Wbrew obiegowym poglądom pieniędzy nie wymyślili Fenicjanie. W różnych formach towarzyszyły człowiekowi niemal od zarania dziejów. Zanim nasi praojcowie wyszli z jaskiń, już wymieniali między sobą muszle i skóry, które były ich środkiem płatniczym. Później w tej roli występowało bydło, tytoń, sól, zboże, aż wreszcie kruszce – żelazo, miedź, srebro i złoto.
Pierwsze monety pojawiły się w VII wieku p.n.e. Były bite w Lidii, najbogatszym królestwie ówczesnego świata. Sto lat później państwo to przestało istnieć, bo jego władca, Krezus, źle zinterpretował przepowiednię i poniósł militarną klęskę. Co nam dzisiaj nie przeszkadza mówić, że ktoś jest krezusem, czyli bogaczem. Pieniądze jednak żyły już własnym życiem, rozbudzając emocje w kolejnych krajach i narodach. Znane nam dobrze szeleszczące banknoty wprowadzili do obiegu Chińczycy w X-XI wieku.
Dziś papierowe pieniądze i metalowe monety to już przeżytek. W portfelach nosimy plastikowe karty, a o zasobności kieszeni świadczy krótszy lub dłuższy rząd cyferek na koncie. To się wydaje nie do wiary, ale pieniądz się dematerializuje! Gigantyczne fortuny ulokowane są w pamięci komputera. Istnieją w rzeczywistości wirtualnej, a nie w realnym sejfie czy skarbcu banku. Mimo wszystko jednak nadal rządzą światem, co już w I wieku zauważył niejaki Publilius Syrus, ogłaszając, że „pieniądz to jedyny władca całego świata”.
W czasach chrześcijańskich pieniądze stały się tematem wstydliwym. Często przedstawiano je jako atrybut diabła, narzędzie, dzięki któremu sprowadzał ludzi na złą drogę. Niewątpliwie duży na to wpływ miała historia Judasza, który zdradził Syna Bożego za czterdzieści srebrników i skazał swoją duszę na wieczne potępienie. Nauka Chrystusa nie potępiała jednak samych pieniędzy, negowała jedynie kult bezmyślnego bogacenia się. Srebrniki bowiem powinny służyć czynieniu dobra, a ich wyrzeczenie się lub rozdanie potrzebującym było jednym z kroków prowadzących do świętości.
Zupełnie inny stosunek do pieniędzy miały kraje Dalekiego Wschodu. W Chinach czy Japonii ich posiadanie zawsze było pożądane i obok pogody ducha oraz długowieczności świadczyło o szczęściu człowieka. W Państwie Środka monety stanowiły symbol powodzenia, a noszone jako amulet zapewniały materialny dobrobyt. Azjaci pomagali swojemu szczęściu w zdobywaniu pieniędzy na różne sposoby. Chińczycy zgodnie z zasadami feng shui wskazywali, że w domu jest miejsce, którego moc sprzyja bogaceniu się – i tam stawiali czerwoną szkatułkę ze złotymi lub srebrnymi monetami, aby zapewniały dostatek.
W Japonii, w czasie kiedy Słońce wchodziło w znak Węża, tłumy pielgrzymowały do świątyni Benten w Kamakurze, żeby w strumieniu płynącym w podziemnej jaskini umyć pieniądze. Wierzono, że dzięki temu zasoby finansowe ulegną podwojeniu. W Kraju Kwitnącej Wiśni panował też zwyczaj „wykradania szczęścia”. Ze straganów stojących pod świątynią kradziono figurki bogów opiekujących się bogactwem – Daikoku i Ebisu. Komu się to udało, mógł w nadchodzącym roku liczyć na duże dochody.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.