Wszystko wskazywało na to, że młodziutką Michalinę Metelli czeka miłe i dostatnie życie w wielkim pałacu. Miało być pełne zabaw, uczt, nadskakującej służby i honorów należnych żonie księcia.
Od urodzenia (czyli mniej więcej od roku 1300) należała do ścisłej elity – pochodziła z zamożnej rodziny hrabiowskiej rezydującej w nadmorskim Pesaro. Podobno była ładną, zdrową dziewczynką o wesołym usposobieniu i wolała śmiech i dobrą zabawę od świętej powagi kościoła. Gdy miała 12 lat, jej rodzinie udało się znaleźć wymarzonego kandydata na męża: śliczną hrabianką zainteresował się książę z potężnego rodu Malatestów, władców Rimini.
W tamtych czasach wydawanie za mąż nieletnich (szlacheckich) dzieci nie było niczym niezwykłym. Od męża wymagano tylko, aby zostawił połowicę w spokoju, póki nie osiągnie ona dojrzałości płciowej, czyli nie skończy 15-16 lat. Dlatego państwo Metelli postanowili kuć żelazo póki gorące i Michalina raz dwa została księżną.
Kilka lat później urodziła księciu potomka – teraz mogła już być pewna swojej pozycji i czerpać z życia garściami. Stało się jednak inaczej. Książę Malatesta zmarł nagle, a wkrótce potem podążyło za nim jedyne dziecko książęcej pary. Załamana tą lawiną nieszczęść Michalina odwróciła się od świata doczesnego – rozdała majątek biednym i oświadczyła krewnym, że pragnie wstąpić do zakonu. Napotkała jednak stanowczy sprzeciw.
Rodzina ani myślała pozwolić na to, żeby młoda, zdrowa dziewczyna „marnowała się”, zamiast zawrzeć kolejne korzystne małżeństwo. I tak rodzice uwięzili ją, rozgłaszając wszem i wobec, że oszalała. Dopiero po jakimś czasie, kiedy zorientowali się, że żaden bogaty książę nie zechce za żonę wariatki, a córka i tak zdania nie zmieni, łaskawie pozwolili Michalinie wstąpić do zakonu św. Franciszka. Oczywiście, dopiero po tym, jak oficjalnie zrzekła się prawa do dziedziczenia rodzinnego majątku. Była księżna spędziła w swojej celi ponad 30 lat, miewając regularne wizje i „dorabiając się” miana błogosławionej.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.