Mój ukochany świętej pamięci dziadek Leon był człowiekiem starych zasad i nienagannego zachowania. Zawsze gościnny, towarzyski, pomocny.
On mnie nauczył zdejmować czapkę, gdy kłaniam się dorosłym i przepuszczać w drzwiach kobiety. Już jako czterolatek wiedziałem, z której strony leżą nóż i widelec, i co zrobić z serwetką przy talerzu. To dziadek opowiadał mi „bajeczki” rodem ze „Starej Baśni” lub „Balladyny”. Nauczył mnie trzymać w ręku młotek i wiertarkę. Tylko z nim mogłem po męsku porozmawiać. Dziadek Leon był postawnym mężczyzną. Miał nienaganne maniery, choć nie był wykształcony. Za to bardzo oczytany. Nigdy z jego ust nie usłyszałem przekleństwa, a moją babcię zawsze traktował z niebywałą czułością.
Wydawało się, że dziadek jest niezniszczalny. Od wiosny do zimy pracował w ukochanym ogrodzie, w domu sam naprawiał wszelkie usterki. Zbierał zioła, grzyby, znał się na pszczelarstwie. Niestety, zachorował. Ten wiecznie aktywny człowiek musiał położyć się do łóżka i przez ostatnie dwa miesiące swojego życia z niego nie wstawał. Cierpiał. Ból, choroba bardzo szybko sprawiły, że jego jeszcze do niedawna sprawne ciało stało się wiotkie jak trzcinka. Żal było patrzeć, jak odchodzi. Był skazany na naszą opiekę, ale przebłyski świadomości jeszcze czasem miewał. Lekarze nie dawali jednak na poprawę żadnej nadziei. A ja, choć wiedziałem, że to niemożliwe, modliłem się, żeby go znów zobaczyć, jak kiedyś, w dobrej formie. Choć przez chwilę.
W końcu przyszedł dzień, kiedy trzeba było wezwać księdza. Do pokoju wszedł proboszcz – przyjaciel domu. Dziadek często grywał z nim w karty i rozmawiał o błękitnych irysach. Obaj pasjonowali się ogrodnictwem. I wtedy ten ledwie żywy staruszek, jakby nigdy nic, nagle zerwał się na równe nogi i kazał sobie podać szlafrok. Wszyscy osłupieli. Zaprosił księdza do stołu, a widząc nasze zaskoczenie, rzekł: „No co? To specjalny gość, trzeba go należycie przyjąć. Nie wypada leżeć”. Porozmawiali chwilkę, dziadek otrzymał ostatnie namaszczenie i osunął się z krzesła. Zanieśliśmy go do łóżka, gdzie nad ranem zasnął. Na wieki.
Roman
dla zalogowanych użytkowników serwisu.