Czy to, co się dzieje w naszym życiu jest porażką, czy sukcesem zależy tylko od tego, jak sami zinterpretujemy konkretne wydarzenia.
Każdą sytuację można widzieć różnie. Na przykład napisałam program profilaktyczny dla szkoły, został dobrze przyjęty, ustalono termin zajęć. Po tygodniu szkoła się wycofała. Mogę to uznać za porażkę, bo włożyłam w ten program dużo pracy i energii, zarezerwowałam czas. Mogę też uznać za sukces fakt, że natychmiast zaangażowałam swoją uwagę gdzie indziej, nie dopuszczając do frustracji. Zapanowałam nad złością i niechęcią, zmieniając uczucia mogące wyrządzić szkodę w moim umyśle na miłosierdzie i współczucie...
Nie będę opowiadać, jak się to technicznie przeprowadza, bo to zależy od wielu okoliczności i każdy z nas zrobiłby to inaczej. Ważna jest precyzja, z jaką się to robi. Pamiętajmy, że umysł jest naszym pojazdem, jedynym, jaki dostajemy na całe życie - od tego, jak o niego dbamy zależą rezultaty, które osiągamy w życiu. Jeśli nie korzystamy z umysłu w sposób świadomy, przypominamy jeźdźca, którego koń niesie tam, gdzie sam chce. Jeśli stawiam sobie jakiś cel, warto przy tej okazji odpowiedzieć sobie na pytanie: jakie przekonania, sądy, oceny sprawiają, że nie mogę go osiągnąć? Jakie negatywne wzorce rodzinne, kulturowe mi przeszkadzają? Jakie skutki poniosą inni ludzie w związku z osiągnięciem tego celu przeze mnie?
Poza tym, warto pamiętać, że gdy taki cel osiągnę, może mi on przynieść rozczarowanie. Bo na przykład spodziewam się jakiegoś nadzwyczajnego samopoczucia, niezwykłej reakcji otoczenia, gratulacji, entuzjazmu itp. A tymczasem nic takiego nie następuje. Na skutek wytrwałej pracy doszłam tam, gdzie chciałam, ale ten dzień niczym specjalnym się nie wyróżnia od innych dni. Może się okazać, że po osiągnięciu tego celu życie straciło dla mnie sens i wydaje mi się, że już nic wartościowego mnie nie czeka. Tutaj znowu mogę postawić sobie pytanie: czy osiągnęłam sukces, czy poniosłam porażkę? Praca z umysłem jest skomplikowana, ale daje ogromnie dużo satysfakcji i może zaprowadzić nas w tak piękne obszary psychiki, istnienia jakich nawet nie podejrzewaliśmy.
Możecie mi zarzucić, że nie odpowiedziałam na pytanie: jak zamienić porażkę w sukces, nie pokazałam konkretnie, jak się zachować, co powiedzieć itp. Oczywiście, możemy pewne zachowania zaprogramować, przećwiczyć i wprowadzić w życie. Na rynku jest sporo książek, które opisują różne socjotechniki i podają gotowe recepty. Jednak jeśli ktoś nie jest wewnętrznie gotów, może się okazać, że największy sukces nie przyniesie mu radości i poczucia spełnienia. Żeby to zrozumieć, opowiem bajkę: Pewien człowiek miał dużo dzieci, a gdy urodziło mu się kolejne, nie miał kogo poprosić w kumy. Wyszedł więc na drogę, a tam spotkał śmierć. Zgodziła się zostać matką chrzestną synka. Gdy chłopiec wszedł w wiek męski, zjawiła się śmierć i dała mu prezent: możliwość przewidywania, czy osoba, która jest chora, umrze czy będzie żyć. Jeśli śmierć stawała w nogach, oznaczało, że chory umrze, a gdy przy głowie - że będzie żył.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.