To proste. Na początku było „nic”. Idealna próżnia. Na szczęście dla nas – jak twierdzą fizycy – próżnia ma to do siebie, że od czasu do czasu pojawia się w niej „coś”. Miliardy lat temu owo „coś” było niewyobrażalnie małym punktem o gigantycznej masie, który nagle wybuchł i błyskawicznie powiększył się do ogromnych rozmiarów. Tak powstał wszechświat, a jego mikroskopijna cząsteczka zwana Ziemią jest miejscem, w którym przyszło nam żyć. Ale czy jedynym?
Skoro w nieskończonej przestrzeni wszechświata mają szanse zaistnieć nawet najmniej prawdopodobne zdarzenia, to przecież można przyjąć, że istnieje nieskończenie wiele innych zamieszkanych planet, a wśród nich nieskończenie wiele ciał niebieskich, na których żyją ludzie. A jeśli to prawda, nie można wykluczyć, że w kosmosie jest nieskończenie wiele planet, na których żyją nasze sobowtóry! Mają one nie tylko te same rysy twarzy co my, nie tylko tak samo się ubierają i noszą te same nazwiska – powtarzają nawet te same czynności i podejmują identyczne decyzje życiowe.
Taką możliwość potwierdza nie tylko rachunek prawdopodobieństwa, lecz również obowiązujący w dzisiejszej kosmologii model wszechświata. Astronomowie wyliczyli, że nasz najbliższy sobowtór mieszka w galaktyce oddalonej od Ziemi o 1028 lat świetlnych. Jak na rozmiary kosmosu – nie tak znowu daleko. Mimo to raczej nigdy swoich bliźniaków nie zobaczymy. Po pierwsze dlatego, że potrafimy dostrzec tylko to, co otacza naszą planetę w promieniu 30 miliardów lat świetlnych. Po drugie zaś, aby wpaść do swojego sobowtóra na kawę, musielibyśmy podróżować szybciej od światła, a wedle założeń fizyki taka prędkość nie istnieje.
Koniec. Kropka. Żadnych szans na odwiedziny. Chyba że... nasi bliźniacy żyją nie na położonej gdzieś na krańcach wszechświata planecie, ale tuż obok nas! Żeby wyjaśnić tę zagadkową teorię, musimy nieco bliżej przyjrzeć się gwiazdom. Świecąca gwiazda przypomina nuklearny piec, w którym cząsteczki wodoru, spalając się, tworzą popiół w postaci helu. Ponieważ dwa protony wodoru są cięższe niż proton helu, nadmiar masy zamienia się w energię, która zostaje wypromieniowana. Gwiazda świeci. W czasie tego procesu siła reakcji wodoru dąży do jej rozerwania, a siła grawitacji jądra stara się ją zmiażdżyć.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.