Saturn to władca form i granic, wielki Kronos, pan czasu: wszystko tak czy inaczej pozostaje w jego władzy. Jego manifestacja na najwyższym poziomie to rozumność. Ale jest to także planeta-przewodnik niezwykłej mocy, która uformowała fizyczny Wszechświat i wciąż podtrzymuje jego energetyczną równowagę.
|
Od sierpnia 2001 roku trwa w Układzie Słonecznym jedna z najbardziej napiętych konfiguracji planet: Saturn ustawił się naprzeciw Plutona. Energia tego układu podziała na nas do końca wiosny 2003 roku. Jemu właśnie "zawdzięczamy" między innymi serię katastrof w ostatnich miesiącach. Czy mogliśmy im zapobiec? O komentarz poprosiliśmy wybitnego ezoteryka i astrologa z moskiewskiej Akademii Astrologii - Michaiła Lewina. |
Zanim bowiem ten świat powstał jako realny, materialny byt, musiały zostać powołane siły i prawidła umożliwiające jego stabilność. Moce strzegące granicy między życiem w formie materialnej, w ciele fizycznym a życiem w formie niematerialnej - w świecie ducha. Kiedy dusza pokonuje granicę przechodząc ze świata duchowego do fizycznego, mówimy o narodzinach. Kiedy przechodzi w kierunku przeciwnym, mówimy o śmierci. Ta granica - cieniutka przegroda - nie pozwala siłom jednego świata swobodnie "przenikać" w drugi i na odwrót. A Saturn to właśnie "straż graniczna" między oboma światami przepuszczająca tylko tych, którzy mają "wizę". Dlatego astrologowie mówią, że Saturn rządzi narodzinami i śmiercią.
Jednak energie tych dwóch światów przesączają się w jakiś sposób STĄD TAM i STAMTĄD TU - czasami same, kiedy granica między nimi jest słabsza, a czasami przyciągają je ludzie, którzy mają szczególny związek ze światem ducha. Ezoterycy mówią wówczas o magii i cudzie. A ci, którzy nie wierzą w istnienie świata duchowego - że nastąpiło niewyjaśnione naruszenie praw fizyki.
Pluton z kolei to wyższy przejaw sił sprawczych Wszechświata potrafiących zmienić istniejący od wieków świat form. Dla naturalnych, powszednich, zrozumiałych dla człowieka zmian na Ziemi wystarcza energia Marsa. Ludzie, którzy mają go silnie postawionego w horoskopie urodzeniowym, są w stanie dokonywać "bieżącej" przebudowy naszego świata, na przykład poprzez wojny, układy polityczne itp. Ale w Układzie Słonecznym orbita Marsa znajduje się wewnątrz orbity Saturna. Dlatego energia tej planety jest zbyt mała, by naruszyć "fundamenty" Wszechświata. Z punktu widzenia astrologii nasz los jest podobny do torów kolejowych. Mars może "przestawić zwrotnicę" i pociąg naszego życia skierować w inną stronę, ale nie "położy" nowych torów. Do tego potrzebny jest Pluton.
reklama
Gdyby Wszechświatem rządził sam Saturn - wielki konserwatysta, nasze życie byłoby stabilne. "Co było, znowu będzie; a co się stało, znowu się stanie; nie ma nic nowego pod słońcem. Czy jest coś, o czym można by powiedzieć: Oto jest coś nowego? Dawno to już było w czasach, które były przed nami". (Eklezjastes 1: 9,10). Tak "mówi" Saturn. I w odniesieniu do życia na Ziemi jest to prawda: nawet najstraszniejsza wojna czy kataklizm zmieniają tylko zewnętrzność naszej planety, sens jej istnienia pozostawiając taki sam. Nowa jakość, nowy sens naszego bytu może zostać zesłany na Ziemię tylko ze świata ducha. Wszystkie głębokie, sięgające istoty naszego życia przemiany przychodzą do nas z wyższych światów.
I Pluton jest właśnie przewodnikiem tych wyższych mocy, które potrafią rozerwać koło losu Saturna - koło wiecznych powtórzeń. A ponieważ w ziemskim świecie materii mało jest wolnego miejsca, żeby mogło powstać coś nowego, coś starego musi się "ścieśnić" albo odejść. Dlatego działanie Plutona przebiega burzliwie, boleśnie, dramatycznie, pozbawiając nas wiary w trwałość i niezawodność naszej rzeczywistości. W zamian otrzymujemy nową perspektywę, nowe możliwości, lecz niewielu Ziemian to rozumie.
Choć Pluton i Saturn działają jakby w przeciwnych kierunkach, choć z ziemskiego punktu widzenia postrzegamy ich jako wrogów, w gruncie rzeczy są częściami składowymi nadrzędnego boskiego planu. Ich wzajemne oddziaływanie zawsze rodzi potężną siłę. A teraz, kiedy tworzą ze sobą opozycję (zdarza się to raz na około 80 lat), siła ta jest wyjątkowo wielka. Jednak niewystarczająca, by tak okrutnie zwiększyć liczbę kataklizmów i katastrof, jak to się dzieje w ostatnich miesiącach. Popatrzmy zatem szerzej: żyjemy na granicy dwóch epok, u progu nowego tysiąclecia, u progu Ery Wodnika. W takich czasach bariera między światem ducha i materii jest wyjątkowo cienka. Właśnie dlatego obecna opozycja Saturna i Plutona nabiera szczególnej mocy.
Staje się ona jeszcze większa, gdy dołączy się do tego układu oddziaływanie Słońca, Marsa lub innej aktywnej planety. Dlatego na tle przeciętnej liczby awarii i katastrof zdarzających się na Ziemi okresowo powstają "szczyty", kiedy tragedie dzieją się jedna za drugą. Dla astrologów nie jest to niespodzianka - okresy największych katastrof można przewidzieć i takie prognozy są od dawna publikowane. Co z tego jednak wynika dla zwykłych ludzi? Co astrolog może im doradzić? Łatwo powiedzieć: "nie latajcie samolotami!". Zresztą wiele osób już nie lata. Ale nie można przecież nie wychodzić z domu, nie jeździć pociągiem, autobusem, samochodem. A katastrofy dotyczą wszystkich środków transportu.
Indywidualny los człowieka splata się z losem jego bliskich i jego narodu, kraju, w którym żyje. Na życie każdego z nas w pierwszym rzędzie wpływa osobista karma, dalej - karma rodziny, narodu i państwa. Jeśli zwiążemy swoje życie z życiem drugiego człowieka, częściowo oddziałuje na nas także karma partnera, przy czym jej siła zależy od siły i jakości naszego związku.
Pluton to planeta zbiorowego losu, kierująca dziejami całych wielkich społeczności. Los jednego człowieka jest dla Plutona nieistotny, niezauważalny. Siła tej planety, która potrafi zmieniać ścieżki historii i ludzkości, nie wpływa bezpośrednio na życie szarego obywatela Polski czy jakiegokolwiek innego kraju. Energię Plutona potrafią bezpośrednio odbierać tylko jednostki wybitne: wielcy nauczyciele, prorocy, święci, magowie, wielcy uczeni, poeci, pisarze, kompozytorzy, politycy. Ich misja na Ziemi jest po prostu bezpośrednio związana z energią tej planety. Takich ludzi nie jest wielu; większość z nas odbiera energię Plutona poprzez losy swojego państwa, rasy, środowiska itp.
Od własnej karmy nie sposób uciec. Bardzo trudno jest uciec od rodowej. Ale od karmy społeczności, w której żyjemy, uciec można. Jeśli Wszechświat żąda, by na Ziemi zginęła określona liczba ludzi, to uniknąć się tego nie da. Ale ci, którzy muszą zginąć, nie są przecież wymienieni z imienia i nazwiska, dlatego każdy ma szansę "wyskoczyć" z sieci zbiorowego przeznaczenia - sieci o bardzo dużych oczkach. W życiu każdego człowieka istnieje kilka krytycznych dat i jedna z nich stanie się niewątpliwie datą jego śmierci. Ale niekoniecznie pierwsza z brzegu. Jeśli człowiek wsiadł do samolotu, który następnie się rozbił, to z pewnością był to któryś z tych krytycznych dni. Ale bardzo możliwe, że tę śmierć można było odłożyć...
Co zrobić, by nie "wsiąść do samolotu" zbyt wcześnie? Do ocalenia prowadzą dwie drogi: droga wiary i droga wiedzy. Pierwsza oznacza oddanie się w pełni pod opiekę sił wyższych, całkowite zaufanie Bogu, przyjmowanie wszystkiego, co się w tym życiu dostaje, ze spokojem i wdzięcznością. Nie ma tu miejsca na najmniejszy strach i wątpliwości. Trzeba też umieć słuchać głosu swojej intuicji - głosu Boga.
Jest bardzo cichy, więc należy się niesłychanie uwrażliwić na wszelkie znaki i ostrzeżenia, które otrzymujemy za jego pośrednictwem. Ci, którym nie odpowiada droga wiary, mogą zdecydować się na drogę wiedzy. A zatem - zanim wyprawią się w podróż - mogą precyzyjnie, na podstawie własnego horoskopu, wyliczyć, czy grozi im niebezpieczeństwo, czy nie. Astrologia okazuje się tu dość pewnym źródłem informacji. Jeśli niebezpieczeństwa można uniknąć, jeśli nie wynika ono z osobistej karmy, to astrolog na pewno Wam o tym powie.
Michaił Lewin
dla zalogowanych użytkowników serwisu.