Los zastawia czasem na ludzi pułapki polukrowane niczym słodkie ciasteczko z bardzo gorzkim nadzieniem. Trudno ich nie skosztować...
Pułapka na Miecię
Na taką słodycz nabrała się kiedyś słynna aktorka Mieczysława Ćwiklińska. Była wtedy niezwykle szczęśliwa - publiczność ją podziwiała, kochała, a ona sama, po kilku latach wyczekiwania, poślubiła właśnie jednego z najprzystojniejszych i najwytworniejszych mężczyzn stolicy - Henryka Madera. Jej ukochany, "niezwykle elegancki, do przesady dbał o każdy szczegół ubioru. Jego rodzice prowadzili hotel Victoria - a on sam był już niezależny finansowo. Wcześniej dużo wojażował po świecie. Mówiono, że dorobił się dużego majątku w Ameryce Południowej. Podobno był też nadmiernie kochliwy, łatwowierny i lubił huczną zabawę."
Małżeństwo z wielką gwiazdą, starszą od niego "Miecią", dodawało mu splendoru. Ślub podziwiała cała Warszawa i opisywały wszystkie gazety. Upojona sukcesem miłosnym Ćwiklińska postanowiła uwiecznić swe odmłodzone szczęściem oblicze w... rzeźbie. W tym celu zaprosiła do domu zaledwie 25-letnią, a już dość znaną rzeźbiarkę, Olgę Niewską. Pod koniec roku 1923 artystka pracuje nad popiersiem aktorki z wielkim zapałem. Rzeźba niby gotowa, ale Niewska ciągle uważa, że coś trzeba dodać, coś zmienić. Prace przedłużają się. Zniecierpliwiona pozowaniem Ćwiklińska często zostawia rzeźbiarkę w swoim domu. Musi przecież jechać do teatru albo operetki.
W styczniu roku 1924 Niewska pokazuje swoje najnowsze prace. Największe wrażenie na krytykach i publiczności robi uśmiechnięta rzeźba pani Mieci. Tymczasem jej samej wcale nie do śmiechu. Warszawa aż huczy od plotek. Wszyscy wiedzą już, że aktorka "wpuściła do swego gniazda węża", a pięknego Henia i rzeźbiarkę łączy ognisty romans.
Niesamowite, magiczne oczy
Kim jest piękna Olga? Wszędzie jej pełno, mówią o niej, że więcej niż talentu ma tupetu. Wie, kogo rzeźbić i kiedy. Szczególnie niechętne są jej kobiety, bo mężczyźni łatwo ulegają jej urokowi. "Urodziła się 28 maja 1898 roku w Charkowie. Wzrastała we właściwej dla rozwinięcia wrodzonych talentów atmosferze. Ojciec, Jan Niewski, był znanym architektem, budowniczym Charkowa.
Ola już od dzieciństwa miała tendencje do lepienia. Ofiarą padało ciasto. A często także świeży chleb. Ojciec powtarzał, oczywiście w żartach - aby tylko nie została rzeźbiarką. No i została. Młodej panience nikt nie przeszkadzał. Zaczęła studia w kijowskiej szkole malarskiej, ale - jak sama przyznawała, śmiejąc się tak, że każdy by jej wszystko wybaczył - był z niej dobry kawał lenia."
reklama
Była piękną dziewczyną. Ten śmiech, te oczy magiczne... wiedziała, jak ich używać, by zjednać sobie ludzi. Dziś ceni się tych, którzy potrafią się dobrze sprzedać. Olga niewątpliwie oprócz talentu do rzeźby miała drugi, równie wielki - do robienia kariery. W Kijowie wróżono jej sławę. W pogoni za nią wyjechała w 1918 roku do Krakowa, by studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Cóż, kiedy kobiety w owym czasie nie mogły być studentkami ASP. Ale nie Niewska. Jako jedna z pierwszych dopięła swego. Przyjęto ją do pracowni profesora Konstantego Laszczki.
Szybciutko zrobiło się o niej głośno. Już w dwa lata później debiutowała wystawą w Pałacu Sztuki, a panowie krytycy się zachwycali: "Niewska, młoda rzeźbiarka, ma pomysł na miarę męskich fantazji. Wierzyć wprost się nie chce, by drobna panienka tworzyła tak kapitalne figury. " Muzeum kupuje jej rzeźby, sława rośnie. Przydarza się też Oldze młodzieńcze małżeństwo z niejakim Zbizą, zawarte w obrządku rzymsko-katolickim. By się z niego wyplątać, pojechała po rozwód do Rzymu, do papieża. I dopięła swego. Na razie, jeszcze nie rozwiedziona, rzuca mieszczański Kraków i w roku 1923 wyjeżdża do stolicy. Po sławę i męża nr 2.
Piłsudski - wdzięczny manekinW Warszawie szybko zdobywa wszystko, na czym jej zależy. Ma już sławę, głośny romans i pięknego, bogatego kochanka. Co prawda Ćwiklińska nie chce się zgodzić na rozwód i rozpaczliwie usiłuje zatrzymać Henrysia, ale Olga wie, że to tylko kwestia czasu. Krytycy są zachwyceni niezwykłą panną (bo małżeństwo ukrywa starannie). Niewska ma piękną przyszłość przed sobą. Tym bardziej, że wcale nie jest leniem - jej talent wspiera się na olbrzymiej pracowitości. "Cóż za dorobek artystyczny" - piszą.
Po sukcesie w Zachęcie Olga błyszczy na warszawskich salonach, głównie wśród aktorów i polityków - zawsze pogodna, uśmiechnięta. Często też przymilna, kokieteryjna - dla panów wręcz uwodzicielska, ale wie, jak zachować dystans, by nie stracić "dobrej opinii", a zyskać, co trzeba. Wszędzie więc widziana jest mile. Zdobywa wpływowych przyjaciół. Wie też, że nie warto rzeźbić byle kogo. Do posągów pozują jej więc wysoko postawieni urzędnicy państwowi, wojskowi notable, ba, nawet ministrowie i sam prezydent! Przedsiębiorczej Oldze nie brak tupetu i odwagi. Pisze liściki-podania, takie, jak ten, na który kancelaria prezydenta Ignacego Mościckiego odpowiada: "Na podanie z dnia 29 lipca 1932 zawiadamiam, że pan prezydent wyraził zgodę na pozowanie w czasie wykonywania Jego popiersia".
Czy można się dziwić, że wkrótce cały rząd idzie jego przykładem, a za nim inni? "Przedsiębiorcza rzeźbiarka wkrótce Marszałka dopadnie i zmusi, by jej pozował". No i Piłsudski pozuje Oldze do portretu, a właściwie do posągu "w całości", a wszyscy się zachwycają prostotą, mocą rzeźby i rzeźbiarką, oczywiście. Sam Marszałek jest nim oczarowany, a będąc niewątpliwie pod urokiem magicznych oczu rzeźbiarki - posyła jej wdzięczną dedykację: "Przemiłej Pani Oldze - wdzięczny manekin".
Obie płakały nad jego grobemW 1926 roku Olga wyjeżdża do Paryża. Studiuje u mistrza Bourdella - największej sławy europejskiego rzeźbiarstwa. A gdy w 1928 roku Maderowi udaje się w końcu rozwieść z Ćwiklińską - wraca do Warszawy, by po czterech latach prób i wyczekiwania poślubić swą zdobycz. W prezencie młodzi państwo dostają od rodziców Henrysia wielopokojowy apartament w hotelu Victoria. Kochali się bardzo i potrzebowali nawzajem. Jemu interesy szły bardzo dobrze. Ona często bywała w Adrii, gdzie bawiła się i flirtowała śmietanka międzywojennej Warszawy. On... też był kochliwy. Małżeństwo nie trwało długo. Protestancki ślub szybko unieważniono. W parę lat potem Mader zmarł na serce. Gdy go chowano na warszawskich Powązkach, przyszły na cmentarz i Ćwiklińska, i Niewska. Obie płakały nad jego grobem.
Spełniona zła wróżbaLata trzydzieste niewiele zmieniły w życiu Olgi. Choć jej drugie małżeństwo rozpadło się, nadal było o niej głośno. Ciągle się w kimś kochała, kogoś ważnego rzeźbiła. Zdobywała nagrody. Była jeszcze taka młoda. Lubiła dobre lokale, dobrą zabawę, zawsze w otoczeniu wielbicieli i przyjaciół. Wyszła też za mąż po raz trzeci, za przystojnego majora Władysława Szczekowskiego. Po ślubie jego wysłali do Pińska. Ona została w stolicy. Spotykali się od czasu do czasu. Coraz rzadziej. Potem wybuchła wojna i okupacja.
Rok 1943 zaczął się dla niej źle. Zachorowała na kobiecą przypadłość. A sama jak ognia bała się szpitali i lekarzy. Często powtarzała, że kiedyś, jeszcze w Charkowie, słynny jasnowidz przepowiedział jej: "A jak w dorosłym życiu wezmą cię do szpitala, już stamtąd nie wrócisz, moja ty miła". Ta przepowiednia spełniła się, pewno tak, jak inne, wcześniejsze, które wróżyły jej sławę. Pochowano ją niedaleko grobu Stefana Żeromskiego. Nawet po śmierci potrafiła sobie zapewnić sąsiedztwo wpływowych mężczyzn.
Opracowała Blanka Kleszcz
Cytaty pochodzą z książki Wojciecha Przybyszewskiego
"Olga Niewska - piękno za kurtyną zapomnienia"
dla zalogowanych użytkowników serwisu.