Tu inaczej świszcze wiatr

Najwięcej takich miejsc jest na Syberii. Mieszkańcy tego zakątka świata potrafią rozpoznać je bez trudu, bo zawsze czymś szczególnym się wyróżniają. Na przykład na idealnie płaskiej równinie nagle – ni stąd, ni zowąd – wznosi się góra. Albo w jakiejś kotlinie bardzo długo leży śnieg bądź zalega gęsta mgła. Lub też w lesie jest drzewo, które wciąż pozostaje żywe, choć podczas każdej burzy zostaje trafione piorunem.

Tu inaczej świszcze wiatr My, ludzie Zachodu, zwykle uznajemy takie zdarzenia za osobliwości przyrody. Ale Sybiracy zwracają uwagę na szczegóły: że w takim miejscu inaczej świszcze wiatr albo niesie się dziwne echo. Dostrzegają, że właśnie tam inaczej „słyszą” swoje myśli i częściej niż gdzie indziej doznają wizji. Na dalekiej północy istnieje zwyczaj, że ktoś, kto odkrył takie niezwykłe miejsce, zaprasza tam fachowca – szamana. Tylko on może stwierdzić, że osiedlił się tam duch, rozpoznać jego charakter i powiedzieć ludziom, czy warto z nim wchodzić w układy. Dopiero wtedy, gdy werdykt czarownika jest korzystny, ludzie mają prawo przynosić duchowi ofiary (zwykle wystarczają czerwone wstążeczki) i zwierzać mu się z kłopotów, oczekując pomocy.

O tym, jaką przestrzeń ludzie wybiorą na miejsce mocy, decydują cztery elementy. Po pierwsze, powinno ono kryć jakąś przyrodniczą ciekawostkę. Po drugie, ludzie muszą tam czuć, że zmienia się ich sposób myślenia i doświadczają niezwykłych stanów świadomości. Choć rzecz jasna nie każdego musi to spotkać, bo są wśród nas osoby bardziej i mniej czułe na takie oddziaływania. Po trzecie: tę szczególną przestrzeń powinien zamieszkiwać jakiś duch. Ale kto ma go rozpoznać, skoro nie w każdym zakątku świata żyją szamani?

No cóż, w takich sytuacjach trzeba uwierzyć tym, którym istota nie z tej ziemi się objawiła. Na szczęście pamięć o takim wydarzeniu trwa długo. I po czwarte, w miejscu mocy ludzie zawsze robią coś szczególnego: modlą się, budują świątynie. Ale nie tylko. Mogą na przykład palić ogniska lub tańczyć. A często, gdy nie bardzo wiedzą, co zrobić z wyraźnie wyczuwaną energią, po prostu rozkładają się tam na pikniki, plażują lub gapią się przed siebie, myśląc, że tylko podziwiają krajobrazy. Tymczasem pobierają z ziemi potężną moc!

reklama

Jak duże są takie miejsca? Mogą być niewielkie (święty krąg, kamień, źródło), ale czasem obejmują całe krainy. Na przykład w naszym kraju takim niezwykłym obszarem są Tatry oraz Sudety! Zapewne ma to związek z tym, że tamtejsza ziemia jest świeża – to znaczy, na powierzchnię wychodzą skały, które jeszcze stosunkowo niedawno tkwiły w głębi ziemi. Beskidy nie są już tak oryginalne, bo powstały z osadów, które rzeki zniosły z dawniejszych gór do morza.

Dowody na to, jak ważną rolę góry odgrywają w naszym życiu, są w polskim języku. Mówimy przecież, że wyjeżdżamy w nie po to, by „naładować akumulatory” – a takie właśnie jest główne zadanie miejsc mocy! Co więcej, Łukasz Łuczaj (autor „Wróżkowego” zielnika) wróciwszy z podróży do Chin zauważył, że na zdjęciu lotniczym wijący się grzbiet Tatr przypomina rycinę chińskiego smoka. A geomanci z Kraju Środka energię tych mitycznych stworzeń łączyli z miejscami mocy!

To jednak nie wszystko. Bo okazuje się, że smoki w Polsce widywano nie tylko pod Wawelem, ale także w Tatrach. Ostatni raz górskie wioski obiegła wieść o skrzydlatym gadzie, który zalągł się w jaskini, około 1670 roku. Zresztą wkrótce potem w tym rejonie zdarzyło się trzęsienie ziemi. Mają więc Tatry swoich duchowych mieszkańców! Co do duchów w Sudetach... Wędrując po tych górach, nieraz miałem wrażenie, że za swoimi plecami widzę ogromny cień rzucany przez trolla. Fizycznie wręcz czułem obecność tej istoty.

Zapewne dlatego nazwa najwyższego masywu, czyli Karkonoszy, po niemiecku brzmi Riesengebirge, a więc Góry Olbrzymów. I pewnie z tego powodu wciąż żywe są karkonoskie legendy. Tyle że po ostatniej wojnie stare baśnie o trollach, gnomach i skarbnikach strzegących złota w tajemnych lochach przekształciły się w opowieści o pociągach ze złotem ukrytych przez agentów Trzeciej Rzeszy. I o ściśle strzeżonych poligonach, gdzie Niemcy wypróbowywali napęd grawitacyjny. Ta opowieść zresztą wygląda na nowy wariant dawnych klechd o latających czarodziejach.

W Polsce są góry, które od wieków uznawano za święte. To Ślęża, św. Anna i Łysiec.

Wszystkie wystają ponad otaczające je równiny i mają niezwykłe pochodzenie. Ślęża jest bryłą magmy, która zakrzepła wewnątrz ziemi. Góra Św. Anny to korzeń wygasłego wulkanu. A Łysiec, czyli Święty Krzyż, jest ostańcem – najtwardszą częścią skalnego fałdu. Zresztą całe Góry Świętokrzyskie są dawną wyspą, która „dokleiła się” do kontynentu, zaczynającego się gdzieś pod... Radomiem.

Trzy święte polskie góry były miejscami kultu już w czasach przedchrześcijańskich. Na Ślęży pamiątką po pogańskich rytuałach są prastare rzeźby, a na Łyścu – kamienne wały. Za to w kościele na Górze św. Anny jest średniowieczna figura św. Anny Samotrzeciej. Tylko na pozór wydaje się ona dowodem na wczesną chrystianizację tych ziem – bo tak naprawdę przypomina celtyckiego idola o trzech głowach. A przecież Celtowie zamieszkiwali Śląsk długo przed Słowianami.

Drugi ciąg świętych gór mamy nad Bałtykiem. Idąc od zachodu, są to: wysoczyzny Wolina, Góra Chełmska pod Koszalinem i Rowokół koło Słupska. Podobno „coś się dzieje” także na wzniesieniach Kaszub, z najwyższą Wieżycą na czele. Niezwykłą energię wyczuwa się na Rozewiu i Kępie Oksywskiej w Gdyni. Dziwnym miejscem jest Hel. Ten półwysep zbudowany z nawianego piasku ma niezwykłe pochodzenie: powstał przecież za sprawą żywiołu powietrza! „Powietrzność” tego miejsca się czuje i lżej tu się oddycha niż na kontynencie.

Potężna energia zgromadzona na górskich szczytach przenika do rzek i wraz z nimi spływa ku dolinom. Rzeki też były czczone jako miejsca mocy – najsławniejszym przykładem jest indyjski Ganges. A gdzie ich moc uwidacznia się najsilniej? W wodospadach i bystrzach, a także w przełomach. Wisła ma co najmniej trzy miejsca, gdzie jej dolina się zacieśnia. Pierwsze jest pod Krakowem – i tu są powszechnie znane miejsca mocy: Tyniec oraz Wawel. Drugi przełom znajduje się w okolicach Sandomierza i Zawichostu. Trzeci zaś w Kazimierzu Dolnym. I niewątpliwie w tamtym miasteczku jest coś, co nieustannie przyciąga turystów – coś więcej niż tylko zabytki i knajpki.

Gdy mowa o przełomach, to ciekawie położone jest Wilno, gdzie rzeka Wilia przebija się kanionem przez morenę. Nad nią stoi strome wzgórze: Góra Giedymina, na której powstał pierwszy gród. Spod góry zaś bije źródło i dopływa mniejsza bystra rzeczka. Wszystko to dzieje się na niewielkim obszarze – a więc mamy tu do czynienia z wielką koncentracją mocy! Właśnie takie miejsca przyciągały ludzi. Chętnie do nich przybywali, osiedlali się przy nich, kapłani budowali tam święte kręgi i kościoły, a władcy mogli umacniać swoją polityczną potęgę. Wiele wielkich miast zbudowano na takich obszarach. Nowy Jork na przykład jest położony w rowie tektonicznym rzeki Hudson. Los Angeles i San Francisco leżą na aktywnych uskokach, gdzie płyty skorupy ziemskiej przesuwają się względem siebie. Na podobnym uskoku są położone Ateny i Stambuł, a mimo zagrożenia trzęsieniami ziemi ludzie wciąż chcą tam mieszkać. Na styku płyt, pocięta rowami, leży Palestyna.

U nas podobnie gęstym od geologicznych osobliwości miejscem są okolice Krakowa. Wzgórze Wawelskie ma komplet cech miejsca mocy: radiesteci wyczuwają jego niezwykłość, Hindusi nazywają je „czakramem ziemi”. O dawnej siedzibie polskich władców krążą legendy, a tę o jej duchu–gospodarzu, czyli wawelskim smoku, zna chyba każdy. Wreszcie od prawieków jest to miejsce formalnego kultu.

Nie przypadkiem Kraków w średniowieczu został stolicą Polski. Jego moc udzielała się całemu państwu. Kiedy królowie rezydowali w Krakowie, Polska rosła w siłę i zwyciężała. Lecz odkąd Zygmunt III Waza przeniósł siedzibę do Warszawy, na Polskę zaczęły spadać nieszczęścia. Nowa stolica była wiele razy napadana i burzona, a jej mieszkańcy krwawo prześladowani. Warto też zwrócić uwagę na Białystok. Ma osobliwą nazwę: „biały stok” oznaczał kiedyś „białe źródło”. Święte miejsca nasi przodkowie nazywali właśnie białymi, czyli świetlistymi, jasnymi. I wierzyli, że tam jest środek świata. A ponieważ „biały” znaczyło też „środkowy”, więc można uznać, że w języku dawnych Słowian Białystok był Centralnym Źródłem.

Ale wielka moc może tkwić nawet w takich miejscach, które na pozór wcale nie wyglądają na magiczne. W Rokitnie – kilka kilometrów od Milanówka – na wzniesieniu stoi kościół. Na płaskim jak tafla wody Mazowszu wyraźnie wystaje nad okolicę. Obok świątyni jest cmentarz, a wokół niego rozciągają się... pola ziemniaków. Tak jakby ludzie przez wieki bali się tam osiedlać. Pod kościołem przepływa rzeczka Rokitnica. Podobno kiedyś na jej brzegu ukazywała się Matka Boska. Ale nazwa Rokitno pochodzi od Rokity, a jego wizerunek znajdujemy na dzwonnicy: płaskorzeźba przedstawia Michała Archanioła, który depcze szatana. O co tu chodzi? W dawnych czasach dzwonnice lokowano w miejscach ołtarzy pogańskich. W deptanym diable można więc domyślać się pogańskiego bóstwa. Imię Rokita zaś jest pokrewne imieniu Orkus, które nosił rzymski bóg umarłych. Niejasna pamięć o kulcie podziemnych mocy mogła zatem być tym, co powstrzymywało ludzi przed osiedlaniem się w pobliżu kościoła!

Tak czy inaczej warto uważnie rozejrzeć się wokół. Niezwykłe miejsce mocy może być także obok Twego domu.


Tekst: Wojciech Jóźwiak

Źródło: Wróżka nr 8/2008
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl