Zielone, czerwone i żółte
W 1973 roku Nancy Reagan, mieszkając jeszcze w Kalifornii, za pośrednictwem Merva Griffina, znanego showmana telewizyjnego, poznała atrakcyjną arystokratyczną damę, Joan Quigley, córkę głośnego adwokata. Kobieta oprócz tego, że była ulubienicą plotkarskiej prasy, gdyż pojawiała się ze słynnymi osobistościami, była też znakomitością w kręgach astrologicznych. Jako 15-latka wraz z matką złożyła w San Francisco wizytę Jerome J. Pearson, 80-letniej szkockiej czarownicy. Ta zajęła się nastolatką i wtajemniczyła ją w okultyzm oraz sztukę przepowiadania. W 1947 roku, po zdobyciu dyplomu z historii sztuki na elitarnym uniwersytecie w Vassar i wbrew pragnieniom swego ojca, Quigley zdecydowała się poświęcić astrologii. Po latach, gdy Reagan już przestał być prezydentem, Quigley ujawniła, że pracowała dla niego, zajmując się sporządzaniem szczegółowych prognoz astrologicznych i wskazywała na przykład dni, w których powinien wstrzymywać się od wypowiedzi na temat polityki zagranicznej.
W ciągu ostatnich dwustu lat Owalny Gabinet był świadkiem wielu seansów spirytystycznych. Także tutaj w 1972 roku Richard Nixon został ostrzeżony przez jasnowidzącą o możliwości zamachów terrorystycznych w USA.
Potwierdził to doradca prezydenta Donald T. Regan, przyznając w swej książce, że sam umieścił na biurku kalendarz, zaznaczając zielonym kolorem daty dobre i czerwonym złe oraz żółtym wątpliwe. „W końcu zacząłem zapisywać dni właściwe dla podróży prezydenta, przemówień publicznych lub podejmowania negocjacji z jakąś potęgą zagraniczną. Za poradą Quigley opóźniliśmy doniesienia prasowe podczas zatrzymania obywateli amerykańskich w Iranie, zmienialiśmy wielokrotnie rozkłady zajęć prezydenta i prawdopodobnie to moc gwiazd wpłynęła na usunięcie z urzędu dyrektora CIA” – pisał Regan.
Przeklęty cykl
30 marca 1981 roku umysłowo chory zamachowiec strzelił do Reagana, poważnie go raniąc. Od tej chwili Nancy zaczęła wręcz obsesyjnie zasięgać porad u astrologów. Było to wysoce rozsądne, bo właśnie zaczynał się tak zwany „przeklęty cykl”, czyli nieszczęsna koniunkcja Jowisza z Saturnem. Następowała ona co 20 lat i w przeciągu ostatnich 130 lat zawsze przynosiła nieszczęścia mieszkańcom Białego Domu.
Właśnie w tym feralnym czasie zmarł na zapalenie płuc prezydent William H. Harrison, zaledwie miesiąc po wstąpieniu na urząd w 1840 roku. Od tego czasu, aż do tragicznej śmierci Johna F. Kennedy’ego, żaden z prezydentów, wybranych w czasie wspomnianej koniunkcji, nie zdołał dokończyć swojej kadencji. Czy to w wyniku choroby, jak Warren Harding i Franklin Delano Roosevelt, czy jako ofiara zamachu, jak Abraham Lincoln, James Garfield i William McKinley.
Sama Joan Quigley opowiada w autobiografii, że jej astrologiczne porady zdołały wpłynąć na sprawy tak ważne, jak relacje Reagana z Michaiłem Gorbaczowem podczas zimnej wojny. „Powiedziałam Nancy, że chemia między prezy- dentem i Gorbaczowem jest potencjalnie bardzo dobra i przyniesie efekt, jeśli Ronnie odstąpi od swojej idei, że Rosja jest imperium zła i na konferencji w Genewie wystąpi w sposób pojednawczy”.
Waszyngtońskie taśmy prawdy
Timothy Nafcali, profesor Uniwersytetu w Wirginii w USA, ekspert od terroryzmu i oficjalny śledczy Komisji 11 września, w 2006 roku dokonał zdumiewającego odkrycia w Archiwum Narodowym. Znalazł mianowicie nagrania serii rozmów, które w Owalnym Gabinecie prezydent Richard Nixon przeprowadzał ze słynną jasnowidzącą Jeanne Dixon. Podczas jednego z ich spotkań, które odbyło się 19 września 1972 roku, wkrótce po tym, jak bojówka palestyńska zabiła grupę sportowców izraelskich na olimpiadzie w Monachium, jasnowidząca ostrzegła Nixona o możliwych atakach terrorystycznych w USA, szczególnie przeciw społeczności żydowskiej.
Ten, nie zwlekając, zatelefonował do swojego głównego doradcy, wszechmocnego Henry’ego Kissingera i polecił mu stworzenie antyterrorystycznej komisji rządowej pod dyrekcją CIA i FBI. W nagraniach słychać, jak wyraźnie podniecony Nixon mówi do Kissingera: „Może się zdarzyć, że terroryści kogoś zabiją, dlatego powinniśmy mieć gotowy plan. Wyobraź sobie, że porywają na przykład Izaaka Rabina (ówczesny ambasador Izraela w USA, późniejszy prezydent Izraela) i w zamian za jego uwolnienie żądają wypuszczenia na wolność wszystkich czarnych więźniów odbywających kary w USA. Co, u diabła, wtedy zrobimy?”.
W późniejszych spotkaniach Nixon konsultował z jasnowidzącą sprawy tak naglące, jak porozumienie USA i ZSRR co do rozbrojenia atomowego czy konflikt w strefie Kanału Panamskiego. Już podczas pierwszego spotkania z Nixonem w 1949 roku Jeanne Dixon przepowiedziała mu, że zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych dzięki wsparciu Boga.
Diabeł o ponętnych kształtach
Wydaje się, że astrologia, która w XXI wieku ma się doskonale i, można powiedzieć, „wraca na salony”, ma też szansę zawitać do Białego Domu w razie wygrania wyborów w 2008 roku przez Hillary Clinton. Powszechnie jest znana jej przyjaźń z dyrektorką Fundacji Badań Ducha, psychologiem i autorką kilkunastu książek o psychologii i rozwoju wewnętrznym, głosicielką Nowej Ery, Jean Houston. W plotkarskich kręgach Waszyngtonu mówi się, że obecna senator i prawdopodobna kandydatka Partii Republikańskiej na prezydenta nie robi niczego, także w polityce, bez uprzedniego zasięgnięcia porady swojej guru. Hillary znana jest też z admiracji dla Eleonory Roosevelt. Ponoć rozmawia z jej duchem podczas seansów w zmienionym stanie świadomości, wprowadzana w trans przez Jean Houston.
I tu zaskoczenie! Wracam do mojej wycieczki po Białym Domu. W jednym z westybuli na trasie zwiedzania przewodniczka pokazała nam rzeźbę z hebanu olbrzymiej nagiej kobiety o monstrualnych pośladkach, jak u afrykańskich figur. Wyglądała odpychająco i złowrogo, zdziwiło mnie więc objaśnienie, że to ulubiona statua Pierwszej Damy, ustawiona tam przez nią samą. Pomyślałem coś niepochlebnego o jej guście i na tym się skończyło. Jakże byłem naiwny!
Do chwili, gdy ostatnio, przeglądając materiały o zainteresowaniu Hillary Nową Erą, trafiłem na artykuł amerykańskiego autora, który mi uświadomił to, co dla każdego wtajemniczonego winno być oczywiste na pierwszy rzut oka! Ta figura to ni mniej, ni więcej, tylko czarna czarownica Lilith, którą okultyści uważają za pierwszą żonę Adama i za hebrajskiego żeńskiego diabła. Ona miała nauczyć Adama sztuki czarów. A jej obecność na turystycznym szlaku w prezydenckiej siedzibie miała być znakiem, że Biały Dom jest pod kontrolą najpotężniejszych, najczarniejszych czarowników: Billa, Hillary i Jean. Wow!
dla zalogowanych użytkowników serwisu.