Tradycyjne wyprawy turystyczne, choćby w najdalsze zakątki świata, przestały nam wystarczać. W pogoni za mocnymi wrażeniami podążamy śladami słynnych, często mrocznych postaci. Najsłynniejszy seryjny morderca wszech czasów Kuba Rozpruwacz grasował w Londynie zaledwie dziesięć tygodni, ale nigdy niewyjaśnione okoliczności i motywy jego zbrodni do dziś rozpalają wyobraźnię reżyserów, pisarzy i turystów z całego świata.
Dzielnica Whitechapel to było piekło na ziemi. Wśród wąskich uliczek, z rzadka oświetlonych gazowymi latarniami, gnieździła się biedota. Typy spod ciemnej gwiazdy przesiadywały w obskurnych melinach i palarniach opium. Kwitły złodziejstwo i prostytucja. Panowie z towarzystwa, którzy za dnia pławili się w bogactwie, nocą szukali tu rozrywek. Kobietę mogli mieć za bochenek chleba. Wprawdzie na filmach pokazywano je jako ładnie ubrane, piękne dziewczyny, w rzeczywistości były brudne, zniszczone chorobami, alkoholem i porodami.
Na ciemne strony życia purytańskiej Anglii uwagę zwróciły dopiero krwawe mordy Kuby Rozpruwacza. To on stał się pierwowzorem słynnego bohatera literackiego o dwóch twarzach - doktora Jekylla i pana Hyde'a.
Jego zagadkę próbował rozwikłać sam Sherlock Holmes. Śladami Kuby podążał też Dracula. To jemu zawdzięczamy mrożące krew w żyłach filmy Alfreda Hitchcocka, który urodził się po sąsiedzku i od małego nasłuchał się tylu opowieści o potworze, że seryjni zabójcy stali się dla niego najbardziej fascynującymi bohaterami. Jak narodziła się mroczna legenda londyńskiego East Endu?
Napisane krwią
"Przesyłam połowę nerki, którą wyjąłem z tej kobiety. Resztę usmażyłem i zjadłem. Była smaczna. Być może, jeżeli zaczeka pan jeszcze trochę, wyślę i nóż, którym ta nerka została wyjęta. Złap mnie, jeżeli możesz, panie Lusk." List tej treści, napisany czerwonym atramentem, znajdował się w niewielkim kartonowym pudełku obok kawałka ludzkiej nerki. Otrzymał go George Lusk, prezydent Komitetu Ochrony Dzielnicy Whitechapel. Nieznany autor zatytułował go "Prosto z Piekła". Kim był, nie wiadomo do dziś.
Nikt nie przypuszczał, że chłodna piątkowa noc ostatniego dnia sierpnia 1888 roku przejdzie do historii jako początek jednej z najbardziej zagadkowych serii morderstw współczesnego świata. Nad ranem przypadkowy przechodzień znalazł ciepłe jeszcze zwłoki niemłodej już, bezdomnej prostytutki Mary Ann Nichols. Miała aż do kręgów poderżnięte gardło i rozcięty brzuch - takie cięcia stały się znakiem rozpoznawczym zabójcy.
reklama
Pewnie rzeźnicki mord dokonany na prostytutce "Polly", gotowej iść z klientem za trzy pensy, czyli za cenę bochenka chleba, szybko poszedłby w niepamięć, gdyby tajemniczy morderca nie dał znać o sobie osiem dni później. Znów zaatakował nocą i rozpłynął się we mgle, która - trzeba przyznać - sprzyjała mu jak nikomu innemu. Zwabił siwiejącą już, chorą na gruźlicę, prawie pięćdziesięcioletnią "Ciemną Ankę" Chapman na podwórko i tam poderżnął jej gardło. Na tym jednak nie poprzestał - wypruł też wnętrzności, zabrał nerkę i pęcherz. Na kręcące się w pobliżu kościoła w poszukiwaniu klientów okoliczne prostytutki padł blady strach.
Trzy tygodnie później oprawca zaatakował ponownie. Tym razem zabił matkę dziewięciorga dzieci, zwaną Długą Elką. Zdążył podciąć jej gardło, gdy ktoś go spłoszył. Słyszano wprawdzie, jak rozmawiał z ofiarą, ale w gęstych oparach nocy nikt nie dostrzegł jego twarzy. Głos miał spokojny, a dobór słów wskazywał na człowieka wykształconego. Prawdopodobnie dał jej winogrona i cukierki dla dzieci, ściskała je kurczowo, gdy ją znaleziono.
Nie minęła godzina, a Kuba Rozpruwacz znów zabił. Tym razem nikt mu nie przeszkodził. Starszą, lekko otyłą prostytutkę Catherine Eddowes znaleziono przy ławce na skwerze niedaleko kościoła. Zabójca wypruł jej trzewia i rozrzucił po chodniku. Nerkę wysłał policji. Przez następne kilka tygodni prasa prawie codziennie wysnuwała nowe teorie na temat mordercy. Przerażona biedota z Whitechapel nie mogła pojąć, dlaczego atakuje tylko starsze prostytutki i do tego ubogie.
Ostatnie morderstwo było jednocześnie najbardziej brutalne. 10 listopada nad ranem sąsiadów obudził krzyk dwudziestoczteroletniej "Czarnej Mańki", czyli Mary Jane Kelly. Kiedy służąca właściciela domu zajrzała do jej pokoju, zobaczyła widok mrożący krew w żyłach. Kuba Rozpruwacz dokładnie wypatroszył zwłoki, a następnie rozłożył serce, nerki i wątrobę po całym pokoju.
Kilka tygodni później policja umorzyła sprawę bez słowa wyjaśnienia.
Na nos
- Imię mordercy pochodzi z listu otrzymanego 27 września 1888 roku przez Centralną Agencję Informacyjną (odpowiednik dzisiejszego Reutersa) - wyjaśnia znawca historii Londynu Donald Rumbelow. - Według moich badań i dokumentów, do jakich dotarłem, najprawdopodobniej napisali go szukający sensacji dziennikarze. Za prawdziwy uważa się natomiast ten, który dostał 16 października 1888 roku George Lusk. Badania grafologów potwierdziły tezę Donalda Rumbelowa i innych rippologów (rozpruwaczologów), że list zatytułowany "Prosto z piekła" (From Hell) może pochodzić od tajemniczego zabójcy.
Na temat Kuby Rozpruwacza postawiono dziesiątki hipotez, ale autentycznych dokumentów jest niewiele. Grasował w czasach, gdy policja uczyła się dopiero swego fachu, a medycyna sądowa tkwiła w powijakach. Nikomu nie śniło się o odciskach palców, nie potrafiono odróżnić krwi zwierzęcej od ludzkiej, a inspektorzy policji polegali przede wszystkim na własnym nosie. Wszystko sprowadzało się do oględzin miejsca zbrodni i sprzecznych często zeznań świadków.
Apostoł czy Polacy? Podejrzanym numer jeden stał się wnuk królowej Wiktorii, książę Albert Wiktor, zwany pieszczotliwie Ediem. Nikt jednak nie śmiał oskarżyć cierpiącego na zaburzenia psychiczne księcia. Zwolennicy teorii spisku do dzisiaj wypisują tomy o jego związkach z biednymi prostytutkami East Endu. Jedno jest pewne, gdy zamknięto go w szpitalu dla obłąkanych, skończyły się morderstwa. Dla wielu jest jasne, że to obłąkany królewski potomek urozmaicał sobie czas zbrodnią. Wszystko, co stało się potem, miało zatuszować sprawę i skierować policję na fałszywe tory.
Głośno było też o prawniku nazwiskiem Druitt, pochodzącym z arystokratycznej rodziny lekarzy i należącym do elitarnego Klubu Apostołów, który zrzeszał członków najlepszych rodzin w Anglii. Jego ciało wyłowiono z Tamizy tuż po ostatnim zabójstwie. Prowadzący śledztwo inspektor Fryderyk Abberline przypuszczał, że mordercą może być kobieta. Sir Arthur Conan Doyle, twórca Sherlocka Holmesa, uważał, że zabójca przebierał się za kobietę, by łatwiej i szybciej zdobyć zaufanie ofiar.
Wśród podejrzanych znalazło się też dwóch Polaków. Seweryn Klosowski, alias George Chapmann, przyjechał z Polski w 1887 roku. Oskarżony o zabójstwo dwóch żon, zadyndał na stryczku w 1903 roku. Policja wzięła też pod lupę Aarona Kosminskiego, który wyjątkowo nienawidził prostytutek. Niczego mu jednak nie udowodniono. Podobno kilka lat później wyjechał z Anglii.
Niedawno książkę o dramacie sprzed lat napisała znana amerykańska autorka kryminałów Patricia Cornwell. Jej zdaniem, mordercą był ceniony w Anglii malarz impresjonista, przyjaciel Paula Degas, Walter R. Sickert, który często malował prostytutki z East End. Był żonaty ze starszą o 12 lat kobietą, która odmawiała mu łoża, gdyż należała do modnego ruchu propagującego abstynencję płciową.
Inna współczesna teoria buduje portret psychologiczny Kuby jako człowieka wychowywanego przez samotną matkę, która wielokrotnie spała za parę groszy z brudnymi i pijanymi klientami na jednym łóżku obok dzieci. Młody Kuba nabrał więc wstrętu do kobiet i płatnego seksu. Mordowanie było dla niego aktem zemsty. Dlaczego jednak przestał? Co się z nim stało? Czyżby wrócił do Polski?
I ty możesz tropić Rozpruwacza Prawie 120 lat po "dokonaniach" słynnego seryjnego zabójcy Londyn nadal przyciąga turystów z całego świata, chcących poznać tajemnicę Kuby Rozpruwacza. Dwa, czasem trzy razy w tygodniu, kwadrans po dziewiętnastej, bez względu na pogodę, Donald Rumbelow pojawia się przy wejściu do stacji metra Tower Hill, obok Tower of London. Jesteśmy na jednym z kilkunastu spacerów z przewodnikiem, organizowanych codziennie w Londynie śladami legendarnego zbrodniarza.
Mimo gorącego lipcowego wieczora Donald Rumbelow - były policjant i kustosz Muzeum Zbrodni przy Scotland Yardzie oraz najznakomitszy znawca i badacz historii zagadkowego mordercy prostytutek - staje na taborecie, ubrany jak zawsze w ciemny prochowiec - mundur detektywa.
- To nie przypadek, że zaczynamy spacer w tym miejscu - wyjaśnia prawie setce osób. - Stoimy na granicy wpływów dwóch policji, Scotland Yardu i City of London Police. To właśnie brak współpracy i porozumienia obu policji utrudniał śledztwo i doprowadził do jego umorzenia.
Niewiele zostało z siedliska najnędzniejszej biedoty w dzielnicy Whitechapel. Zmieniono nazwy ulic, wyburzono stare kamienice i poszerzono drogi. Nie ma palarni opium i ciemnych melin. Przetrwało zaledwie kilka budynków, niemych świadków zbrodni sprzed wieku, więc film "Prosto z piekła" z Johnnym Deppem kręcono na przedmieściach czeskiej Pragi.
- To w tym miejscu została zamordowana czwarta ofiara Rozpruwacza - pokazuje Donald. Podekscytowani Amerykanie dotykają cegieł i pstrykają zdjęcia. Kult nieznanego mordercy przeżywa w Stanach kolejny renesans.
- Przeczytałam wszystkie książki na temat Kuby Rozpruwacza - zwierza się jedna z turystek. - A teraz mogę zobaczyć na własne oczy, gdzie to wszystko się działo. Mit tego miejsca działa jak magiczne zaklęcie.
Whitechapel i okolice Brick Lane to wielonarodowościowy kalejdoskop ras i kultur. Obok meczetu - klub nocny dla transwestytów i kościół protestancki. Nikogo nie dziwi ta mieszanka. Sklep z koszerną żywnością graniczy ze sklepem z czarczafami i pozłacanymi wydaniami Koranu.
Mieszka tu wielu znanych artystów, a plakaty przyklejone do ścian zapraszają na spotkanie reaktywowanego związku gejów Muzułmanów - Queer Jihad. Wokół pełno galerii.
Tylko "Pub Dziesięciu Dzwonów", w którym upijały się wszystkie ofiary Kuby Rozpruwacza, znajduje się w tym samym miejscu i nie różni się od tysięcy innych. Jak za dawnych czasów jest zaniedbany i obskurny.
- Nic mnie nie obchodzi Kuba Rozpruwacz - kierownik pubu nie daje się wciągnąć w rozmowę. - On od 10 lat słyszy tylko jedno - śmieje się barman John. - Turyści tu wpadają i zadają tysiące pytań, a nikt nie chce zamawiać piwa.
Wnętrze pubu zachowało klimat wiktoriańskiego wschodniego Londynu. Ceramiczne kafelki, ręcznie malowane, układano w czasach, gdy Kuba był jeszcze niewinnym chłopczykiem. Kiedyś wisiały tu wyryte w drewnie nazwiska ofiar, ale po protestach organizacji kobiecych tablicę przykręcono "twarzą" do ściany.
Ulicę, przy której zginęła Annie Chapman, opanowali emigranci z Indii, Pakistanu i Jamajki. Obok wybudowano niewielki meczet i hurtownię produktów mięsnych o nazwie "Afgan Halal Meat". Kawałek dalej uśmiechnięty sprzedawca z brodą i pejsami zaprasza do koszernej restauracji.
- Kuba Rozpruwacz? - dziwi się młody Hindus, lokator kamienicy, w której mieszkała druga ofiara. - Coś słyszałem. To jakiś morderca z czasów wojny?
Na straganach obok od świtu do nocy można kupić świeże towary z całego świata. Amerykańscy turyści są jednak bardziej zainteresowani fasadą budynku, przy której znaleziono Annie. Oglądają stare brunatnoczerwone cegły. Kamienica została przebudowana po nalotach w czasie II wojny światowej, pozostawiono zaledwie kawałek bocznej ściany. Fascynatom z kraju Busha tyle wystarczy.
- Nic tak dobrze nie nakręca interesu, jak seryjny morderca - mówi James, który jest taksówkarzem od 10 lat. - Po 11 września ruch turystyczny w Londynie zamarł. Przydałby się jakiś nowy Kuba Rozpruwacz
Ripperology, czyli Rozpruwaczologia
W Baltimore w USA w kwietniu przyszłego roku odbędzie się III międzynarodowa konferencja poświęcona Kubie Rozpruwaczowi.
Referaty wygłosi wielu znanych pisarzy, między innymi badacz zjawisk paranormalnych Colin Wilson i nasz londyński przewodnik, Donald Rumbelow. W Stanach wydaje się kilka miesięczników poświęconych wszystkiemu, co może mieć związek z seryjnym mordercą. Oprócz "Ripper Notes" ("Notatki Rozpruwacza") ukazują się kolorowe miesięczniki "Ripperana", "Ripperologist" i "Ripperoo". Ciągle pojawiają się nowe komiksy z "przygodami" tajemniczego mordercy z Whitechapel. Prócz kilkunastu filmów - pierwszy "The Lodger" ("Lokator") nakręcił Hitchcock w 1927 roku, a w ostatnim, "From Hell" gra Johnny Depp - napisano ponad 114 książek dokumentujących życie Kuby Rozpruwacza, jego ofiar i ludzi podejrzanych o zbrodnie. Większość z nich została napisana w latach 70., gdy ripperomania (nie mylić z raperomanią) ogarnęła Wyspy Brytyjskie. Powstał też niezliczony już dziś zbiór nowelek i powieści o tej "kultowej" postaci. W jednej z nich Alicja z Krainy Czarów spotyka Kubę i prowadzi z nim długie filozoficzne rozważania na temat zbrodni doskonałej.
Spacerkiem po LONDYNIE
W stolicy Wielkiej Brytanii jest kilkanaście firm organizujących spacery z przewodnikiem śladami nie tylko Kuby Rozpruwacza, ale i Beatlesów, Sherlocka Holmesa, Szekspira i wielu innych. Godna polecenia jest niewielka firma The Original London Walks, oprowadzająca turystów po zakamarkach Londynu od 1960 roku. Wytrawny znawca dziejów Rozpruwacza Donald Rumbelow spaceruje we wtorki, piątki i niedziele. Warto jednak wcześniej zadzwonić i sprawdzić.
Tel: 020 7624 3978.
Strona internetowa: https://www.walks.com/,
e-mail: london@walks.com.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.