Dwa miesiące temu, 19 listopada 2007 roku, w Opactwie Westminsterskim odbyło się symboliczne nabożeństwo, w trakcie którego królewska para odnowiła przysięgę małżeńską sprzed 60 lat. Uczyniono to dokładnie w tym samym miejscu, w którym książę Filip Mountbatten poślubił Elżbietę II Windsor. Wszystko odbyło się jak niegdyś – z tą tylko różnicą, że władczyni nie włożyła przy tej okazji swojej korony.
Pytana o to, dlaczego wystąpiła bez niej, odpowiedziała z uśmiechem: „No cóż, nie chciałam kusić losu...”. Następnego pytania na ten temat już nikt nie odważył się zadać. Dla zgromadzonych było jasne, że chodzi o moc zdobiącego królewską koronę diamentu „Koh-i-noor”. To klejnot tyleż piękny, co tajemniczy, bo jego historia do dziś nie jest jasna. Dlaczego jednak nagle stał się przedmiotem przeklętym? W Indiach krąży opowieść, że „Koh-i-noor” został odkryty na czole chłopca porzuconego nad brzegiem rzeki Jamuna. Noworodka natychmiast zaniesiono na dwór władcy. A tam okazało się, że dziecko jest Karną, synem potężnego boga słońca.
Kamień, który miał wtedy 600 karatów, postanowiono osadzić w posągu boga Śiwy – na miejscu trzeciego oka. Gdy tylko to uczyniono, chłopiec rozpłynął się w powietrzu. Od tego czasu wszyscy mieszkańcy Indii cieszyli się dobrobytem i szczęściem. Niestety, pewnego dnia jakiś niegodziwiec skradł diament z czoła Śiwy, ściągając na siebie i kraj całe pasmo nieszczęść. Od tamtej pory kamień, niosąc w sobie gniew oślepionego boga, jest źródłem wojen, krwi i wszelkiej ludzkiej niegodziwości, której w pierwszym rzędzie doświadcza jego właściciel.
Historycy mają jednak inne zdanie na temat pochodzenia „Koh-i-noora”. Twierdzą, że historia klejnotu zaczęła się około 1100 roku w Indiach, gdzie w jednej z kopalń robotnicy natrafili na olbrzymi diament, który miał kształt i wielkość sporego kurzego jajka. Wiele wskazuje, że stało się to w pobliżu miasta Golkonda, w południowym stanie Āndhra Prādesh. Podobno zaraz po wydobyciu drogocennego kamienia kopalnia się zawaliła, grzebiąc w szybach tysiące ludzi. Hindusi uznali to za zły omen i zapowiedź nieszczęść, jakie będą wędrowały za klejnotem. I choć dzisiaj tę opowieść trudno potwierdzić, to wydaje się ona całkiem wiarygodna, bo tąpnięcia wywołane trzęsieniem ziemi w owych czasach były w Indiach dość częste.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.