Strona 1 z 2
Twoja prapraprababka mogła być czarownicą. Może to właśnie po niej dziedziczysz tajemną siłę, której nie udało się przez wieki zdusić, utopić, spalić na stosie. Poczuj ją w sobie.
Ten angielski wierszyk dla dzieci lepiej niż wszelkie badania kulturowe pokazuje, jakie są "naturalne" wzorce dziewczynek i chłopców. Nie inaczej jest w polskich podręcznikach dla najmłodszych, gdzie mała dziewczynka naśladuje swoją mamę, próbując pomagać jej w kuchni (no bo gdzieżby indziej?), a umorusany chłopiec bawi się w Indian, przygotowując się do przyszłej roli wojownika, inżyniera lub dyrektora.
Wychowanie małej dziewczynki od najmłodszych lat zmierza do tego, by zrobić z niej istotę uległą, bezwolną, opiekuńczą i przygotowaną do pracy domowej, ale jednocześnie powabną. Dziewczynki stale słyszą: "zmień ton", "nie krzycz", "mów łagodniej", "nie wrzeszcz jak chłopak", "usiądź jak dziewczynka"; "dziewczynka nie może tego..., dziewczynka nie może tamtego"; "dziewczynki tak się nie zachowują, to dobre dla chłopców". Znamy te rady, bo same je stosujemy wobec swoich córek.
Małe kobiety przechodzą przez silny trening czystości i dbania o swój własny porządny, uładzony wygląd ("uczesz się, umyj się", "dziewczynka nie może być brudna!"). Przede wszystkim jednak wychowywane są w kulcie opiekuńczości. Od dziecka opiekują się lalkami, młodszym braciszkiem, gdy już podrosną - swoim mężczyzną. Zajmują się również chorymi. Bywa, że ich potrzeba okazywania troskliwości jest tak silna, że nie uderzą mężczyzny, który je atakuje lub znęca się nad nimi, bo... boją się go skrzywdzić.
Potrafią jedynie płakać lub nieudolnie bronić się, zapominając, że mają zęby, pięści, paznokcie, że mogą wrzeszczeć, że mają siłę - nie tylko fizyczną. Ich moc jest jednak zupełnie uśpiona, zapomniana, wyklęta. Kobieta wie, że musi być potulna, bierna, ciepła, wybaczająca, bo silne, wściekłe i straszne są tylko wiedźmy. A większość kobiet woli być ofiarą niż wiedźmą.
reklama
Mędrzyca i geniuszkaZ czego zrobieni są chłopcy mali?
Z czego zrobieni są chłopcy mali?
Z ropuch, ślimaków,
ogonów szczeniaków
Oto, z czego powstali
Z czego zrobiono dziewczynki małe?
Z czego zrobiono dziewczynki małe?
Z cukru, wonności i wszelkiej słodkości
Oto, z czego są całe.
Mity, historia, wielkie wydarzenia, niemal wszystkie wynalazki i dzieła kultury należą do mężczyzn. Nawet w filozoficznych przypowieściach i bajkach dla dzieci mędrcem jest zawsze mężczyzna (nie ma nawet żeńskiego odpowiednika tego słowa, podobnie jak nie ma odpowiednika słowa "geniusz"). "Mądra" kobieta zaś to zawsze jakaś wiedźma lub czarownica. A ta pojawia się zwykle jako stwór wielce obrzydliwy. Wsadza dzieci do pieca, zjada im paluszki i obgryza kosteczki. Towarzyszy jej czarny kot - zwierzę nocy oraz miotła. Mieszka głęboko w lesie, jest samotna i choć posiada wiedzę o wszystkich ziołach i wielu chorobach, ludzie boją się jej. Dziś również nie wiedźmy, ale mnisi występują w reklamówkach cudownych ziół uzdrawiających podagrę, boleści i katar. O czarownicy nikt już nie pamięta... Tymczasem ta zapomniana wiedza może przywrócić nam, kobietom - dawną siłę.
Istotą czarownicy - według przypowieści, którymi faszeruje się małych chłopców i małe dziewczynki - jest szkodzenie, cechą - złośliwość. Wiedźma tylko z rzadka pomaga ludziom. Czasem, jak powiadają, obetnie wisielcowi jaja i da w aksamitnym woreczku zaprzyjaźnionemu kumowi, by mu się powodziło. Palec wisielczy dobry jest też jako talizman przeciw szkodnikom. Czarownica bardzo dużo wie. Na przykład: jak uczynić jajko giętkim; jak dowiedzieć się, czy dana osoba umrze; co zrobić, aby nas ktoś pokochał; jak wytępić pchły; jak zobaczyć diabła we śnie; jak miło podróżować; jak zapobiec kłótniom i rozwodom; jak sprowadzić ząbkowanie u niemowląt; jak spędzić płód.
Czarownice wiedziały, kiedy zbierać zioła, kiedy kopać korzenie i po co, wiedziały, co zawieszać na szyi. Konstruowane przez nie amulety chroniły przed melancholią, puchliną, gorączką oraz przed powietrzem morowym. Najskuteczniejszy był jednak "inkluz", to znaczy duch zamknięty w jakimś medaliku. Czasem inkluzem był pieniądz, który namaszczony przez czarownicę sprowadzał bogactwo. Jednym słowem, kobiety te znały wiele rodzajów czarów: i mleczne, i miłosne, i myśliwskie, i meteorologiczne, i wzrokowe. I wiele innych rzeczy potrafiły, jak na przykład: zamyślić czyjąś zgubę, uroczyć, ozionąć, urzec, oczynić, przekosić czy nadąć, czyli oczarować za pomocą tchnienia.
Młot na czarowniceCały ten świat zaczął zapadać się pod ziemię 5 maja 1484 roku. Nie z powodu oświecenia czy walki z przesądami, lecz z powodu nienawiści. Chorobliwej i zorganizowanej nienawiści do kobiet. Papież Innocenty VIII wydaje tego dnia specjalną bullę, w której pisze: "Ostatnio doszło zaiste do naszych uszu nie bez wielkiej przykrości, iż w pewnych regionach południowych Niemiec wiele osób, zapominając o swoim zbawieniu i odwracając się od wiary katolickiej, zadaje się z własnej woli z demonami męskimi - inkubami, jak i żeńskimi - czyli sukkubami. Za pomocą czarów, zaklęć oraz innych zaklętych praktyk i zabiegów magicznych sprowadzają oni zniszczenie i zagładę na nienarodzone jeszcze dzieci, płody zwierząt, plony pól, winne grona..."
Bulla ta staje się podstawą do prześladowań na niespotykaną skalę, którym wyrafinowany prawny kształt nadaje książka "Młot na czarownice" i działalność dwóch jej autorów - Henryka Institorisa i Jakuba Sprenlera. "Młot na czarownice", który rozpętał istną orgię podejrzeń, oskarżeń i egzekucji ma kilkadziesiąt wydań, w wielu językach. W 1614 roku trafia również do Polski.
Czarcie znamięTo, co do tej pory było bajaniem, staje się podstawą do poważnych oskarżeń. Czarownica zostaje przestępcą i to najgorszego rodzaju, gdyż występuje przeciwko Bogu. W jaki sposób? Składając diabłu przysięgę. Każda, nim została spalona, musiała przyznać się do związków z diabłem i do uczestnictwa w sabacie. Inkwizytorzy mieli prawną możliwość korzystania z wszelkich rodzajów tortur. Toteż stosowano je chętnie i to w bardzo szerokim zakresie. Sędziowie byli wyrafinowani, pełni nienawiści i – śmiało można dodać – nieziszczonych, chorobliwych fantazji seksualnych.
Okoliczna ludność zaś znudzona. Przesłuchania oskarżonych o czary stawały się więc coraz bardziej widowiskowe. Swoiste spektakle okrucieństwa zalały całą Europę. Przed torturami dokonywano kilku sprawdzianów, by upewnić się, czy ma się do czynienia z czarownicą. Sprawa jednak była przesądzona z góry. Nagie i wygolone kobiety nakłuwano igłami aż do kości (szukając diabelskiego znamienia, to znaczy punktu na ciele, w którym nie było czucia), pławiono zawiązując ręce i nogi „w kozła” (jeśli się utopiła, była niewinna, jeśli pływała po powierzchni, znać było diabelską pomoc), podpiekano, wlewano weń wodę (kilka razy po 9 litrów), przeprowadzano próbę łez i próbę wagi – wszystko po to, by mieć dowód, że ochraniana jest przez diabła.
Punktem kulminacyjnym przesłuchań były opowieści o sabacie, na którym składano przysięgę diabłu. I tam nieszczęsne czarownice zyskiwały moc szkodzenia bliźnim, czynienia zła, zwłaszcza zaś urągania samemu Panu Bogu. „Gdyśmy chodziły na chmiel do lasa – zeznaje jedna z polskich czarownic – znalazłyśmy miejsce okrągłe za łąką maćkową. Inne mówiły, że tu czarownice tańcują i niedługo wzięły mię ze sobą na to miejsce. Niosło nas coś wszystkie, nie chodziłyśmy piechotą, tańcowałyśmy tam i innych dość było, ale nieznajome, bo miały kaptury na gębie. Grywał nam chłop nieznajomy, czarną gębę miał.”
dla zalogowanych użytkowników serwisu.