Noc z 10 na 11 kwietnia 1945 roku była wyjątkowo ciemna i chłodna.
Siąpiący bez ustanku deszcz nie ułatwiał pracy, ale mimo to przeładunek setek skrzyń z ciężarówek, jakie właśnie przyjechały z Wrocławia, do wagonów opancerzonego pociągu przebiegał bez żadnych przeszkód. Wreszcie dowodzący operacją oficer jednostki specjalnej SS dał sygnał maszyniście i wyładowany po brzegi skład ruszył w kierunku Wałbrzycha, powoli wtapiając się w mrok...
Pociąg ten widziano potem już tylko raz – na stacji w Świebodzicach, w momencie, kiedy elektryczne lokomotywy zmieniano na spalinowe. Wzbudziło to spore zaciekawienie kolejarzy, bo cała linia od czasów I wojny światowej była zelektryfikowana. Po kilku godzinach skład ruszył w dalszą drogę, ale nigdy nie dotarł do położonej 8 kilometrów dalej stacji Szczawnik.
Jaki ładunek wiózł ten niezwykły pociąg? I co się z nim stało? Czyżby rozpłynął się we mgle? Nic z tych rzeczy. Wiele wskazuje, że zniknął pod górą zamkową w Książu, słynącą z gromadzonych tam od stuleci skarbów. A jeszcze więcej: że stoi tam do dziś.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.