Wizjonerka? Raczej „doradca personalny”. Drobna Ormianka, która widzi trochę więcej niż to, co samo rzuca się w oczy. Aida od lat rozmawia z ludźmi o ich życiowych wyborach, tych nieprzeliczalnych na banknoty.
Spotkała mnóstwo kobiet i usłyszała wiele historii. One tworzą wyraźny rys. Jesteśmy silne. Ktoś tylko musi nam czasami podpowiedzieć, jak z tej siły korzystać. Ona to robi. Zawodowo. Zawodowo też śpiewa. Pisze teksty piosenek i komponuje do nich muzykę. Nagrywa płyty i koncertuje z zespołem Max Klezmer Band. Od lat, bo to jej daje wytchnienie. I każdej z nas poleca znalezienie swojej własnej odskoczni od czasami bolesnej codzienności.
Podobno jesteśmy tymi silniejszymi połówkami.
To zależy, z jakiego drzewa zostałyśmy zerwane. Bo wielkie znaczenie ma dom, z którego pochodzimy. Czujemy się silne, jeżeli w takim przeświadczeniu zostaniemy wychowane. Przekonałam się wielokrotnie, że siłę kobiety można sprawdzić, patrząc w oczy... jej babki. Wnuczki otrzymują siłę po babciach, chociaż mówi się, że córki podobne są do ojców. Siła często wędruje właśnie od kobiety do kobiety. Ale to, w jaki sposób korzystamy z jej zasobów, zależy przede wszystkim od naszej wiary we własną moc i tego, w jaką sytuację wstawia nas życie. Kiedy w grę wchodzi zagrożenie dziecka, nawet najsłabsza pozornie kobieta poprzestawia góry. Znam takie, które pokonywały siebie. Jak kret kopały tam, gdzie nie da się wbić i wynurzały spod ziemi w miejscu, w którym nikt się ich nie spodziewał. Ale ta sama kobieta w momencie braku miłości potrafi założyć sobie na szyję pętlę. Pani została wychowana w przekonaniu o swojej sile?
Jestem zahartowana. Gruzja, gdzie się urodziłam, to kraj, w którym kobieta musi być królową wlasnego domu. Rządzić, czy tego chce, czy nie. A babcia nazywana jest „starszą matką”. Nie uczy wnuczki robienia na szydełku. Uczy życia. Postępowania z ludźmi. Również z mężczyzną. I tego, że kobieta często „ugrywa” coś w życiu, będąc cierpliwą. Cierpliwość jest w walce połową sukcesu. Ciąża też trwa dziewięć miesięcy… Nawet natura skazuje nas na bycie cierpliwymi.
reklama
Być kobietą to duże wyzwanie, ale też wielki zaszczyt. Przecież to my jesteśmy wybrane, wyróżnione. Nawet podświadomie wojujemy faktem, że to my nosimy w łonie dziecko. Jest takie stare przesądne powiedzenie, że kobieta rodząc, ma kontakt z nieżyjącymi przodkami, bo to ona wyciąga rękę po nową duszę. Podczas porodu staje między światem, którego nie widzimy, a tym realnym. Dotyka największej tajemnicy, na progu której nie stanął jeszcze żaden mężczyzna.
Rzeczywiście jesteśmy wyróżnione i dlatego w miłości też powinnyśmy być… cierpliwe? Mężczyzna to często duże dziecko, więc my, kobiety, wychowujemy całe życie. Dzieci, potem mężów. A największy błąd, jaki popełniamy, to rywalizacja o nich. I nie mam na myśli tylko potencjalnych partnerek, ale mówię również o rywalizacji matek z synowymi. Jeżeli kobiety nie podzielą między siebie mężczyzny, potrafią wywołać burzę. A do tego kompletnie się spalają. Żadna z nich nie wygra! Potrafimy zasiać i zburzyć, do jednego i drugiego używamy swojej siły. Nie zawsze odpowiednio ją kierunkujemy. Szkoda, bo mamy wielką władzę w ręku. Proszę pomyśleć: spotyka pani mądrych, imponujących mężczyzn? Kto ich wychowuje?
Matki I koło się zamyka. Jeżeli mężczyzna ma dobre relacje z matką, może umieć nosić swoją kobietę na rękach. Niepoukładane relacje z matką mogą skazać go na samotność albo sprawić, że żonę będzie całe życie niszczyć. Większy wpływ na kształtowanie się naszej psychiki ma to, jak postępuje matka, niż to, co robi nasz ojciec. Bo nawet zachowanie tego gnębiącego, wymagającego, złego po latach często odbija się właśnie na matce. Dorosłe dzieci mają pretensje, że matka nie odeszła. Czyli tak naprawdę mają żal o co? O to, że nie wykazała się siłą, której się od niej oczekuje.
Nie mamy wyjścia? Bo my tę siłę w sobie mamy, naprawdę. Nawet fizyczny ból znosimy inaczej. Nie bez powodu Bóg wymyślił, że to kobieta rodzi dziecko. Do lizania rany kogoś bliskiego to też my jesteśmy pierwsze. Tak nas stworzyła natura, zaufajmy, że dała nam również wystarczające do tego pokłady siły. Pamiętam historię trzęsienia ziemi w Armenii. Po kilku dniach spod gruzów wydobyto matkę z maleńkim dzieckiem. Wie pani, czym ona je wykarmiła, nie mając pokarmu? Nagryzała swoje palce i karmiła dziecko krwią. Przeżyli. Zaufajmy własnej mocy. Kobieta nie może słuchać bajek, że jest słabą połówką. A żeby być silną na co dzień, trzeba... Przede wszystkim umieć wybaczać. Jeżeli nosimy w sobie żale, zjadamy się od środka. Oddajemy moc na coś, czego nie potrafimy zmienić. Gromadzenie takich emocji to jak składowanie w sercu śmieci. Zatruwamy się.
Często? Codziennie. Kiedy człowiek jest tolerancyjny, dla innych i dla siebie samego, częściej wybacza.„Nie ma złych ludzi, są tylko zmęczeni”, tak Pani napisała.
Właśnie. Chodzi o to, żeby starać się w taki sposób odbierać świat. Jeżeli tak będziemy podchodzić do życia, siła nie będzie wyciekać z nas bokami. Bo silne jesteśmy właśnie wtedy, kiedy naszej mocy nie oddajemy na byle co.
I znowu wrócę do wspomnianych już korzeni, do tego, czy zostałyśmy wychowane na silne. Jeżeli matka wychowała nas inaczej, musimy jej... po prostu wybaczyć. Kobieta próbująca realizować się na siłę, tylko po to, żeby udowodnić matce, że ta ją skrzywdziła, nigdy, nawet rzeczywiście zdobywając wiele, nie będzie w stanie się tym cieszyć. Nie osiągnie równowagi. A ta prędzej czy później jest niezbędna. Jak można ją w sobie wypracować?
Powiem coś banalnego. I powiem o sobie. Żeby znaleźć równowagę, potrzebuję zrobić coś dla siebie. Żeby móc segregować w miarę na bieżąco swoje emocje, muszę znaleźć ujście dla ciężkiego, złego powietrza, które każda z nas w sobie nosi. Trzeba robić to, co się kocha. Systematycznie. Trzeba dać sobie do tego prawo. Jedna z nas lubi malować, inna pisać wiersze. Ja piszę piosenki, bajki dla dzieci. Tak jak myjemy zęby, musimy regularnie od tego, co nas przygnębia, uciekać w coś, co nas na chwilę zatrzymuje i skupia naszą uwagę. Inaczej: po prostu odpoczywać w zadowoleniu. Ale trzeba dobrze wybrać, bo nie wszystko, co pozornie zalicza się do przyjemności, nas zatrzymuje.
Jak pani wykupi wycieczkę do Paryża, to pod wieżą Eiffla może pani być równie nieszczęśliwa, jak na rondzie ONZ w deszczu. Żeby się pozbierać, trzeba działać inteligentnie. I kompleksowo. Jest dusza, rozum i ciało. Każdy element potrzebuje troski. Polki zaczynają szukać tego, co sprawia im przyjemność. Być może początkowo porywa je moda, trend, ale to bez znaczenia, skoro w efekcie znajdują coś, co je wciąga i daje wytchnienie. Brzmi obiecująco, ale ciężko jest uwierzyć, że zwykłe hobby może wprowadzić w nasze życie równowagę. Można się śmiać, ale to, co kochamy, robione regularnie, przypomina nakręcanie zegara. Naszego wewnętrznego. A to są właśnie sprężyny, które odpowiadają za to, czy chce nam się żyć, wstawać rano z łóżka. Czy to dotyczy 70-letniej babci, która w każdy czwartek biegnie na dancing, czy młodej prawniczki, która czeka na sobotni nordic walking.
Oczywiście, podobnie jak we wszystkim, tu też potrzebna jest rozwaga i umiar. Człowiek ma skłonność do wpadania w skrajności. Od pracoholika do rozkochanego w sprawianiu sobie wyłącznie przyjemności. Ale wierzę, że jeżeli nie wpadniemy właśnie w takie stany skrajności, to generalnie czas zmienia nas na lepsze. Bo ludzie z reguły, a zwłaszcza kobiety, z czasem zaczynają się budzić. Co trzeba zrobić, żeby się przebudzić na dobre?
Trzeba chcieć. I działać. Kiedy człowiek wie, że jest zmęczony i sam się nie obudzi, nastawia budzik. Trzeba nastawić budzik. Pamiętam, kiedyś widziałam taką reklamę, głupią i śmieszną, ale jest w niej prosta prawda: małe dziecko bardzo chciało pójść do McDonalda, więc na 3 w nocy nastawiło dzwonek. Jak ktoś bardzo czegoś chce, może nie być do końca wyspany. Pani ciągle nastawia swój budzik. Czy po jakimś czasie wpada się w rytm przebudzania się do życia? Czasami nastawiam, żeby wyrwać się z jakiegoś zapętlenia. Nie powiem, że jestem doskonała w tej kwestii. Czasami budzę się dopiero, kiedy w lustrze widzę zielone sińce pod oczami. Też zdarza mi się zapomnieć, że idąc drogą, trzeba robić sobie postoje na... dobrego pierożka (śmiech).
Ludziom się wydaje, że kiedy się zatrzymają, ktoś ich wyprzedzi. Tak nie jest. Czasami wyprzedzą cię na moment, ale to ty będziesz mieć potem siłę, aby iść dalej. Poza tym nie należy się ścigać. Kiedy się nie ścigasz, masz szansę zajść o wiele wyżej.
A z samym sobą czasami warto się pościgać?
Z samym sobą warto się tylko dogadać. Ściganie się z samym sobą może się źle skończyć, bo źle kończą się historie, w których walczą świadomość z podświadomością. Łatwo się wtedy znielubić. A należy się raczej polubić. To nie znaczy zaakceptować ze wszystkim.
Trzeba się szlifować. Kiedy tolerujemy wszystkie swoje wady, też się krzywdzimy. Narkoman nie powinien przecież akceptować swojego nałogu. I bardzo ważne jest to, kim się otaczamy. Anioły są na ziemi w postaci ludzi, tak samo jak diabeł jest obok nas w postaci człowieka. Trzeba umieć dobrać sobie towarzyszy. A dobiera się metodą prób i błędów. Nie ma recepty. Trzeba się oparzyć.
Tak, bo życie jest barwne. Wielobarwne. I czarny kolor też występuje. Można kupić różowe okulary i sobie przez chwilę w nich pochodzić. Ale nie czekać, aż zdejmie je nam samo życie.
Albo nieodpowiedni mężczyzna. Ale też jego brak. Samotne kobiety sukcesu uciekają w męską siłę. W bycie Zosią Samosią. Albo zamykają się na uczucia, boją się bólu, zranienia, boją się dać się skrzywdzić. Jeżeli kobieta szuka miłości, znajdzie ją. Siła polega też na tym, żeby w niektórych sytuacjach umieć w życiu siły rozłożyć. Umieć się oprzeć, zaufać.
Siła to czasami też pozwolić sobie na słabość. Dać się wziąć za rękę i dać się poprowadzić odpowiedniemu mężczyźnie. To jest piękne. Ta, która powtarza, że tego nie potrzebuje, po prostu nie znalazła właściwego ramienia. I jak jej wytłumaczyć, że gdyby naprawdę szukała, to by znalazła? To nie brzmi przekonująco.
Znam kobietę, która nie ma jednej nogi. Sposób, w jaki kierowała swoim życiem, jej optymizm i entuzjazm doprowadziły do tego, że ma młodszego, fajnego męża, z którym adoptowała dziecko. Ktoś powie: mam ręce, nogi i co? No właśnie, wierzę w to, że dużo zależy od nastawienia. To dusza szuka duszy. Bratniej. Powinna wiedzieć, czego chce?
Powinna zaufać sobie. I przeznaczeniu. Znam dziewczyny, które postanowiły, że nie wyjdą za mąż za Polaka. Kursują między Mediolanem a Paryżem. Może to się wydać komuś śmieszne, ale uważam, że one wiedzą, czego chcą. Chcą mieć Włocha. Może być garbaty, kudłaty, ale ma być Włoch!
Powiedziałabym: „Puknij się w głowę i przejdź Nowym Światem”. Wie pani co, jak ona przejdzie Nowym Światem, to też może tego Włocha spotkać. Jeżeli jest jej pisany (śmiech). I powiem tak, a panowie mogą się nawet obrazić, to kobieta dokonuje wyboru. Szuka ojca dla swoich dzieci.
Ona rozdaje karty i wie, co zrobić, żeby osiągnąć cel, a w każdym razie ma w sobie tę siłę. Być może nie zawsze potrafi ją wyzwolić. Ale to samica wybiera... Oczywiście są kobiety, które lubią być wybierane.
Ale rozumiem, że to też ich kaprys? Ale to też nasz kaprys. Wierzę, że potrafimy rozpalić w mężczyźnie ogień, ale mamy też skłonność do wykorzystywania naszej siły w autodestrukcyjny sposób. Bo czasami nie poddajemy się nawet wtedy, kiedy widzimy, że mężczyzna, którego zdołałyśmy zdobyć, najzwyczajniej w świecie nie jest dla nas. Wtedy trzeba umieć się wycofać?
Tak, a spotykam kobiety, które się niepotrzebnie umęczają. Ostatnio usłyszałam: „Będę czekała, aż on umrze, bo to jest mój krzyż”. Nieprawda. Jeden z sukcesów to umieć zrezygnować. Wyjść w porę. Wydaje nam się, że siła jest w walce, czasami jest w rezygnacji. Dajemy się zabić, bo jest w nas upór. Bez sensu. Kiedy widzisz, że ktoś jest silniejszy, chociażby chwilowo i pozornie, wycofaj się. Przecież zawsze ktoś jest w życiu wygrany, ktoś przegrany. Czasami to my musimy być po tej drugiej stronie. Żeby za jakiś czas móc znowu wygrać? Żeby za jakiś czas stanąć znów po tej lepszej stronie. W tym jest siła. Mamy ją od Boga, natury, zależy, która z nas w co wierzy. Ważne, żebyśmy umiały mądrze z naszej mocy korzystać.
Dobrze ją ukierunkować. Ta moc to feministka, której podobno w każdej z nas jest cząstka? W Pani również?
Mój feminizm sprowadza się do poczucia, że my w niczym nie jesteśmy gorsze od mężczyzn, a za tym poczuciem stoi przekonanie o sile kobiecości.
I nieważne, z czyjego żebra jesteśmy stworzone, ważne, że jesteśmy...
Trzeba umieć pozwolić sobie na slabość. Zaufać. Dać się wziąć za rękę.
Dać się poprowadzić odpowiedniemu mężczyźnie. To jest piękne.
Karolina Morelowska
dla zalogowanych użytkowników serwisu.