Po klęsce pod Waterloo niedawny władca nieomal całej Europy wpadł w depresję. Tak głęboką, iż większą część swojej podróży do miejsca zesłania przespał. Ale poza tym nic nie wskazywało, że cierpi na jakieś dolegliwości. W chwili uwięzienia Napoleon miał 46 lat, był zdrowym, pełnym sił człowiekiem i – jak twierdzą świadkowie – chciał jeszcze podjąć walkę o władzę.
I oto wystarczyło sześć lat pobytu na wyspie św. Heleny pod baczną „opieką” angielskiego garnizonu, by cesarz dosłownie zgasł w oczach. Dlaczego tak się stało? Czyżby od dawna trawiła go jakaś śmiertelna choroba, o której nikt nie wiedział?
Zaraz po śmierci Napoleona dokonano (na jego wcześniejsze życzenie) sekcji zwłok, którą przeprowadził osobisty lekarz cesarza, Francesco Antommarchi. Ten znakomity patolog przygotował dwa raporty. Z pierwszego – sporządzonego jeszcze na wyspie św. Heleny – wynikało, że władca zmarł na raka żołądka. Ale w drugim, który powstał w Paryżu, znalazła się uwaga, że bezpośrednią przyczyną zgonu było zapalenie wątroby, a „uszkodzenia w płucach, wątrobie, śledzionie i nerkach wskazują na ogólne zatrucie organizmu”. Antommarchi nie odważył się jednak napisać, że dokonano umyślnego otrucia.
Mimo to już kilka tygodni później pojawiły się pogłoski, że cesarzowi podano arszenik. Zabójstwa mieli dokonać Anglicy, którzy przypuszczali, że Napoleon szykuje się do powrotu na tron francuski. Na pierwsze dowody, że w tej plotce jest źdźbło prawdy, trzeba było czekać aż do 1960 roku. Wówczas właśnie szwedzki lekarz Sten Forshufvud doszedł do wniosku, że władca był podtruwany przez dłuższy czas – dokładnie tak jak król Szwecji Eryk XIV, który zmarł w 1577 roku.
Tezę Forshufvuda początkowo odrzucono, ale w 1984 roku pośrednio potwierdziły ją badania przeprowadzone w Waszyngtonie i Londynie. Wykazały one obecność arszeniku we włosach Napoleona w ilościach przekraczających normę (w zależności od próbki) nawet 39 razy! Wprawdzie przeciwnicy hipotezy o morderstwie stwierdzili, że podwyższona zawartość tej substancji to wynik nadmiernego spożycia przez cesarza wina (w tamtych czasach konserwowano je za pomocą arszeniku). Ale czy to możliwe, aby w ten sposób wprowadzić do organizmu aż tyle trucizny? Wątpliwe. Napoleon musiałby nie trzeźwieć od rana do nocy, a brak jest relacji o tym, że w ostatnim okresie życia nadużywał alkoholu.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.