Kapłani Huny z dalekich wysp Polinezji opierali swoje tajemne praktyki na twierdzeniu, że w każdym z nas istnieją trzy niezależne, choć połączone ze sobą świadomości. Wyższe Ja - będące duchem kosmicznym, tajemniczą nadświadomością; średnie Ja - pełniące rolę świadomości i niższe Ja - podświadomość.
Świadomość odpowiada za nasze myślenie i decyzje. To ona pozwala nam wybierać zawód, partnera, rodzaj pracy itp. Natomiast wszystkie procesy w naszym organizmie - bicie serca, oddech, krążenie krwi - zachodzą niezależnie od naszej woli. Kieruje nimi podświadomość. W niej gromadzi się wszystko, w co świadomie uwierzymy - niezależnie od tego czy jest to prawda czy nie. Nasze niższe Ja przyjmuje za pewnik wszystko o czym sobie pomyślimy, co odbierzemy jako rzeczywiste zdarzenie. A robi to dzięki emocjom, które temu towarzyszą.
Jeśli powiemy sobie, że coś jest złe, podświadomość zapisze to sobie skrzętnie jak komputer na twardym dysku. I potem, w odpowiednim momencie wyśle do świadomości informację: "to jest złe", choć obiektywnie ktoś może powiedzieć, że tak wcale nie jest. Podświadomość słucha tylko siebie, więc nie ma możliwości, byśmy postąpili wbrew jej decyzjom. Nasze średnie Ja - czyli świadomość zrobi zatem wszystko, co niższe Ja jej podyktuje. A więc tak naprawdę naszym życiem - karierą, miłością, szczęściem i nieszczęściem - kieruje podświadomość.
Jeśli np. w dzieciństwie przestraszymy się wysokości, podświadomość to zapamięta, a my do końca życia będziemy cierpieli na lęk wysokości. Nie pomoże nawet absolutna pewność, że balkon, na który boimy się wyjść, jest całkowicie bezpieczny. Możemy doskonale zdawać sobie sprawę, że barierki dostatecznie nas chronią, a betonowa podstawa balkonu wytrzyma o wiele większy ciężar niż nasz. Mimo to sama myśl, że mamy tam stanąć, wywoła paraliżujący strach. Nasza świadomość nic na to nie poradzi.
Jak twierdzą kapłani Huny - podświadomość można wykorzystać nawet do kierowania swoim zdrowiem. Intensywne kodowanie w naszej podświadomości faktu, że jesteśmy zdrowi, wyleczy z najstraszniejszych dolegliwości. I odwrotnie - ciągłe podejrzewanie się o chorobę rozłoży nasz organizm na dobre. Nauka długo nie mogła zaakceptować poglądu, że źródłem emocji jest nasz mózg. Neurolodzy twierdzili, że nie można zachorować na własne życzenie, bowiem mózg i system odpornościowy organizmu to dwa zupełnie niezależne systemy. A jak wytłumaczyć takie zjawiska jak klaustrofobia, lęk wysokości czy mimowolny płacz? Czy nie jest to wynik jednoczesnego działania czynników wewnętrznych i naszego świadomego myślenia?
Przez dziesiątki lat kapłani Huny upierali się przy swoim a akademicy przy swoim. I pewnie by tak zostało do dziś, gdyby w 1974 roku w laboratorium Wydziału Medycyny i Stomatologii Uniwersytetu w Rochester nie dokonano pewnego odkrycia. Psycholog Robert Ader przeprowadził eksperyment, w którym szczurom podawano w osłodzonej wodzie lek zmniejszający liczbę komórek odpornościowych.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.