Strona 1 z 2
Kiełki należą dziś do kanonu zdrowej kuchni, tak jak oleje tłoczone na zimno, warzywa i owoce oraz ziarna. Dzięki nim w Twojej diecie będzie wystarczająco dużo witamin, minerałów i kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6.
Jeśli się odchudzasz, jedz kiełki obowiązkowo. Takie kuracje na ogół pozbawiają nas wszystkiego, co cenne, z wyjątkiem zapasów tłuszczu, który po chwilowym wycofaniu z zajętych terenów, dokonuje jeszcze szerzej zakrojonej inwazji. Kiełki mają znacznie więcej wartości odżywczych niż ziarna, a do tego są niskokaloryczne.
Co jest w kiełkach? Wszystko. Nasiono jest naładowane białkami, tłuszczami, cukrami, witaminami, minerałami oraz enzymami. Wzrastająca roślinka ma więc wszystko, czego jej trzeba. Niektórzy twierdzą, że zawartość cennych składników jest w kiełku nawet 800 razy większa niż w dorosłej roślinie. Nic więc dziwnego, że kiełki fasoli ratowały życie zagubionym na morzu żeglarzom z Chin, a skiełkowany jęczmień chronił przed szkorbutem marynarzy Jamesa Cooka. Arabowie obowiązkowo jedzą kiełki na weselu, a kiedyś dawali je jako doping koniom wyścigowym. Kiełki lucerny do dziś nazywają się alfalfa od arabskiego Alf-al-fa – „ojciec wszelkiego pożywienia”.
Wszystkie kiełki są bardzo cenne, jednak różnią się zawartością witamin, minerałów, kwasów tłuszczowych czy fitozwiązków. Dlatego warto jeść różne, nie tylko te najpopularniejsze z pszenicy, fasolki mung czy rzeżuchy.
Zielona Skarbnica
Wystarczy sprawdzić, co kryją w sobie różne kiełki, żeby dojść do wniosku, że to prawdziwe złote runo.
RZEŻUCHA – jej kiełki są bogate w witaminę C, PP, B1 i B2, poza tym mają potas, magnez, wapń i siarkę. Świetne na wiosenne zmęczenie, bo podnoszą odporność i poprawiają nastrój.
RZODKIEWKA – także poprawia odporność dzięki zawartości w kiełkach witaminy C i siarki. Poza tym dobrze wpływa na stan skóry, włosów i paznokci, bo ma sporo cynku.
reklama
PSZENICA – te kiełki są idealne dla zmęczonych i zestresowanych. Obfitują w witaminy z grupy B oraz C, a także żelazo, fosfor i cynk. Mają też sporą dawkę witaminy E.
LUCERNA – roślina o listkach nieco przypominających koniczynę jest głównie paszą dla zwierząt, ale jej kiełki są bogate w witaminę B
12, więc obowiązkowe dla wszystkich, którzy nie jedzą mięsa. Poza tym ma lecytynę, która trzyma w szachu cholesterol i poprawia pamięć, a do tego cały zestaw witamin A, C, D, E i K. Lucerna dodaje energii.
BROKUŁ – prawdziwy brylant wśród biało-zielonego drobiazgu. Zawiera sulforafen, fitozwiązek wspomagający organizm w walce z nowotworami, i to w ilości wielokrotnie przewyższającej tę, która jest w dorosłych roślinach. Poza tym ma koenzym Q
10 nazywany eliksirem młodości, który chroni serce i naczynia wieńcowe.
SOCZEWICA – jej kiełki zawierają substancje antywirusowe oraz witaminy C, B i E, a także kwas foliowy. Do tego zestaw minerałów: wapń, fosfor, żelazo oraz wyjątkowo dużo miedzi i cynku. Warto jeść kiełki soczewicy, by podnieść odporność, zadbać o ładną skórę i zdrowe zęby.
SOJA – po kiełki tej rośliny powinny sięgnąć nerwusy, bo koi nerwy i dodaje energii. Mają sporo witamin B
1 i C oraz żelaza.
SŁONECZNIK – jego kiełki to, poza cennymi kwasami tłuszczowymi, najlepszy suplement cynku i żelaza. Dobre są więc na skórę, włosy i paznokcie, także dzięki dużej zawartości witaminy D. Niezbędne dla osób niejedzących mięsa.
LEN – siemię to źródło kwasów tłuszczowych i lignanów, czyli fitoestrogenów. Kiełki przydadzą się więc paniom dojrzałym. Ale powinni się nimi zainteresować też mężczyźni. Kiełki lnu są bogate w selen, pierwiastek niezbędny do tego, by męskie nasienie miało odpowiednią liczbę plemników.
JĘCZMIEŃ – kiełki rewelacyjne na skórę, gdyż są bardzo bogate w kwas krzemowy.
OWIES – jego kiełki mają sporo fluoru oraz jodu, pierwiastka, którego brakuje większości z nas.
SKLEPOWE CZY WŁASNE Co kto lubi. Kiełki można teraz kupić w każdym większym sklepie spożywczym. Własne mają tę zaletę, że przygotowujemy takie, jak lubimy, odpowiednią dla nas porcję, kontrolujemy świeżość. Ale wymaga to trochę zachodu. No i szyki może nam pokrzyżować pleśń.
ZE SKLEPU Kupując, trzeba koniecznie sprawdzić datę przydatności do spożycia. Kiełki bowiem są bardzo nie-trwałe. Można je przechowywać w lodówce najwyżej do tygodnia po wykiełkowaniu. Po tym czasie zaczynają być wręcz toksyczne. Dlatego kiełki kupowane w sklepie najbezpieczniej zjeść tego samego dnia lub najwyżej następnego.
W DOMU Kiełkować można na tacce wyłożonej ligniną albo w słoiczku przykrytym gazą. Znacznie wygodniejsze jest specjalne naczynie do kiełkowania, które można kupić w sklepach ekologicznych czy ze zdrową żywnością. Składa się ono z trzech plastikowych pojemników ustawionych jeden na drugim, każdy z odpływem wody, bo nasiona muszą mieć wilgoć, ale nie mogą być zanurzone w wodzie. Na samym dnie jest pojemnik, do którego spływa nadmiar wody. Taka kiełkownica kosztuje około 25 złotych.
- Nasiona muszą mieć na etykiecie napisane – do kiełkowania. Są w sklepach ze zdrową żywnością. Te przeznaczone do siania nie nadają się, bo są zaprawiane chemicznymi środkami. Torebka nasion do kiełkowania kosztuje około 3 zł.
- Poszczególne rośliny mają różne wymagania. Część nasion przed nastawieniem do kiełkowania trzeba moczyć, czasem nawet 12-16 godzin.
- Nasiona nastawione do kiełkowania trzeba dwa razy dziennie płukać
- Do każdej porcji nasion dorzuć kilka nasionek rzodkiewki. Same nie pleśnieją i chronią przed tym procesem inne.
- Jak jeść kiełki? Jedni uważają, że wystarczy je porządnie przepłukać pod bieżącą wodą i dodawać surowe do potraw. W tej postaci bowiem mają najwięcej wartości.
Inni radzą kiełki zblanszować, by usunąć zarodki pleśni, które mogą się na nich pojawić. Wtedy jednak tracą trochę na wartości. Żeby wilk był syty, a owca prawie cała, nie musimy ich wrzucać do wrzątku, tylko do wody o temperaturze 50°C.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.