Wszystko zaczęło się w 1920 roku, kiedy to brytyjskie Królewskie Towarzystwo Geograficzne postanowiło poważnie zająć się zbadaniem położonego w Himalajach najwyższego szczytu świata - Mount Everestu.
Na początku XX wieku góra ta stanowiła dla świata nauki prawdziwą zagadkę. Nikt nie znał ani jej geologii, ani topografii i na dobrą sprawę nie wiadomo było, jak na nią wejść i czy w ogóle istnieje jakaś możliwa do pokonania droga. Nikt też nie zdawał sobie sprawy z tego, czy człowiek może funkcjonować na takich wysokościach i jak w tak rozrzedzonej atmosferze reaguje organizm poddany ogromnemu wysiłkowi.
W 1921 roku sformowano ekipę, której zadaniem było znalezienie odpowiedzi na kilka z tych pytań. Na jej czele stanął podpułkownik Charles Howard-Bury. Wraz z nim w Himalaje pojechała grupa naukowców i tylko czterech alpinistów. Wśród tych ostatnich znalazł się George Leigh Mallory, który mimo młodego wieku był uważany za najbardziej utalentowanego brytyjskiego wspinacza. Jak wynika z notatek jego towarzyszy, ów śmiałek już w Londynie powziął decyzję o ataku na szczyt.
Nim jednak ambitni Europejczycy dotarli w Himalaje, musieli pokonać pieszo ponad 550 km w niezwykle trudnych warunkach, co doprowadziło do istnej epidemii zachorowań i odmrożeń wśród uczestników wyprawy. Na domiar złego jeden z alpinistów, doktor Kellas, zmarł nagle na atak serca. Wszystko to nie powstrzymało jednak Mallory'ego, który u podnóża Mount Everestu, na wysokości 5030 m n.p.m., założył obóz, skąd kilkakrotnie próbował wejść na dach świata. Niestety, bez powodzenia. W najbardziej upartym ataku, który o mały włos przypłacił życiem, udało się mu dotrzeć do przełęczy Chang La (6990 m n.p.m.).
Próba ta, choć nie przyniosła rezultatu, uświadomiła Mallory'emu, że bez użycia aparatów tlenowych nie ma co marzyć o sukcesie. Rok później więc brytyjski alpinista pojawił się w Himalajach już odpowiednio wyposażony. Tym razem poddał się dopiero na wysokości 8200 m n.p.m. Minęły kolejne dwa lata i pod koniec maja 1924 roku ambitny młodzian znowu stanął u podnóża góry. Podobno kiedy wyjeżdżał z Londynu, rzekł swoim przyjaciołom: - To nie wspinaczka, to wojna. Wygram ją, choć nie spodziewam się, bym wrócił.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.