Przełom pierwszego i drugiego tysiąclecia nie był dla Kościoła katolickiego czasem spokojnym. Wiele wskazywało na to, że szatan postanowił przeprowadzić ostateczny atak na Watykan.
Dosłownie wszystko dookoła się waliło. Kościół francuski podważał pozycję Watykanu, w Niemczech trzy główne biskupstwa - Magdeburg, Moguncja i Hildesheim - pogrążone były w wewnętrznych sporach, a w Rzymie byle iskra mogła doprowadzić do krwawych zamieszek. Powszechnie sądzono, że tak znaczne osłabienie władzy papieskiej jest wynikiem rozmyślnych działań szatana. Dostojnicy Watykanu wraz z cesarzem Ottonem III doszli więc do wniosku, iż na stanowisko papieża należy powołać kogoś, kto posiadł szatańskie tajemnice. Wszystkie oczy zwróciły się ku biskupowi Gerbertowi z Aurillac.
Czarnoksiężnik w sutannie
Ten młody i łaknący wiedzy człowiek czytał dostępne w tajnych archiwach manuskrypty, parał się alchemią, brał udział w rozlicznych seansach wywoływania szatana. Nade wszystko jednak pasjonował się wiedzą Arabów, szukając w niej tajemnicy stworzenia. W czasie jednej ze wspomnianych sesji wewnętrzny głos przepowiedział mu "karierę trzech R". Zadziwił się więc ogromnie, kiedy pół roku później otrzymał pierwsze dwa "R": biskupstwa w Reims i Rawennie. Jak się miało okazać, trzecim "R" był Rzym.
Nim to jednak nastąpiło, biskup udał się do Toledo - miasta czarowników - gdzie pod okiem wyklętego mnicha Hattona przez kilka lat studiował wiedzę tajemną. Podczas jednego z seansów wywołał demona o imieniu "Golem". Ten przepowiedział mu, iż nie umrze, dopóki nie odprawi mszy w Jeruzalem. Od tamtej pory Gerbert jak ognia unikał podróży do Palestyny. Zrozpaczeni sytuacją Kościoła biskupi 2 kwietnia 999 roku jednogłośnie powołali Gerberta na tron Piotrowy, a on przyjął imię Sylwestra II. I oto stało się coś naprawdę zadziwiającego. W chwili, gdy nowy papież przejął władzę, wszelkie spory w łonie Kościoła przycichły. I to bez jego większego udziału.
Msza w Jeruzalem
Wydawało się, że można się tylko cieszyć. Purpuraci mieli jednak markotne miny. Sen z powiek spędzał im fakt, że nowy papież zamiast odprawiać msze, modlił się do złotej figurki diabła, którą sobie przywiózł z Toledo. Na domiar złego zarządził ogólne egzorcyzmy, przez które musiał przejść każdy duchowny sprawujący poważniejsze funkcje. Z diabłem czy bez Sylwester II przeprowadził Kościół bezpiecznie w nowe tysiąclecie. I być może doprowadziłby do całkowitej jego jedności, gdyby pod naciskiem duchownych nie zgodził się na odprawienie mszy w jednym z rzymskich kościołów.
Przerażeni działaniami papieża-czarownika kardynałowie wprowadzili go do świątyni pod wezwaniem Świętego Krzyża Jerozolimskiego, mając nadzieję, że diabelska przepowiednia o mszy w Jeruzalem się spełni. I nie pomylili się. Nim msza dobiegła końca, Sylwester II zasłabł. Kiedy odzyskał przytomność, wezwał do siebie wszystkich watykańskich kardynałów. Podobno w ciągu jedenastu godzin wyjawił im wszystkie poznane przez siebie szatańskie tajemnice. Nakazał też rozpoczęcie w Kościele akcji szkolenia całej armii księży-egzorcystów, którzy mogliby w razie potrzeby chronić wiernych.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.