Jest ciekawy świata, nie umie usiedzieć w miejscu, wciąż musi szukać dla siebie nowych wyzwań. Niestety, choć całymi dnia haruje jak wół, rzadko doprowadza coś do końca.
Ponieważ Janusz to nic innego jak tylko spolszczony Jan, możemy spokojnie uznać go za patrona wszystkich noszących to imię panów. Na przykład świętego Jana Chrzciciela – pierwszego mężczyzny urodzonego bez grzechu pierworodnego (został z niego oczyszczony w łonie matki, kiedy wizytę złożyła jej brzemienna krewna Maria Panna). Przyszedł on na świat pół roku przed Zbawicielem – jako jedyny, długo wyczekiwany syn niemłodych już Elżbiety i Zachariasza. Rodzice wcześnie go osierocili, a wtedy samotny Jan opuścił rodzinne miasto i udał się na pustynię. Tam kilka dobrych lat wiódł życie pustelnika i ostatecznie upewnił się co do swojego powołania.
Gdy stuknęła mu trzydziestka, ruszył między ludzi, aby wypełnić swoją misję. Wieść o charyzmatycznym nauczycielu, głoszącym konieczność duchowej przemiany, lotem błyskawicy rozeszła się po całej Palestynie. Coraz głośniej mówiło się o tym, że właśnie ten skromnie ubrany człowiek, żywiący się wyłącznie szarańczą i miodem leśnym, jest tak długo wyczekiwanym Mesjaszem. I choć Jan stanowczo zaprzeczał tym rewelacjom, to nad Jordan, gdzie nauczał i udzielał chrztu, i tak ciągnęły wciąż nieprzebrane rzesze ludzi.
Pewnego dnia nad rzekę przybył sam Chrystus. Wtedy właśnie Jan, który już wcześniej nazwał go wobec tłumu „Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata”, ochrzcił Zbawiciela (początkowo nie chciał tego zrobić, argumentując, że nie jest godzien udzielenia sakramentu, ale w końcu uległ Jego prośbom). W tym momencie rozpoczęła się misja Jezusa, a posłannictwo Jana dobiegło końca. Kilka lat później Jan Chrzciciel został uwięziony za to, że publicznie krytykował poczynania władcy Galilei, Heroda Antypasa. Zginął, kiedy podczas jednej z uczt pijany Antypas obiecał jego głowę swojej pięknej pasierbicy Salome.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.