A jednak się pieni

Korzeń ma suchy i twardy, ale gdy go się podgotuje, zaczyna się pienić jak najlepsze mydło. Nic dziwnego, że nazwa mydlnica jest znacznie popularniejsza niż inne używane kiedyś na wsiach określenia tej rośliny: zajęcza cebula czy psi goździk.

A jednak się pieni Przetłuszczające się włosy są wielkim utrapieniem, zwłaszcza zimą. Miałam już dosyć posklejanych pasemek na głowie, wybrałam się więc do dermatologa. Opowiedziałam, jakich używam szamponów; o ich cenie nie wspomniałam, bo wszystkie, niezależnie od niej, były kiepskie. Pani doktor popatrzyła ze zrozumieniem, stwierdziła, że skóra się, niestety, szybko przyzwyczaja do aptecznych kosmetyków i poradziła mi polski tani specyfik, który pieni się nadzwyczajnie dzięki mydlnicy lekarskiej. Kupiłam i stał się cud.

Włosy zrobiły się miłe, miękkie i wyraźnie lepsze, głowa przestała swędzieć. Opowiedziałam o szamponie koleżankom. Jedna natychmiast przypomniała sobie, jak babcia uratowała jej zniszczone źle zrobioną trwałą włosy płukankami z mydlnicy. Inna także pamiętała stary rodzinny sposób, tym razem na wypadanie włosów po porodzie.

Mydlnica lekarska to rzeczywiście niezastąpione zioło. Znane zresztą od setek lat. Zrobiła wielką karierę dzięki pianie, jaką wytwarza jej korzeń. Z tego powodu w holenderskich browarach dodawano ją nawet do piwa. W starożytnej Grecji i Rzymie korzystali z niej pasterze – odtłuszczali wywarem owcze runo z lanoliny. Potem z tak przygotowanej wełny powstawała nić, a z niej – tuniki i płaszcze. Zwolennicy czystości pianą saponarii (tak nazywa się po łacinie) szorowali ciała, włosy, prali też ubrania.

Pierwsi amerykańscy osadnicy, którzy przywieźli mydlnicę lekarską ze sobą z Anglii, używali piany do czyszczenia prawie wszystkiego – od koronek przy bieliźnie do łodzi, a także do spilśniania (filcowania) wełnianych tkanin. Nazywano ją nawet z tej okazji ziołem pilśniarzy. Pod wpływem pocierania pianą z mydlnicy wełniany filc nabierał grubości i robił się nieprzemakalny.

reklama

Arabowie natomiast wykorzystywali lecznicze właściwości tej rośliny – okładami leczyli choroby skóry, zwłaszcza okrutną średniowieczną plagę, czyli trąd.
Nasz XVII-wieczny botanik Syreniusz pisał, że „sok z korzeni mydlnicy mocz pędzi, dla wątroby jest wielkim ratunkiem, a pół łuta gotowane w szklance wody – kaszel, dychawicę i ciężar w piersiach usuwa”. Tak pozostało do dziś.

Dzika mydlnica porastała w dawnych czasach łąki, brzegi lasów i rzek, czasem stare cmentarze. Szybko ją jednak udomowiono i wyhodowano szlachetniejsze odmiany o dekoracyjnych, jasnych kwiatach. Wywar lub wyciąg ze zmiażdżonych korzeni mydlnicy lekarskiej jest wciąż popularnym lekarstwem na poparzenia skóry, łuszczycę, egzemę, czyraki. Jako preparat do włosów jest wprost niezastąpiona. W łojotokowym zapaleniu skóry, nadmiernym wypadaniu włosów i łupieżu nie tylko zielarze, ale i lekarze zalecają domowe lecznicze płukanki.

Używa się jej także jako środka wykrztuśnego w ostrych i przewlekłych nieżytach górnych dróg oddechowych. Mydlnica pobudza bowiem odruch kaszlu i zwiększa produkcję śluzu w przewodach oddechowych. Szczególnie skuteczna jest przy zapaleniu oskrzeli. W aptekach można znaleźć sprawdzony ziołowy lek z mydlnicą lekarską – Pectosol.

Działa też na bóle reumatyczne i artretyzm. Syreniusz miał rację, regularnie pita oczyszcza organizm z toksycznych złogów, które unieruchamiają stawy. Korzenie mydlnicy lekarskiej najlepiej wykopywać i suszyć pomiędzy wrześniem a październikiem lub wczesną wiosną. Warto ją hodować na ogrodowej rabacie. Ma strzelistą łodygę, na której wyrastają efektowne różowe, ślicznie pachnące kwiaty. Co ciekawe, zapylane są wieczorem i nocą przez ćmy zwabione jasną barwą oraz intensywnym zapachem.


Joanna Halena



Przepisy dla zdrowia i urody

ODWAR
Pół łyżki suszonego i pokruszonego korzenia zalewamy szklanką letniej wody i gotujemy pod przykryciem 5 minut. Przecedzamy, przelewamy do butelki i pijemy 2 łyżki 2-3 razy dziennie.

ŁAGODNY SZAMPON
2 łyżki korzenia mydlnicy mieszamy z łyżką korzenia łopianu i łyżką liści pokrzywy. Zalewamy 2 szklankami wrzątku. Odstawiamy pod przykryciem na pół godziny, a następnie odcedzamy i studzimy. Płynem myjemy włosy. Nie przejmujmy się tym, że naturalny szampon nie pieni się tak jak ten z drogerii – mimo to bardzo dobrze oczyszcza.

DO PŁUKANIA WŁOSÓW
2 łyżki suszonego korzenia zalewamy szklanką wrzątku i parzymy pod przykryciem 15-20 minut. Do przecedzonego dodajemy kilka kropli soku z cytryny. Płuczemy włosy regularnie, po każdym myciu. Wywarem można także myć włosy i twarz. Skóra staje się delikatna i mniej się przetłuszcza.

NALEWKA Z MYDLNICY
100 g świeżego surowca zalewamy 500 ml wódki i odstawiamy na tydzień. Po 7 dniach odcedzamy nalewkę i przelewamy do butelki. Pijemy 2 razy dziennie łyżeczkę nalewki rozcieńczoną w 100 ml przegotowanej wody.

Źródło: Wróżka nr 2/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka