetem, a chciała mieć dom i dzieci. Dwa lata później wyszła za mąż, a teraz urodziła Frania.
Kolorowe swetry Drobne zlecenia na ozdoby i to, co dostawała za anioły, nie wystarczało na utrzymanie nawet tu, na wsi, siebie, córki i męża. Ale Bogisha zdecydowała się prowadzić sklep nie tylko po to, żeby zarobić na życie. Tu ma kontakt z ludźmi.
– Każdy anioł ma jakieś szczególne zadanie i każdy człowiek też – mówi. – Ja mam pamiętać, że trzeba pomagać innym. Prowadzę ten sklep też dlatego, że ludzie się tu zwierzają, czasem łatwiej porozmawiać szczerze z obcym niż z bliskimi. A ja mam słuchać. I patrzeć – dostrzegam w nich dobre cechy. Każdy ma jakąś umiejętność, jakiś talent, coś, co robi dobrze: jeden anioły, drugi placki.
Trzeba ludziom o tym mówić. Obudzić do życia.
Wiele osób pragnie uciec z miast. Ale: dzieci, kredyty, posady… Kiedy odkryje się, czego się chce i zacznie ku temu dążyć, lęk się zmniejsza – mówi Bogisha. – Ja zrozumiałam: chcę mieszkać na wsi. Malować obrazy z aniołami, ubierać się w kolorowe swetry. Być sobą.
Platon pisał, że anamneza to przypomnienie sobie przez duszę tego, co widziała w świecie idei. I to, zdaniem Bogishy, jest dobry początek: przypomnieć sobie.
– Uważam, że równoległy świat aniołów to właśnie świat idei. Tam są wzory, prawa, a między nimi najważniejsze: okazuj miłość i wyrozumiałość każdemu.
Wielu, jej zdaniem, nie pamięta jednak nie tylko o miłości, ale nawet o marzeniach. – Ja pamiętam – mówi Bogisha. – Dla kogoś mogą one być śmieszne: „Siedzi taka kobita, lepi anioły i mówi, że widzi je na drzewie. Głupota”. Dobrze, ale to jest mój wybór: moje lepienie, moje anioły na drzewach. Mój dom, moje miejsce. Tego pragnęłam. Bogisha chciałaby jeszcze w tym swoim lesie otworzyć galerię. Pokazywać w niej anioły, przyjmować gości herbatą i ciastem. Rozmawiać, słuchać. No i patrzeć, jakie to anioły stróże ich tu przywiodły.
Beata Pawłowicz
~Gość
sie kierowac,to wspaniale ze sa tacy ludzie jak pani
Bogisha;-)wszystkiego dobrego;-)
~Gość
on przyniesie:) Dziękuje Pani Bogisho, Magiczny artykuł...