Był piękny majowy poranek 2001 roku, gdy samochód prowadzony przez Jessego Sullivana nagle wypadł z drogi, stoczył się kilka metrów po zboczu góry i z impetem uderzył w drzewo.
Poszarpane blachy karoserii zadziałały jak stalowe noże, ucinając pechowemu kierowcy obie ręce aż do barków. Mężczyzna nie pogodził się jednak z faktem, że do końca życia nie będzie mógł samodzielnie wykonać najprostszych czynności. Po kilku tygodniach poszukiwań znalazł kogoś, kto postanowił przywrócić mu sprawność
Doktor Todd Kuiken z Uniwersytetu w Chicago opracował dla Sullivana specjalne protezy, które połączone z nerwami barków doskonale zastępują prawdziwe ręce. Wystarczy, że Jesse pomyśli o tym, iż chce podnieść dłoń, a sygnały nerwowe uruchamiają siłowniki w jego nowych ramionach (można to zobaczyć na stronie www.ric.org/bionic).
Dzięki temu urządzeniu pacjent potrafi nie tylko przenosić przedmioty, ale też wyczuwać, z jaką siłą jego sztuczna dłoń wywiera na nie nacisk, a nawet czuć ciepło i zimno. Umie też wyczuć, jak mocno musi chwycić jajko, by go nie upuścić i jednocześnie nie zgnieść skorupki. Może także na przykład płynnym ruchem włożyć na głowę kapelusz lub uchylić go na znak powitania.
Wprawdzie ów cud bioinżynierii kosztuje na razie sześć milionów dolarów, ale przy masowej produkcji i ta wada może być wyeliminowana. Doktor Kuiken, zachęcony sukcesem, pracuje teraz nad sztucznymi nogami, które pozwolą niepełnosprawnym czuć każdy krok – bo protezy „potrafiące chodzić” już skonstruowano. Od prawie 30 lat używa ich Nan Davis, która jeszcze jako studentka, na skutek choroby, została sparaliżowana od pasa w dół.
reklama
W 1984 roku zespół naukowców z Uniwersytetu Wright w Dayton (USA) wszczepił pannie Davis 36 elektrod, a mały mikroprocesor przypinany do paska koordynował pracę impulsów elektrycznych skóry. Czujniki powiadamiały sprzężony z dziewczyną komputer o pozycji jej ciała w spoczynku i w ruchu, by w odpowiednim momencie wysyłać sygnały do mięśni nóg. Dzięki temu Nan znowu mogła chodzić. Podczas konferencji Experimental Biology, która odbyła się w kwietniu 2006 roku w San Francisco, czołowi naukowcy przedstawili kolejne osiągnięcia na drodze do połączenia maszyny z człowiekiem.
Zademonstrowano między innymi sterowane przez komputer mechaniczne ręce, które pozwalają nosić ładunki o wadze do 100 kg, przy takim nakładzie sił, jaki potrzebny jest do uniesienia 5 kg. Autorem wynalazku jest doktor Homayoon Kazerooni z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley (USA). Uczony twierdzi, że to urządzenie będzie miało szersze zastosowanie. Umożliwi na przykład ludziom starszym sprawniejsze poruszanie się, natomiast wojskowi mają nadzieję, że żołnierze zyskają dzięki niemu nadludzką siłę i będą w stanie nosić ciężkie ładunki na duże odległości.
Podobnego mechanizmu, zwanego hybrydową kończyną pomocniczą, użyli japońscy wspinacze, którzy w sierpniu 2006 roku wyprawili się na liczącą 4165 metrów górę Breithorn w Szwajcarii. Dzięki niemu 43-letni Seiji Ushida, sparaliżowany w wyniku wypadku samochodowego, oraz 16-letni Kyoga Ide, cierpiący na zanik mięśni, stanęli na jednym z najwyższych szczytów w Alpach. Twórcy urządzenia, konstruktorzy z firmy Cyberdene i uniwersytetu Tsukuba, podkreślają, że w przyszłości może ono pomóc nie tylko niepełnosprawnym alpinistom, lecz również osobom w podeszłym wieku, ułatwiając takie czynności, jak wchodzenie po schodach, wstawanie czy siadanie.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.