Iwona, 45-letnia nauczycielka, mama 22-letniego Kuby i 18-letniej Anity, opowiada o ubiegłorocznej Wigilii: Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a ja nie najlepiej się czułam. Od wielu lat męczyły mnie silne migreny i akurat wtedy ból głowy też dawał się we znaki.
Martwiłam się, jak przygotuję święta. Byłam z tym sama. Z mężem rozstaliśmy się niespełna pięć lat temu. Jesteśmy w przyjacielskich stosunkach. Umówiliśmy się, że wpadnie do nas w Wigilię. Kuba mieszka w innym mieście, studiuje, wynajmuje z kolegami mieszkanie. Zapowiedział, że nie da rady przyjechać wcześniej, dopiero w Wigilię. Anita po świętach miała zdawać dwa egzaminy – z angielskiego i na prawo jazdy, i jeszcze przygotowywała się do matury próbnej. Prosiła, aby „nie zawracać jej głowy sprzątaniem, bo są w życiu ważniejsze rzeczy”.
Na trzy dni przed Wigilią położyłam się do łóżka, żeby „przespać ból”. Miałam sen: „Święta, siedzimy całą rodziną za stołem, ja, były mąż, dzieci, moi rodzice, mama męża. Patrzę w róg pokoju, a tam wielki kłąb kurzu. Daję mu znaki, żeby się schował. Denerwuję się, że ktoś popatrzy w tamtą stronę. I nagle słyszę, jak córka mówi: »Mamo, jestem ci taka wdzięczna«. Myślę: »Ale za co, przecież na stole jest tylko śledź i ogórek!«. Podchodzę do okna, a tam na tle szafirowego nieba ogromna srebrzysta gwiazda. Uśmiecha się do mnie”. Obudziłam się i myślę, w jaki sposób gwiazda może się uśmiechać? Skąd ja w tym śnie wiedziałam, że to jest uśmiechnięta gwiazda? Ale ból głowy nieco zelżał.
Następnej nocy kolejny sen. Tym razem przyszła do mnie Matka Boska. Puka do drzwi. Otwieram. Wypisz, wymaluj ona – niebieskie szaty, anielski uśmiech. Wchodzi do domu, staje przy choince i mówi z zachwytem: „Olśniewające bombki! Podziękuj córeczce!”. I znika. Budzę się w osłupieniu – Matka Boska zainteresowana bombkami na naszej choince! I mam podziękować córeczce!
dla zalogowanych użytkowników serwisu.