Kilka minut po godzinie 21. w nowojorskim mieszkaniu Samuela Tishmana, perkusisty jazzowego, zadzwonił telefon.
– Wujku! – w słuchawce odezwał się piskliwy głosik. – Uciekaj z miasta! Szybko! Marsjanie atakują!
Samuela zatkało. Nigdy nie przypuszczał, że Theo, jego lalusiowaty siostrzeniec, kiedykolwiek odważy się wykręcić mu taki numer. Uśmiechnął się więc pod nosem i zapytał, udając poirytowanie:
– Co ty, żarty sobie stroisz?
– Naprawdę! Mama już nas spakowała. Zaraz wyjeżdżamy z miasta! Pospiesz się! – wrzeszczał przejęty Theo.
– życzę miłej podróży...
– Wujku, ja nie żartuję! Pakuj się i w nogi! Jeśli nie wierzysz, włącz radio!
Głos w słuchawce nagle się urwał. Samuel włączył CBS – najpopularniejszą stację w Nowym Jorku. Faktycznie. Znany prezenter Paul Stewart spokojnym, ale pełnym przejęcia głosem czytał komunikat: „Proszę nie ulegać panice. Marsjanie zbliżają się do miasta. Drogi ewakuacji wyznacza wojsko i policja. Proszę nie ulegać panice”.
– Chryste, ja chyba śnię – muzyk nie wierzył własnym uszom. Podbiegł do okna i spojrzał w dół. 123. ulicą, o tej porze zwykle pustą, biegło kilkadziesiąt przerażonych osób. Chwycił za słuchawkę, wykręcił numer do siostry. Nikt nie odbierał. „Telefon od siostrzeńca nie był głupim dowcipem” – pomyślał. Nie było czasu do stracenia. Samuel złapał kapelusz, schował po kieszeniach kilka rodzinnych pamiątek i wybiegł z domu.
Panika na ulicach Nowego Jorku narastała z minuty na minutę. Kilkanaście osób wdarło się do komisariatu na 135. ulicy. Żądali ochrony przed Marsjanami i pomocy w ewakuacji, o której usłyszeli w radio. Jedna z kobiet była przekonana, że alarm został ogłoszony przez samego prezydenta Franklina D. Roosevelta. Pewien mieszkaniec Bronksu zatrzymał policyjny radiowóz, krzycząc „Bombardują New Jersey!”.
Kiedy zaskoczeni stróże prawa zapytali, skąd ma takie informacje, odpowiedział, że był świadkiem bombardowania. Widział je z dachu swojego domu. Na policję zgłaszali się także inni świadkowie ataku. Twierdzili, że na przedmieściach płoną budynki i cały czas spadają bomby siejące spustoszenie. Niektórzy byli nawet przekonani, że widzieli kosmitów. Do gazety „Providence Journal” zadzwoniła zapłakana kobieta, która opisywała zmasakrowane ciała, które leżały w pobliżu jej domu.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.